Karol Raniszewski ze Stowarzyszenia Rowerowy Poznań mówi, że wysokość kary powinna być dostosowana do tego, jakie zagrożenie powodują pijani rowerzyści.
Zdecydowanie te kary w moim odczuciu są za wysokie. W Wielkiej Brytanii, Szwecji czy Danii nie ma w ogóle limitu alkoholu we krwi jeśli chodzi o poruszanie się rowerem, natomiast w przypadku jeżeli taka osoba doprowadzi do wypadku, kolizji czy innego zdarzenia, to odpowiada w ten sam sposób, w jaki odpowiada kierowca, który spowodował wypadek po alkoholu.
Karol Raniszewski podkreśla, że absolutnie nie zachęca, by jeździć rowerem w stanie po spożyciu czy w stanie nietrzeźwości. "To jest oczywiście zjawisko naganne" - dodaje przedstawiciel Stowarzyszenia Rowerowy Poznań.