Pan Tadeusz stanął w obronie zaatakowanego pasażera. Jego zdaniem kara zaproponowana przez Mikołaja M. nie jest żadnym zadośćuczynieniem.
On uciekał, jeszcze przyszli, jeszcze mnie boksowali. Chcieli mnie znokautować. Tak, że to jest z jego strony myk, żeby skrócić sobie karę, tak to odczuwam. W tamtym momencie to krew się lała, dosyć ostro to wyglądało. Ja ich stawiam po połowie. Jeden zaczął, a drugi kończył. Widziałem nawet na nagraniu, że się trzymam poręczy, to jeden daje mi łupnia, drugi daje mi łupnia. Na pewno byli pod wpływem jakiś środków, ale to jest nie do sprawdzenia, bo oni uciekli
- mówił pokrzywdzony.
Kierowca po pobiciu trzy miesiące był na zwolnieniu lekarskim. Wrócił do pracy.
Obaj napastnicy po zatrzymani przyznali się do winy, ale nie potrafili wyjaśnić, dlaczego pobili kierowcę. Jeden z nich krótko przed zdarzeniem wyszedł z więzienia.
Proces obu mężczyzn rozpocznie się na początku przyszłego miesiąca.