Poparzony mężczyzna nie przeżył, Robert S. został oskarżony o zabójstwo. "Znał ofiarę" - mówiła sędzia Karolina Siwierska...
W dniu zdarzenia oskarżony ukradł ze stacji benzynowej benzynę, polał benzyną miejsce bezpośrednio przy pokrzywdzonym, a następnie podpalił tę benzynę. W ten sposób zapaliły się ubrania pokrzywdzonego i w krótkim czasie pokrzywdzony stał się "żywą pochodnią". Na skutek odniesionych obrażeń ciała w postaci bardzo rozległych obrażeń, zmarł następnego dnia w szpitalu
- mówiła sędzia.
Sąd podkreślał, że kara 25 lat jest surowa, ale oskarżony jest osobą zdemoralizowaną - wcześniej był już wielokrotnie karany i ani w śledztwie ani podczas procesu nie wyraził żalu z powodu śmierci kolegi.
Do tragedii doszło w kwietniu ubiegłego roku w pustostanie, w którym mieszkali bezdomni. Oskarżony po wylaniu benzyny rzucił niedopałek papierosa. Według śledczych zrobił to celowo i dla zabawy. Cały czas jest w areszcie.
Wszystko wskazuje na to, że obrońca oskarżonego będzie się odwoływał od wyroku. Na razie czeka na pisemne uzasadnienie.