Przed sądem w Ostrowie Wielkopolskim rozpoczął się proces przeciwko pięciu policjantom z Siedlc, którzy mieli torturować przesłuchiwanych. Sprawa dotyczy zdarzeń z 2012 roku, kiedy to po napadzie na jubilera zatrzymano trzech mieszkańców Ostrowa. Mężczyźni zostali przesłuchani w Siedlcach i właśnie tam miało dojść do fizycznego i psychicznego znęcania. Policjanci nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień.
Jeden z trzech pokrzywdzonych po tym zdarzeniu popełnił samobójstwo. To właśnie jego rodzice oddali sprawę do prokuratury. W procesie występują oni jako oskarżyciele posiłkowi. - Syn został potraktowany w sposób bestialski. Nie zgadzamy się na to, żeby policjanci - mający stać po stronie prawa - zachowywali się jak zwykli bandyci.
Przed sądem grupa młodych ludzi zorganizowała protest. Byli wśród nich bracia 19-latka, który po przesłuchaniach popełnił samobójstwo. - Zdaję sobie sprawę, że mój brat może nie był aniołem, ale na pewno nie zasłużył sobie na takie traktowanie - powiedział jeden z nich.
Na rozprawę stawili się wszyscy oskarżeni policjanci, żaden nie przyznał się do winy, żaden też nie chciał składać wyjaśnień. Nie chcieli też rozmawiać z mediami.
Po ujawnieniu całej sprawy policjanci byli krótko zawieszeni, ale później wrócili do służby. Ich przełożony przekonywał, że to „wartościowi i oddani funkcjonariusze" a "przebieg ich służb był nienaganny". Oskarżonym grozi od roku do dziesięciu lat więzienia za "przemoc, groźbę bezprawną, znęcanie się" w celu uzyskania zeznań.
Danuta Synkiewicz/jc/szym