Tym razem odpowiada za 9 oszustw na obywatelach Niemiec i Szwajcarii. Miał od nich wyłudzić pieniądze i biżuterię.
- Głównym dowodem w sprawie są nagrane rozmowy Hossa - mówił prokurator Dariusz Ziółkowski.
Nie ma jakichkolwiek postaw, by kwestionować legalność tego podsłuchu. Zachowanie oskarżonego jest nacechowane znacznym stopniem społecznej szkodliwości z uwagi na fakt, że działał on w zorganizowanej grupie przestępczej, uczynił sobie stałe źródło dochodu z dokonywanych przestępstw. Wydana w tym zakresie kara powinna być adekwatna do stopnia zawinienia i powinna być na tyle surowa, by zniechęcić oskarżonego do popełniania podobnych przestępstw w przyszłości.
Obrońca oskarżonego podważa legalność podsłuchów. Jego zdaniem w tej sprawie nie ma dowód winy Hossa. Adwokat Paweł Głuchowski chce uniewinnienia.
W tym całym szumie zapominamy o tym, abstrahując już od wszelkich okoliczności, że mamy do czynienia z osobą niekaraną na czas popełnienia czynów. Tak na dobrą sprawę, gdyby sąd podzielił w pełni wnioski prokuratora, 13 lat dodać 6 (w pierwszej sprawie) to jest 19 lat. Dla oskarżonego, który jest w szóstej dekadzie życia, wyrok taki oznacza niemalże dożywocie.
Prokurator chce, by oskarżony zapłacił także grzywnę i oddał wszystkie wyłudzone pieniądze.
Wyrok poznamy za niespełna dwa tygodnie.
Hoss, który dziś tylko poparł wniosek obrońcy o uniewinnienie i nie powiedział nic więcej w ostatnim słowie, nie chce być doprowadzony na jego ogłoszenie.