Zaczęło się od martwej mewy znalezionej nad jeziorkiem na Zatorzu. Badanie wykazało, że ptak padł ofiarą zjadliwego wirusa. Na wyspie pośrodku akwenu doliczono się ponad setki kolejnych martwych ptaków.
Nie wiemy, na ile ten wirus będzie niebezpieczny dla ptactwa domowego, dlatego tam są te obostrzenia - że ludzie, którzy gdzieś tam w tych terenach będą przebywać, to nie wolno im wchodzić do miejsc utrzymania drobiu.
- mówi Roman Krej, powiatowy lekarz weterynarii z Konina.
W objętych nadzorem rejonach nie ma zgłoszonych hodowli drobiu, co nie znaczy, że mieszkańcy nie trzymają pojedynczych ptaków - na "codzienne jajeczko"
Dla mieszkańców, którzy robią to amatorsko - na ogródkach działkowych - to nakazy mówią, jak się powinno traktować te prywatne, małe hodowle - przede wszystkim - nie wypuszczać tych ptaków.
- mówi Paweł Figurski, naczelnik Wydziału Zarządzania Kryzysowego w konińskim magistracie.
Powiatowy weterynarz uspokaja - zagrożone są głównie mewy śmieszki.
Tam są gęsi, inne gatunki, które funkcjonują normalnie i nic się z nimi nie dzieje. My nie jesteśmy pierwszym ogniskiem, ten wirus H5N1 z bardzo dużą predylekcją do mewy śmieszki występuje w całej Polsce, mieliśmy wcześniej takie ognisko w Powidzu, niedawno też w okolicy Jeziorska, a w zeszłym tygodniu znaleźliśmy u nas.
- dodaje Roman Krej.
Jak mówią działkowcy z Zatorza - na tamtejszych ogródkach nie hoduje się drobiu, ale informacja o ptasiej grypie i związanych z nią zalecenia wiszą na tablicach ogłoszeń.