Podczas rozmowy z Anią Jaworską i Sławkiem Bajewem w „Małej czarnej” Joachim opowiadał m.in. o nagraniach na żywo czy o starej szkole realizacji dźwięku.
- W nagraniu musi żyć rytm, musi być puls. Wszystko jedno co ten puls tworzy, ale żeby była taka motoryka, która świadomie zacznie słuchacza nakręcać do słuchania tego utworu, żeby on zaczął tupać nóżką czy podświadomie się poruszać w głowie gdzieś tam, a cała reszta – melodia i wszystko inne jest dopiero na tym rdzeniu tego rytmu. Jeżeli tego nie będzie, utwór zawsze będzie dla mnie płaski i małowitalny – mówi Joachim Krukowski i dodaje – Ja sobie wypracowałem inną metodę miksowania dźwięku, czyli tego zabiegu, gdy wszystko jest już nagrane, to musimy to złożyć do kupy.
Realizator został nagrodzony przez firmę, która produkuje oprogramowanie audio dla studiów z całego świata. Jak czytamy w uzasadnieniu: „Oto jest człowiek, który o naszych pluginach wie więcej niż my sami”.
- Zaczęło się od tego, że kupiłem oprogramowanie tej firmy i pokazałem błędy – zupełnie nie związane z dźwiękiem – i zaproponowali mi pracę. To było kilkanaście lat temu, zacząłem współpracować z tą firmą, na poziomie wyższym niż tylko znajdywanie błędów – mówi Joachim.
Na swojej stronie firma produkująca to oprogramowanie ma taki dział „Artysta Tygodnia”, gdzie prezentują ludzi słynnych z realizacji dźwięku z bardzo znanych płyt. Wczoraj na profilu facebookowym zamieścili zdjęcie Joachima Krukowskiego – stare, jeszcze w długich włosach.
W czasie rozmowy dowiedzieliśmy się również, że Joachim woli prace na tzw. „setkę”, czyli gdy jak najwięcej nagrywa się naraz na 100%, bo chociaż jest więcej rozkładania na początku, to całość ma lepszy efekt i ostatecznie pracuje się krócej. Niestety nasze studio jest małe i muzycy muszą nagrywać w większości przypadków oddzielnie – najpierw bębny, potem inne instrumenty itd.
Solówki gitarowe w wykonaniu Joachima Krukowskiego można usłyszeń na niektórych płytach, które były przez niego realizowane.
- Często nagrywając te bardziej amatorskie zespoły, próbowałem pomóc w strojeniu instrumentów i okazywało się, że muzyk widział, że gram dobrze, to było weź zagraj mi solówkę albo coś tam i tak bywało, że grywałem na tych płytach. Często nie chciałem, żeby moje nazwisko się tam pojawiało. To się bardzo często kiedyś zdarzało w „Giełdzie” i po prostu zagrałem coś. Nie potrafię powiedzieć teraz na jakich to było płytach – wyznaje Joachim Krukowski.
Na koniec rozmowy Joachim uchem specjalisty ocenił piosenkę wykonaną przez Sławka Bajewa do tekstu Ani Jaworskiej.