Wszystkich poraził piorun. Stan dwóch osób lekarze określają jako ciężki. Wśród ponad setki poszkodowanych w wyniku burzy w Tatrach jest rodzina z Ostrowa Wielkopolskiego: ojciec, dwie córki i zięć. Rodzina pojechała do Zakopanego na wakacje.
Wczoraj podczas gwałtownej burzy, która rozpętała się w okolicach Giewontu zostali rażeni piorunem. Stan dwóch kobiet jest ciężki, jedna z nich spadła z 50-metrowej wysokości. To matka dwójki dzieci, z którymi na dole została babcia. Rokowania co do jej stanu zdrowia są niepewne.
Jednym z poszkodowanych jest ratownik Państwowej Straży Pożarnej z Ostrowa. Jak mówi rzecznik straży Krzysztof Biernacki, na razie nie wiadomo nic więcej na temat jego stanu zdrowia.
Mogę to potwierdzić, że jeden z naszych kolegów, zawodowy strażak z Państwowej Straży Pożarnej ucierpiał we wczorajszym zdarzeniu. Natomiast nic więcej nie mogę powiedzieć, dlatego, że to było poza służbą, w żaden sposób niezwiązane z działaniami ratowniczo-gaśniczymi. Ten człowiek był na urlopie. I to była jego prywatna sprawa. Natomiast jeżeli chodzi o członków rodziny, to tym bardziej nie mogę żadnych informacji udzielić.
Poszkodowani przebywają w szpitalach w Zakopanem, Nowym Targu i Krakowie. Podczas burzy w Tatrach zginęło w sumie 5 osób, w tym dwoje dzieci. Ranni mają głównie poparzenia i urazy głowy.
Otóż, metalowy krzyż na Giewoncie już dawno powinien zostać zastąpiony krzyżem drewnianym. Zbyt wielu ludzi już zginęło z powodu stali z którego został wykonany. Ponadto, moim zdaniem drewniany krzyż przekazuje jeszcze głębszą symbolikę niż ten metalowy, bo to właśnie na drewnianym krzyżu ukrzyżowano Jezusa - nie metalowym. Metalowy krzyż powinien zostać zdemontowany i ustawiony w Zakopanem na godnym miejscu. Niech tam dalej triumfuje i dodatkowo przyciąga turystów.
Również metalowe łańcuchy powinny zostać zastąpione linami, bo one też stanowią zagrożenie dla ludzi. Mam nadzieję że się ze mną zgadzacie.