Prokuratura zarzuca byłemu senatorowi PO i działaczowi opozycji w czasach PRL korupcję polityczną. Oprócz byłego senatora zarzuty usłyszały cztery inne osoby, w tym biznesmeni oraz asystent Piniora Jarosław W. To właśnie on nie stawił się dziś w sądzie i dlatego proces nie mógł ruszyć.
- Uważam, że pan W. celowo prowadzi do tego, żeby się proces odbył jak najpóźniej, czyli będzie przewlekał - mówi poznański prokurator Roch Waszak. - W akcie oskarżenia był taki adres, jak pan podał do protokołu przesłuchania podejrzanego. Widocznie zmienił miejsce zamieszkania. Jego rola była w tym całym procederze wiodąca.
Jeszcze przed rozprawą Józef Pinior ponownie zapewnił, że jest niewinny.
- Nigdy, tak jak jestem w polityce 40 lat nie byłem skorumpowany i nie brałem łapówek. Nie proponowałem korupcji - mówił były senator Platformy. - Przez dwa lata tego śledztwa prokuratura, CBA, ktokolwiek nie znalazł nikogo, kto by powiedział, że proponowałem łapówkę, proponowałem sytuację korupcyjną. Nie ma takiej osoby w Polsce.
Wszystkim oskarżonym w tej sprawie, zarówno tym którzy mieli wręczać łapówki, jak i tym którzy mieli je przyjmować grozi do 8 lat więzienia. Do przestępstw miało dojść między kwietniem a październikiem 2015 roku. CBA rozpoczęło podsłuchiwanie rozmów telefonicznych byłego senatora jeszcze za czasów poprzednich rządów PO-PSL