Dziś w poznańskim sądzie rozpoczął się proces byłego senatora. Według krakowskiej prokuratury oskarżony w czerwcu 1992 nakłaniał ochroniarzy spółki Elektromis do porwania i zabicia dziennikarza. Powodem miały być przygotowywane przez Jarosława Ziętarę publikacje, dotyczące poznańskiej szarej strefy gospodarczej.
Aleksander Gawronik nie chciał składać wyjaśnień, złożył tylko oświadczenie. - Nie przyznaję się do zarzutów. Jeszcze raz podkreślam, że nie mam nic wspólnego z zaginięciem Jarosława Ziętary. Zdarzenia opisane w akcie oskarżenia nigdy nie miały miejsca - mówi.
Oskarżony odnosząc się do niektórych dokumentów zebranych w aktach sprawy przekonywał, że nie miał motywu. Innego zdania jest prokurator Piotr Kosmaty. - Mamy materiał dowodowy i będziemy go przedstawiać - powiedział.
Rozprawa trwała niespełna godzinę. Jutro mają zeznawać pierwsi świadkowie. Sąd wezwał trzy osoby: poznańskiego biznesmena Mariusz Świtalskiego i dwóch byłych ochroniarzy firmy Elektromis.
Jarosław Ziętara był poznańskim dziennikarzem śledczym. Pisał o aferach gospodarczych. Zaginął 1 września 1992 roku. Zdaniem prokuratury, został zamordowany.
Magda Konieczna/int