Policjanci mieli pełne ręce roboty, bo na ulicach dochodziło do wielu stłuczek i kolizji, na szczęście nie doszło do żadnych poważnych wypadków. Poznańscy ratownicy od rana - niemal do chwilę - wyjeżdżali do urazów. Jak powiedziała nam rzeczniczka Poznańskiego Pogotowia Joanna Kaczor - od początku roku to pierwszy dzień z tak dużą liczbą zgłoszeń do różnego rodzaju urazów.
W Izbie Przyjęć szpitala HCP - tłum. Ratownicy medyczni co chwilę przywozili kolejną poszkodowaną osobę. Ilu pacjentom trzeba było pomóc? Dokładnie nie wiadomo. Lekarz dyżurny był zajęty i nie miał czasu udzielić informacji. Za to przed samym szpitalem ślizgawica, na co zwrócił uwagę jeden z bliskich poszkodowanej osoby.
Tylko do godz.18 ratownicy pogotowia odnotowali 260 interwencji - 120 związanych było z wypadkami i urazami.
Przed południem na ulicy Niestachowskiej w Poznaniu doszło też do wypadku karetki, która jechała do pacjenta. Ratownicy jechali wolno (około 20 km/h), ale wpadli w poślizg. Jeden z ratowników z urazem nogi trafił do szpitala. Do chorego pojechała inna karetka.
Przed południem z powodu kolizji utknęły, między innymi, autobusy linii 71 i 95. "Ruch jest bardzo spowolniony, dlatego pasażerowie powinni uzbroić się w cierpliwość, bo trudne warunki mają utrzymać się do poniedziałku" - informuje rzeczniczka MPK Iwona Gajdzińska. Według rzecznika ZDM Tomasza Libicha służby podległe Zarządowi Dróg Miejskich były przygotowane na niesprzyjającą pogodę i pracę zaczęły już od rana.
Urząd Wojewódzki w Poznaniu wydał komunikat ostrzegawczy o opadach marznących. Taka sytuacja może się utrzymać aż do godzin porannych w poniedziałek. Służby apelują do kierowców i pieszych o ostrożność.
Kto nie musi, nie powinien w niedzielę wybierać się w drogę.
fot. Adam Michalkiewicz