W procesie apelacyjnym kierowca chciał dla siebie kary więzienia w zawieszeniu. Ten wniosek poparł prokurator, co było zaskoczeniem dla ojca ofiary - Piotra Krzyżostaniaka.
- Nie wiem dlaczego tak się stało. Z reguły myśleliśmy, że zawsze prokuratura będzie po stronie prawa, po stronie poszkodowanych, a nie po stronie oskarżonego, więc byliśmy bardzo zdziwieni, że prokuratura szła w kierunku kary w zawieszeniu. Było takie niebezpieczeństwo, że będzie wyrok właśnie w zawieszeniu. Na co jako rodzina nie chcieliśmy się zgodzić, bo sami umarliśmy tracąc córkę najmłodszą – mówi.
W kwietniu 2017 roku 24-letni Bartosz M. wiózł znajomych ze Skorzęcina. Na ulicy Hlonda w Poznaniu wpadł w poślizg i uderzył w betonowy słup. 21-letnia Joanna nie przeżyła. Kierowca był trzeźwy, ale - jak ustalili biegli, jechał za szybko. Dziś Sąd Okręgowy w Poznaniu odrzucił apelację obrońcy i prokuratora. Uznał, że kara roku więzienia dla kierowcy jest słuszną i sprawiedliwą. Sędzia Dorota Maciejewska-Papież mówiła, że oskarżony umyślnie naruszył zasady w ruchu drogowym.
- Może to doprowadzi do pewnej refleksji ogólnej, bo patrząc na ulice naszych miast, to trudno oprzeć się wrażeniu, że takie właściwie jest społeczne przyzwolenie na to, by poruszać się z prędkością znacznie wyższą niż przewidują to przepisy, że właściwie kierowcy traktują ograniczenia prędkości jako coś, co jest orientacyjne i jak przekroczy prędkość o 10 czy 20 kilometrów, to właściwie nic się nie dzieje – podkreśla.
Oskarżony ma także czteroletni zakaz prowadzenia samochodu. W momencie uderzenia w słup miał na liczniku 80 km/h w terenie, gdzie było ograniczenie do 60. Kierowca na razie przebywa na wolności. Nie było go na ogłoszeniu wyroku, podobnie, jak prokuratora.