Szefowie poznańskiego Tixera, który mieli organizować koncerty-widmo, wyszli na wolność. Po dwumiesięcznym areszcie prokuratura uznała, że nie ma już z ich strony obawy matactwa. Pokrzywdzeni, którzy kupili bilety na koncerty za pośrednictwem firmy podejrzanych, cały czas się zgłaszają.
W połowie maja policja zatrzymała pięcioro byłych i obecnych szefów bileterii Tixer. Do aresztu na dwa miesiące trafiło dwoje z nich: Teresa H i Jacek L. To oni usłyszeli najwięcej zarzutów. Kobieta dwadzieścia, a mężczyzna dziewiętnaście. Wszystkie dotyczyły oszustwa i wyłudzenia pieniędzy.
Według śledczych imprezy, na które podejrzani sprzedawali bilety, nigdy nie miały się odbyć. Sale nie były wynajmowane. Nic o występach nie wiedzieli też artyści, na których koncerty podejrzani sprzedawali bilety. Imprezy krótko przed terminem były odwoływane, a nabywcy biletów nie mogli odzyskać pieniędzy. Policja podaje, że pokrzywdzonych mogą być tysiące osób w całym kraju. Na razie prokuratura ustaliła około stu osiemdziesięciu.
Śledczy, którzy początkowo wnioskowali o dwumiesięczny areszt dla głównych podejrzanych, teraz uznali, że nie będą oni wpływać na toczące się śledztwo, bo sporo dowodów już udało się zebrać, dlatego nie wnioskowali o przedłużenie aresztu. Teresa H. i Jacek L. musieli zapłacić poręczenie majątkowe - po 70 tysięcy złotych. Mają też dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.