40-, a nawet 60-letnie traktory wczoraj przed południem wyjechały z Grodziska Wielkopolskiego i po niecałej dobie zameldowały się dzisiaj na Gubałówce.
Jesteśmy szczęśliwi - mówi uczestnik brawurowej wyprawy Bartosz Jankowski.
Zmęczeni, ale szczęśliwi. Jeden traktor nie dojechał do celu. Z próby bicia wyeliminowała go usterka mechaniczna silnika. Ale pozostałe ciągniki zmieściły się w czasie i dojechały do celu. Powiem szczerze, że góry stanowiły nie lada wyzwania dla naszych traktorów. Sam jestem tym do tej pory zdziwiony. Po prostu liczyłem na to, że góry naszym maszynom nie dadzą się tak we znaki. Tym bardziej, że traktory jechały bez jakiegokolwiek obciążenia. A tutaj przeliczyłem się. Góry dały nam się we znaki. Odcierpieliśmy to, ale dojechaliśmy
- mówi Bartosz Jankowski.
Teraz wynik ten musi jeszcze zatwierdzić Biura Rekordów Polski. Próba śledzona była za pomocą GPS.