Jak wynika z treści uzasadnienia, sędzia określiła całe zdarzenie jako „coś na kształt tańca z gołą lalką”.
Sąd przyznał jednak rację mężczyźnie. Oskarżony twierdził, że wbił w tył lalki nożyczki, co miało symbolizować utratę stanowiska przez arcybiskupa. Doniesienia o symulowaniu podcięcia gardła miały być błędną interpretacją mediów.
Według sądu, występ drag queen mieścił się w granicach wolności artystycznej i prawa do krytyki.