"To bestialskie i sadystyczne postępowanie". Protest Partii Zieloni

- Jest to bestialskie i sadystyczne postępowanie, uwłaczające wszelkim standardom etycznym – argumentuje w piśmie przewodniczący poznańskiego koła Partii Zieloni, Michał Stasiak. Jak tłumaczy, pułapki powinny służyć do relokacji, a nie zabijania.

Apelujemy o to, żeby w obecnej sytuacji miasto jasno przedstawiło wytyczne zakazujące stosowania takich pułapek, jeśli nie ma możliwości wywozu złapanych zwierząt. Powinniśmy zrobić wszystko, żeby one same opuściły ten teren.

Michał Stasiak wymienia między innymi edukację mieszkańców, zabezpieczenie odpadów i niedokarmiania dzików w mieście. Jako powód ich migracji do Poznania wskazuje polowania w lasach z powodu ASF. Przepisy zwalczające roznoszenie choroby zakazują wywożenia zwierząt pochwyconych w mieście poza teren gmin.

Pismo Zielonych nie dotarło jeszcze do urzędu miasta. Klatki żywołowne są stosowane w Poznaniu od 10 lat. Przed pojawieniem się ASF złapane dziki rzeczywiście były wywożone. - Teraz stosujemy je w ostateczności – wyjaśnia dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa, Witold Rewers.

Straż miejska próbuje najpierw dzika przepędzić, jeżeli to się nie udaje, wzywany jest łowczy, który dokonuje tego wypędzenia. Jeżeli dziki wracają i są w stosunku do mieszkańców agresywne, albo do ich zwierząt, to taka ostateczność następuje.

Jak zapewnia Witold Rewers, klatki ustawiane są tylko w takich miejscach, gdzie nie ma loch i warchlaków. Populacja dzików w Poznaniu wzrasta od kilku lat. Obecnie liczba zgłoszeń mieszkańców dotyczących tych zwierząt przekracza wszystkie rekordy. Pod koniec ubiegłego roku liczebność dzików w stolicy Wielkopolski szacowano na około 250 sztuk. W tym roku do 1 czerwca z przestrzeni miejskiej zlikwidowano jednak już blisko 400 osobników.