W piątek w Arkadach Kubickiego rozpoczął się kongres "Polska Wielki Projekt", którego tegorocznym hasłem jest suwerenność. W otwierającym przemówieniu debaty "Globalna przebudowa. Konsekwencje wojny na Ukrainie dla ładu europejskiego i światowego" premier Mateusz Morawiecki wskazywał, że na naszych oczach kończy się epoka postpolityki. "Polityczność przypomniała o sobie przybierając potworne oblicze wojny" - mówił.
Świat podzielił się znowu na dwa bloki. Godność osoby ludzkie, wolności indywidualne i demokracja to wartości, którym hołdujemy w Europie. Współczesna Rosja jest ich zaprzeczeniem
- podkreślał szef rządu.
Chociaż zachodu i wschodu nie dzieli już mur berliński, ani żelazna kurtyna, to różnice między tymi dwiema cywilizacjami stają się wyraźniejsze niż kiedykolwiek
- dodał.
Jestem przekonany, że stawką tej wojny jest nie tylko przetrwanie Ukrainy, ale również - a może przede wszystkim - przyszłość zachodu, całego wolnego świata. Jedno jest pewne, wynik zadecyduje o końcu pewnej epoki. Czy będzie to koniec putinowskiej Rosji czy zmierzch cywilizacji zachodniej, Zależy to również od nas
- stwierdził szef rządu.
W dalszej części premier mówił, że gdyby miał określić obecne położenie Europy, to użyłby słowa "kryzys".
Kryzys to najcięższy i przełomowy moment przebiegu choroby, gdy decyduje się to, czy chory powróci jeszcze do zdrowia. Europa znalazła się w kryzysie. Do nas należy napisanie dalszego ciągu jej historii
- stwierdził.
Podkreślał także, że Europa solidarnie przeciwstawia się rosyjskim zapędom imperialnym.
Ratunkiem dla rosyjskiej duszy może być tylko porażka rosyjskiej tyranii
- mówił premier.
Europa jest jak wielkie i potężne drzewo, którego siła tkwi w korzeniach. Unikatowa triada greckiej filozofii i demokracji, prawa rzymskiego oraz chrześcijańskiej etyki stworzyła wynalazek, który służy nam do dziś - zachodnią cywilizację, cywilizację wolnego świata. Jest to nasze dziedzictwo, a jednocześnie najlepszy depozyt na przyszłość
- dodał.
Dziś dla Europy jest jedno śmiertelne zagrożenie - zwycięstwo Rosji, które jest antytezą wszystkich wartości, które pielęgnujemy. Rosji, która nie chce rozwoju, tylko powrotu do ery imperialnego podboju, nie chce nowych technologii, tylko starych kłamstw, nie chce prywatności i bezpieczeństwa, tylko chce pełnej inwigilacji, policji myśli i prywatnych armii
- mówił Mateusz Morawiecki.
Jak wskazywał premier, "w krótkim czasie doprowadziliśmy do faktycznego obudzenia Europy pogrążonej od dziesięcioleci w słodkiej drzemce".
Rosja nie zaczęła kolejny raz budować swojego imperium wczoraj, otrząsnąwszy się z upadku Związku Radzieckiego, systematycznie parła coraz dalej
- dodał.
Premier stwierdził, że jeśli w podręcznikach za 100 lat pojawią się słowa jakiegoś polskiego polityka, to będą to słowa prezydenta Lecha Kaczyńskiego z wiecu w Tbilisi w 2008 roku: "Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może czas i na mój kraj, na Polskę".
Zachód przespał budzenie się Rosji. Nawet, gdy ta zbierała siły kosztem nędzy swoich obywateli, budowała armię, pacyfikowała Kaukaz, budziła demony nacjonalizmu, atakowała Gruzję i podporządkowywała sobie kolejne państwa, zachód wciąż próbował naiwnej polityki resetów, zachód wciąż żył niemądrą nadzieją na stabilizację stosunków
- ocenił Morawiecki i mówił m.in. o sprzedaży broni Rosji przez kraje zachodu.
Dopiero, gdy Ukraina stawiła heroiczny opór, państwa Europy Środkowo-Wschodniej na czele z Polską pospieszyły jej na ratunek ciągnąc za sobą całe NATO, zachód wreszcie stanął naprzeciwko Rosji, wreszcie zrozumiał, że tego starcia nie można przegrać
- dodał.
Jak zapewnił premier, wielkość Europy nie przeminęła. "Wartości europejskiej, za które przelewana jest krew, są wciąż żywe. Jednak serce Europy bije mocniej w Warszawie i Kijowie, niż w Berlinie i Paryżu" - ocenił.
Przed nami otworzyła się historyczna szansa. Ukraina odzyska suwerenność, wolność, a Polska bezpieczeństwo na swoich granicach, a Europa stulecie pokoju nie zagrożona przez rosyjski imperializm
- wskazywał.
"Musimy zabiegać o to, by granice Unii Europejskiej pokrywały się z geograficznymi granicami Europy" - mówił.
Stawką tej wojny jest dla Polski zmiana geopolitycznej trajektorii. Szansa jedna na setki lat, żeby wschód przesunąć na wschód, rozszerzyć Europę, zmienić geografię polityczną naszego kontynentu, skonstruować nową architekturę bezpieczeństwa, nakreślić nową mapę Europy
- mówił.
Wskazywał także, że dziś wiemy, że pokój, bezpieczeństwo i wolność nie są dane raz na zawsze, a troska o nie to nasz obowiązek i narodowa powinność.
Troska o suwerenność naszej ojczyzny prowadzi do budowy struktur bezpieczeństwa Europy
- powiedział premier.
Tylko Europa, w której narody będą rozwijać w pokoju i wolności, będzie domem bezpiecznym. Tylko Europa silna, świadoma swojego dziedzictwa, wierna wartościom, które zbudowały jej świetność, może przetrwać dzisiejszą, dziejową zawieruchę
- ocenił.
Państwo rosyjskiej posługuje się różnymi środkami wpływu, niektóre z nich były też stosowane przeciw naszej ojczyźnie; państwo polskie powinno uczynić wszystko, aby ujawnić kulisy tych operacji - napisał prezydent Andrzej Duda w liście do uczestników Kongresu "Polska Wielki Projekt".
Prezydent Duda zwrócił uwagę, że uczestnicy kongresu będą omawiali najważniejsze wyzwania stojące przed naszym państwem oraz społeczeństwem, "także w kontekście relacji międzynarodowych oraz globalnych trendów cywilizacyjnych". Wyraził jednocześnie nadzieję, że "ta otwarta, twórcza debata po raz kolejny zaowocuje niezwykle istotnymi wnioskami i wskazaniami praktycznymi".
Prezydent Duda nawiązując do hasła tegorocznego kongresu zwrócił uwagę na dwa problemy, które - w jego ocenie - są najważniejsze z punktu widzenia polskiej racji stanu.
Jak wskazał pierwszy z nich wiąże się z bliskim sąsiedztwem Rosji.
Jej inwazja na Ukrainę dobitnie potwierdziła to, co wiedzieliśmy od dawna na podstawie historycznych doświadczeń o imperialnych dążeniach Moskwy. Realizując tę politykę państwo rosyjskiej posługuje się różnymi środkami jak: specyficznie pojmowane słowianofilstwo, dywersja ideologiczna i podsycanie społecznych antagonizmów, infiltracja agenturalna, korupcja, uzależnianie odbiorców od dostaw ropy i gazu ziemnego na niekorzystnych warunkach kontraktów długoterminowych, zastraszanie środkami propagandowymi i dyplomatycznymi, akty terroryzmu i sabotażu, wreszcie naga siła w postaci wojny hybrydowej lub pełnoekranowej agresji
- wymienił prezydent w liście.
Prezydent zwrócił też uwagę, że wiele ważnych obserwacji przynosi porównanie różnych ścieżek, jakimi po upadku ZSRR podążyły byłe republiki związkowe oraz dawne kraje bloku sowieckiego.
Tam, gdzie odpowiednio wcześnie postawiono na pełną suwerenność i radykalnie odrzucono "russkij mir" - zarówno jako obszar dominacji, jak również pewien kaleki model cywilizacyjny - tam obserwujemy stosunkowo najsłabsze wpływy Moskwy
- ocenił.
Słowem, konsekwentnie akcentując etos niepodległości i chroniąc suwerenność Rzeczypospolitej, wzmacniamy odporność na całe spektrum nieprzyjaznych działań Rosji. Bo trzeba zaznaczyć, że niektóre z wymienionych środków wpływu były też stosowane przeciw naszej ojczyźnie. Państwo polskie powinno uczynić wszystko, aby ujawnić kulisy tych operacji
- oświadczył Andrzej Duda.
Prezydent wskazał, że drugim zagadnieniem związanym z tematem obecnego kongresu to "republikański, demokratyczny charakter naszego państwa".
Należy chronić wszystkie elementy ustroju, instytucje i urządzenia prawne, które umożliwiają aktywność obywateli lub choćby tylko zachęcają do korzystania z przysługujących każdemu praw i wolności. Należy dbać o wszystko, co stanowi o podmiotowości obywatela
- stwierdził Duda.
Świadomość członkostwa w politycznej wspólnocie narodu oraz indywidualne poczucie wpływu na bieg spraw publicznych to warunki więzi i identyfikacji z Rzecząpospolitą. Tylko wtedy niezależność państwa i jego status ostatecznej instancji w kwestiach dotyczących obywatela mogą być czymś osobiście ważnym i cennym
- dodał.
Agresja Rosji na Ukrainę jest atakiem na cywilizację zachodnią. Kto tego nie zrozumie, przegra i historia mu tego nie wybaczy - napisał w piątek na Twitterze wicepremier, szef MKiDN Piotr Gliński. Dodał, że "kto dzieli Polaków za pomocą skrajnych emocji i nienawiści, realizuje scenariusz wrogich nam imperiów".
Wicepremier Gliński przypomniał, na Twitterze, że w piątek rozpoczął się 13. Kongres "Polska Wielki Projekt".
To największe wydarzenie intelektualne w naszej części Europy. Wybitni uczestnicy z całego świata debatują o najważniejszych problemach współczesności
- napisał.
Dodał, że "tym razem tematem głównym jest suwerenność".
Bez wolnych, suwerennych wspólnot republikańskich świat współczesny nie ma szans w konfrontacji z imperialnymi dyktaturami
- ocenił.
Wskazał, że "Europa musi to zrozumieć, bo właśnie decyduje się jej przyszłość, która nie może opierać się na utopiach niszczących suwerenność państw i kultur narodowych".
Wielkim dylematem jest wyciągnięcie właściwych wniosków z agresji Rosji na Ukrainę. To jest atak na cywilizację zachodnią. Kto tego nie zrozumie, przegra i historia mu tego nie wybaczy. Z tego punktu widzenia musimy też oceniać wydarzenia polityczne w naszej Ojczyźnie
- podkreślił minister kultury.
Jak napisał, "kto, zamiast przedstawiać alternatywę programową, dzieli Polaków za pomocą skrajnych, przeskalowanych emocji i nienawiści, rozbija naszą wspólnotę, osłabia nas i realizuje scenariusz wrogich nam imperiów".
Więcej o kongresie można przeczytać TUTAJ.
SOBOTA - 03.06
Polskie państwo wspiera ekspansję zagraniczną polskich firm - powiedział w sobotę wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin podczas kongresu "Polska Wielki Projekt". Awangardą budowania pozycji Polski za granicą są spółki Skarbu Państwa - dodał.
Wicepremier wskazał, że wiele polskich firm już dzisiaj osiągnęło poziom rozwoju, który pozwala im nie tylko myśleć o ekspansji na rynku polskim, ale również o ekspansji międzynarodowej.
Wiele firm do tej ekspansji się przygotowuje, a te które już są obecne (za granicą - PAP) planują rozszerzanie swojej globalnej obecności, w tym bardzo realnym wymiarze, nie tylko handlowym, a również produkcyjnym, wydobywczym. Chcemy być obecni, chcemy budować markę polskich firm za granicą. Polskie państwo wspiera te działani
- podkreślił.
Jak powiedział Sasin, awangardą budowania pozycji Polski za granicą są spółki Skarbu Państwa.
Te inwestycje spółek Skarbu Państwa są coraz większe. Dzisiaj już obecne na kilku kontynentach, nie tylko w Europie
- stwierdził wicepremier Sasin.
Prezydent Lech Kaczyński, walczył o suwerenność narodu, państwa, które we współczesności poszukuje swoich dróg we współpracy z innymi - powiedział premier Mateusz Morawiecki, który podczas Kongresu Polska Wielki Projekt wręczył malarzowi Januszowi Kapuście nagrodę im. Lecha Kaczyńskiego.
Patron tej wspaniałej nagrody, pan prezydent Lech Kaczyński, walczył o suwerenność narodu, państwa, które we współczesności poszukuje swoich dróg we współpracy z innymi, suwerenność jak w rodzinie. Przecież w rodzinie wszyscy członkowie rodziny mają swoją autonomiczną odrębność, rodzina to nie jest mechanizm glajszlachtowania, mechanizm urawniłowki
- powiedział premier Mateusz Morawiecki.
Premier wziął udział w trwającym w Warszawie XIII Kongresie Polska Wielki Projekt, podczas którego wręczył nagrodę im. Lecha Kaczyńskiego malarzowi Januszowi Kapuście. Premier podziękował poprzednim laureatom nagrody, o których powiedział, że są "wyrazicielami nowocześnie rozumianego patriotyzmu i suwerenności", dodał, że dołącza do nich Janusz Kapusta.
Od wielu lat stara się pan Janusz pisać prosto po liniach krzywych, szukać we współczesnym świecie rozwiązań, aby były drogowskazem dla młodych pokoleń i dla tych, co szukają sensu w komplikującej się rzeczywistości
- podkreślił Morawiecki.
Dodał, że Janusz Kapusta jest człowiekiem renesansu, który sięga do wielu dziedzin.
Łączy je w sposób unikalny, poszerza granice naszej wolności, ale też pomaga tłumaczyć wspólność innym, odnajdować właściwie ścieżki suwerenności i wolności
- powiedział premier.
Rysownik i malarz Janusz Kapusta jest związany z Wielkopolską. Janusz Kapusta urodzil sie w 1951 roku w Zalesiu w powiecie kolskim, ukonczył poznanskie liceum plastyczne, studiował na ASP w Poznaniu.
Laureat przyznał, że jest trochę zawstydzony nagrodą, choć - jak dodał - pewnie w którymś momencie by na nią zasłużył. W swoim wystąpieniu mówił m.in. o kwestii ćwiczenia wyobraźni, którą rozumie jako "umiejętność sformułowania zdania, czy wykreowania rzeczy, której nikt wcześniej nie zauważył, albo nie postrzegł".
NIEDZIELA - 04.06
"Żadna kultura nie jest w stanie przetrwać, obronić się przed inwazją, jeżeli nie czerpie z zasobu kulturowego, który nazywamy zasobem tożsamościowo-patriotycznym. To w świetle tego, co się dzieje na Ukrainie, jest oczywiste - powiedział w niedzielę na Kongresie "Polska Wielki Projekt" wicepremier i szef MKiDN Piotr Gliński.
W niedzielę, ostatnim dniu 13. Kongresu "Polska Wielki Projekt", organizowanego w Arkadach Kubickiego Zamku Królewskiego w Warszawie, odbył się panel "Wojna i kultura". Uczestniczyli w nim: wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński, historyk, prof. nauk humanistycznych, nauczyciel akademicki Wojciech Roszkowski i p.o. dyrektor generalny rezerwatu Ławra Kijowsko-Peczerska Maksym Ostapenko.
To jest wojna o kulturę, o unicestwienie kultury, tożsamości, a więc także siły wspólnoty, która buduje się na kulturze. To było zapowiadane otwarcie przez Putina, to jest realizowane. 1400 obiektów kultury uległo zniszczeniu. Jedna trzecia z tego całkowitemu zniszczeniu. Ta presja na kulturę i ta walka z kulturą dotyczy np. także Białorusi. W tej chwili wyraźnie na Białorusi są prowadzone działania przeciwko językowi białoruskiemu, przeciwko tożsamości i kulturze białoruskiej, żeby włączyć tak samo, jak Ukrainę, włączyć do tego miru rosyjskiego te wspólnoty narodowe
- powiedział wicepremier Gliński.
Wskazał, że Rosjanie "chcieli zniszczyć kulturę, a to kultura okazała się tym głównym czynnikiem obrony Ukrainy i Europy".
Jak mówił, Ukraińcy "bronią swojej wspólnoty, ale bronią także wspólnoty kulturowej świata zachodniego, a siły do tego czerpią z kultury".
Ta wojna uświadamia, co jest najważniejszego w kulturze wspólnot. To jest element właśnie kultury narodowej. Siła tych elementów narodowych, wspólnotowych, nie szowinistycznych, nie nacjonalistycznych, a narodowych, patriotycznych jest dominująca. Okazuje się, że żadna kultura nie jest w stanie przetrwać, być aktywna, obronić się przed taką straszliwą inwazją, jeżeli nie czerpie z tego zasobu kulturowego, który nazywamy zasobem tożsamościowo-patriotycznym. To jest w świetle tego, co się dzieje teraz na Ukrainie, dla nas oczywiste
- wskazał minister kultury.
Nasi poprzednicy nie tylko nie budowali suwerenności polskiej w obszarze gospodarczym, politycznym, energetycznym, ale także kulturowym. Celowo chyba niszczyli ten element narodowo-patriotyczny polskiej kultury, nie budując podstawowych zupełnie instytucji, których rozumiem, że w PRL-u nie budowano, ale w III RP też nie budowano i nie wzmacniano nas, jako wspólnoty, która jest zdolna rozwijać się ambitnie i zdolna do wyzwań ambitnych. Zwłaszcza Polska, ale każda wspólnota narodowa, musi mieć takie ambicje i takie wyzwania musi realizować, żeby przetrwać i wygrywać w tej wielkie rywalizacji, która się odbywa w świecie współczesnym pomiędzy wspólnotami narodowymi. Wbrew temu, co nam się wydaje, pewne wspólnoty na zachodzie Europy doskonale to rozumieją i realizują. Bardzo inteligentnie, z wykorzystaniem olbrzymich zasobów, to od lat realizują, a myśmy mieli w tym wyścigu kulturowym przegrać
- ocenił Gliński.
Dodał, że "ta wojna na Ukrainie nam uświadamia, jak to wszystko wygląda". Zwracając się do p.o. dyrektora generalnego rezerwatu Ławra Kijowsko-Peczerska powiedział: "My zawsze powinniśmy zaczynać od tego, że dziękujemy wam, Ukraińcom, że bronicie świata cywilizowanego".
Siły do tego czerpiecie właśnie z kultury. Z tego, co chciał Putin zniszczyć w pierwszym rzędzie, nadział się na to i przegrał. Naród, który jest gotowy umierać za ojczyznę, to jest naród, który ma potężną, nie do zniszczenia, kulturę
- podkreślił.
Minister kultury ocenił, że Europa za mało się angażuje pomoc Ukrainie.
Nie angażuje się, jedzie na gapę. Ukraińcy za nich walczą, a oni traktują lekceważąco
- mówił.
Wskazał, że "świat też nie może udawać teraz, że z Rosją można robić interesy". "Kto tak mówi, to tworzy kolejne piekło na ziemi, bo takie będą konsekwencje nieodpowiedzialnej polityki wobec Putina. Putin był przez lata karmiony przez te największe wspólnoty zachodnie" - dodał.
Mówiąc o polskiej pomocy dla kultury na Ukrainie, podkreślił, że "ona jest wielowektorowa".
My to traktujemy jako nasz obowiązek, nie tylko humanitarny, ale także obowiązek wobec własnej wspólnoty. My bardzo się cieszymy z nowych relacji z Ukrainą, bardzo je doceniamy, jestem pełen nadziei, mimo tego że było bardzo trudno
- powiedział szef resortu kultury.
Przypomniał, że przed wybuchem wojny na Ukrainie, Polska powołała specjalną grupę roboczą ds. pomocy, badano także możliwości pomocy, a po wybuchu wojny powołano Centrum Pomocy dla Kultury na Ukrainie, które do tej pory koordynuje całą pomoc kierowaną na Ukrainę.
Byliśmy i jesteśmy ambasadorem ukraińskich interesów na Zachodzie i w Europie. Wygląda to często humorystycznie, wygląda to często przerażająco. Do dzisiaj nie ma oddzielnego europejskiego funduszu na pomoc dla kultury na Ukrainie, bo są względy budżetowe, inne względy, absolutna obłuda elit europejskich do dnia dzisiejszego
- mówił Gliński.
Historyk prof. Wojciech Roszkowski ocenił, że "wojna najczęściej, nie jest bezrozumnym mordowaniem się, o coś zawsze chodzi".
Pytanie - o co chodzi agresorowi i o co chodzi obrońcy. Obrońca, w tym wypadku, mówimy o wojnie na Ukrainie, jest obrońcą nie tyle swojego terytorium czy swojej wolności, ale tożsamości jako takiej. To jest coś znacznie więcej niż tylko kwestia Krymu, Donbasu i Zaporoża. To jest kwestia tożsamości. Kierownictwo polityczne Rosji zdecydowało, że nie istnieje tożsamość ukraińska, wobec tego trzeba potraktować Ukrainę jako część Rosji. I używają do tego takich środków, jakich używają
- mówił.
Podkreślił, że "mamy do czynienia z obroną kultury, fundamentów kultury, tożsamości, tego wszystkiego, co się na to składa - język, pamiątki historyczne, dziedzictwo materialne, pałace, muzea itd.".
Jak mówił, "wojna na Ukrainie jest takim skrajnym przykładem tego, że strona agresywna rozpoczęła wojnę, mimo że była ostrzegana wielokrotnie".
Ten 24 luty nie spadł z nieba. To był ostateczny próg pewnego procesu, który zaczął się na Majdanie, aneksją Krymu itd. Agresor nie był przywoływany do porządku. Agresorowi wydawało się, że ma jakąś rację, która w gruncie rzeczy jest siłą i tej siły próbuje użyć
- wskazał prof. Roszkowski.
Zwrócił uwagę, że wojna na Ukrainie "ma jeden charakterystyczny rys - sąsiedzi i otoczenie międzynarodowe ma ogromną rolę do odegrania". "Sąsiedztwo wschodnioeuropejskie jest szczególnie ważne jako pośrednictwo w ratowaniu tego dziedzictwa, jak również w pewnego rodzaju bieżącej prezentacji tego dziedzictwa".
P.o. dyrektor generalnego rezerwatu Ławra Kijowsko-Peczerska Maksym Ostapenko powiedział, że "Rosja rozpoczęła wojnę nie o tereny, nie o zasoby, nie o ludzi, Rosja rozpoczęła wojnę przeciwko ukraińskiej i europejskiej tożsamości".
Kiedy Ukraina przyjęła ten wybór europejski, kiedy Ukraińcy poczuli się częścią właśnie tej jednolitej, Europy, to było dla Rosji ogromną stratą i to zachęciło ją do pójścia na tę drogę imperialną
- wskazał.
Ocenił, że "ta wojna w znacznej mierze jest o tożsamość, o kulturę i o te wartości, które Ukraina i zbrojne siły Ukrainy próbują bronić". Podkreślił, że tylko dzięki pomocy takich państw jak Polska Kijów nie stał się Warszawą z 1944 r. Podziękował za to wsparcie.
Dodał, że "wojna daje nam nowy wymiar, absolutnie nowych relacji, stosunków i rozmowy o pamięci historycznej, znaczeniu i zachowaniu tych zabytków, które są nie tylko własnością państwa, które zostało zaatakowane, ale jest to własność całego świata, całej cywilizacji".
Agresor, który atakuje kraj, znęca się nad całą cywilizacją. To jest bardzo ważne, żeby każdy kraj, który jest w takiej sytuacji, mógł zachować swoje dziedzictwo
- powiedział.
Ostapenko, pytany o to, jakie gesty mogliby wykonać Ukraińcy w kontekście naszej trudnej przeszłości, m.in. zbrodni wołyńskiej, powiedział, że rozumie Polaków i to, że jest to dla nas temat bardzo trudny i bolesny.
Dlatego powinniśmy dalej słyszeć się wzajemnie, stawiać sobie właściwie pytania. W Ukrainie większość ludzi o tej tragedii nawet nie wie. Uważam, że wspólne, wyważone projekty historyczne, ostrożne, które pozwoliłyby kontynuować ten dialog, pomogłyby znaleźć właściwe słowa
- ocenił.
Jak mówił, "wojna każe nam ponownie przemyśleć wiele rzeczy".
Powinniśmy kontynuować dialog, rozmawiać z historykami z Polski i Ukrainy, upamiętnić ofiary, nie zamykać na to oczu. Ze swej strony uważam, że państwo i urzędnicy państwowi, którzy widzą okrutną wojnę, teraz inaczej będą traktować polski naród
- ocenił.
Zapowiedział, że chciałby się zwrócić się do Cerkwi Prawosławnej Ukrainy, aby wspólnie upamiętnić w modlitwach ofiary tej tragedii.
Były brytyjski minister obrony oraz spraw zagranicznych Malcolm Rifkind został w niedzielę, podczas ostatniego dnia Kongresu "Polska Wielki Projekt" organizowanego w Arkadach Kubickiego Zamku Królewskiego w Warszawie, uhonorowany medalem "Odwaga i Wiarygodność".
Kapituła podjęła decyzję, że ten medal w tym roku przyznamy sir Malcolmowi Rifkindowi, dyplomacie i prawnikowi, który jest też byłym ministrem spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii. Był również ministrem obrony
- ogłosił prof. Zdzisław Krasnodębski, przewodniczący Kapituły.
Poinformował, że Rifkind nie mógł pojawić się na uroczystości, a medal odbierze jesienią tego roku.
Były szef MSZ Jacek Czaputowicz w odczytanej laudacji zaznaczył, że "Sir Malcom Rifkind określa się mianem polityka pragmatycznego, a zarazem takiego, który przewiduje konsekwencje działań".
Stara się przede wszystkim nie szkodzić. To jest ta myśl konserwatywna. Dąży do realizacji interesu narodowego, ale opowiada się za szukaniem kompromisu. Jego działania opierają się na silnych przekonaniach konserwatywnych. To, co dla nas ważne, wytrwale pracuje na rzecz zbliżenia z Polską, jako współprzewodniczący Polsko-Brytyjskiego Forum Belwederskiego. Te cechy laureata dają pewność, że przyznany w tym roku przez kapitułę medal "Odwaga i Wiarygodność" będzie w godnych rękach
- powiedział Czaputowicz.
Rifkind w nagraniu skierowanym do Kapituły Nagrody i uczestników Kongresu podziękował za otrzymane wyróżnienie. Przyznał, że jest nim zaskoczony. Przeprosił także za to, że nie mógł osobiście odebrać medalu.
Przypomniał, że ma rodzinne związki z Polską.
Moi dziadkowie pochodzili z obszaru, który teraz jest na terytorium Litwy, wyemigrowali do Edynburga do Wielkiej Brytanii. Rodzice mojej żony to Polacy. Mój teść urodził się w Krakowie, moja teściowa również urodziła się w Polsce
- opowiadał.
Wspominał także lata 80. i swój pobyt w Polsce. Rifkind był ministrem ds. europejskich w rządzie Margaret Thatcher i aktywnie wspierał "Solidarność". Podczas wizyty w Polsce w 1984 r. - wbrew protestom rządu PRL - zdecydował się na odwiedzenie grobu księdza Jerzego Popiełuszki i oddanie mu hołdu, a także na otwarte spotkanie z liderami demokratycznej opozycji.
Zważywszy na to, co dzieje się w tej chwili, w jakiej Polska znajduje się sytuacji, co dzieje się w Ukrainie, tym bardziej żywotne znaczenie ma bliska współpraca między Polską a Wielką Brytanią
- ocenił.
Malcolm Rifkind był jednym z najbardziej wpływowych polityków Partii Konserwatywnej w latach 80. i 90. XX wieku. Był m.in. wiceministrem ds. Europy i ministrem ds. Szkocji w rządzie Margaret Thatcher, a następnie ministrem transportu, ministrem obrony (1992-95) oraz spraw zagranicznych (1995-97) w gabinecie Johna Majora. Przez 33 lata zasiadał w Izbie Gmin, z czynnej polityki wycofał się dopiero w 2015 r.
Medal "Odwaga i Wiarygodność" jest przyznawany dla osób aktywnie działających na rzecz Kongresu "Polska Wielki Projekt" oraz wizerunku Polski i jej obywateli na całym świecie.