U 9 na 20 osób myśl o dentyście powoduje panikę. Nie tylko ból podczas leczenia jest przyczyną dentofobii, czyli strachu przed dentystą i wizytą w jego gabinecie. Chodzi także o wspomnienia z poprzednich takich wizyt i ból podczas aplikowania zastrzyku znieczulającego. Skąd się bierze dentofobia - o tym nasza reporterka rozmawiała z dr Bogusławem Stelcerem z Zakładu Psychologii Klinicznej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.
Z badań amerykańskiego stomatologa prof. Stanley'a Malamed'a wynika, że to nie borowania najbardziej boimy się u dentysty, ale równie często znieczulenia, które ma nas uchronić od bólu. Wyliczył on, że blisko 20-25 proc. wizyt odwoływanych jest w ostatniej chwili, z czego 90 proc. z powodu strachu przed zastrzykiem znieczulającym. Informacje te potwierdzają także polskie statystyki - wynika z nich, że aż 75 proc. Polaków ma negatywne wspomnienia z gabinetu stomatologicznego związane właśnie z bólem podczas aplikacji znieczulenia. Jak to wygląda ze strony dentystów - o tym stomatolog Agnieszka Szygenda.
Orężem do walki z dentofobią jest odpowiednie podejście lekarza stomatologa do pacjentów. - Robimy to, choć takich szkoleń tego typu powinno być więcej - przyznaje dr Bogusław Stelcer z Zakładu Psychologii Klinicznej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Różne wybiegi, by złagodzić strach związany ze spotkaniem z dentystą, stosują oczywiście gabinety stomatologiczne.
Mówiąc o stanie uzębienia Polaków nie można oczywiście wszystkiego zrzucać na dentofobię, bo jednak dużo poważniejszym problemem jest zasobność naszego portfela. I choć w ramach NFZ możemy wyleczyć ząb, wielu z nas nie decyduje się na pójście do gabinetu i leczenie za "państwowe" pieniądze. Może dlatego że w czwórce możemy mieć już tylko amalgamat, a nie plombę światłoutwardzalną? Co w naszej szczęce możemy wyleczyć w ramach usług refundowanych przez NFZ? Wyjaśnia to rzecznik wielkopolskiego oddziału funduszu Marta Banaszak-Osiewicz. Dodajmy, że wielkopolski NFZ przeznacza każdego roku około 152 mln zł na opiekę stomatologiczną.
Polacy na ogół nie uzupełniają pojedynczych ubytków zębów, bo uważają, że nie warto tego robić. Tymczasem w USA i Szwecji utrata nawet jednego zęba uznawana jest za kalectwo. Aż 93 proc. ankietowanych przyznaje, że w czasie dnia pracy pije kawę. 67 proc. raczy się colą i innymi napojami z cukrem, 35 proc. napojami energetycznymi. Tę mieszankę uzupełniamy chętnie słodyczami. W czasie pracy słodką dietę ma aż 43 proc. Polaków, z kolei 37 proc. zapytanych o menu w pracy, przyznaje, że odżywia się w barach typu fast food. Do tego w przerwie 32 proc. pracowników idzie zapalić papierosa. Tymczasem tylko 8 proc. przyznało, że w pracy myje zęby po posiłku. Najczęściej robimy to zaraz po powrocie do domu z pracy, robi tak 45 proc. Polaków. Wszczepienie jednego implantu to koszt od 4 tysięcy do kilkunastu tysięcy złotych. Rekonstrukcja całego uzębienia (jeśli byłyby to implanty) może kosztować nawet ponad 100 tysięcy złotych! W Niemczech wszczepia się rocznie 600 tysięcy implantów zębowych, w Polsce około 40 tysięcy. W Europie, USA i Japonii na 250 mln ludzi, którym brakuje co najmniej jednego zęba, uzupełniło go w ostatnim okresie jedynie 6 mln osób.
A jakie Państwo widzą przyczyny takiego stanu rzeczy? Dlaczego zęby Polaków są w tak kiepskim stanie? Chodzi o pieniądze, czy o strach przed wiertłem?