Już w zeszłym tygodniu w tym samym akwenie ryby padły po raz pierwszy, i wtedy były to głównie małe okonie. Wędkarze odłowili wtedy kilkadziesiąt kilogramów martwego narybku. Dziś skala pomoru jest o wiele większa.
Katastrofa, tragedia, biała śmierć nad średzkim zalewem!
- usłyszał nasz reporter od wędkarzy i mieszkańców, którzy zaalarmowani zjechali nad jezioro, aby pomóc sprzątać ryby.
Od narybku po ryby, które mają nawet po dwa i pół metra: tołpygi, sumy, przerażający widok! Takich rzeczy jeszcze nie widziałem, naprawdę! Wszystko faktycznie leży! Biało na dnie!
- mówili nam zszokowani wędkarze.
Ratownik WOPR-u Marek Baraniak pokazał z motorówki naszemu reporterowi, jak wygląda środek jeziora. Bo choć fale zepchnęły już sporo martwych ryb do brzegów, to w centrum akwenu wciąż unosiły się ciała śniętych zwierząt. Czuć też było smród. Baraniak mówi, że czegoś takiego dotąd nie widział.
Przy brzegach wędkarze i strażacy wyławiają martwe ryby i zbierają je do czarnych worków. Strażacy ponadto napowietrzają wodę za pomocą pływających łodzi i pomp.
Po ubiegłotygodniowym śnięciu ryb w Środzie poznański WIOŚ poinformował, że wstępna analiza wykazała zasadowy odczyn wody oraz podwyższoną zawartość tlenu rozpuszczonego, co było oznaką zakwitu glonów, a za pierwotną przyczynę tego uznano spływy z terenów użytkowanych rolniczo lub ścieki bytowe z nieskanalizowanych terenów powyżej zbiornika.