Usłyszałam huk, odwróciłam się i zobaczyłam, że kobieta rzuciła rower na ten płot, który był obok i nagle podbiegła do mnie, chwyciła mnie za włosy i zapytała mnie, czy jestem normalna. Po czym rzuciła mną o chodnik
- tak w sądzie mówiła pokrzywdzona Maja.
Wcześniej rowerzystka przejechała obok nastolatki.
Sąd skazał kobietę na rok prac społecznych, nakazał wypłatę dwóch tysięcy złotych nawiązki i zakazał kontaktów z pokrzywdzoną przez rok. Pieniądze wpłynęły na konto Mai, ale w tytule przelewu kobieta dołączyła wpis, który zdaniem pełnomocnika Mai, może być potraktowany jako groźba.
To też, jak mówi adwokat Mariusz Paplaczyk wskazuje na to, że oskarżona niczego nie zrozumiała, nie pogodziła się z wyrokiem, a więc proces resocjalizacji nie rozpoczął się. Ponadto napisanie takiej informacji do Mai sam fakt napisania takiej informacji w tytule przelewu jest naruszeniem zakazu kontaktowanie się - mówi pełnomocnik Mai.
Jego zdaniem to wszystko sąd powinien wziąć pod uwagę podczas wykonywania kary przez rowerzystkę. Sąd czeka teraz na opinię kuratora i będzie podejmował decyzję.