Takie są wyniki badań jego krwi, które dotarły właśnie do prokuratury. W wypadku zginął 11-miesięczny chłopiec, poważnie ranni zostali jego dwaj bracia oraz mama.
Wiceszefowa leszczyńskiej prokuratury Daria Dąbrowicz-Rzepka na razie nie chce ujawnić, jakie narkotyki wykryło badania krwi 33-latka.
Krótko po wypadku policyjne badanie narkotesterem wykazało w jego organizmie marihuanę i amfetaminę.
Biegły w swojej opinii podał jednocześnie, że one oddziaływały w tym momencie na ośrodkowy układ nerwowy sprawcy wypadku tak, jak alkohol w stężeniu powyżej 0,5 promila. Ta opinia wymusza na prokuratorze zmianę dotychczas stawianych zarzutów podejrzanemu na surowszą kwalifikację. Oczywiście pozostają zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz obrażeń u pozostałych poszkodowanych. Jednocześnie 33-latek usłyszy kolejny zarzut kierowania pojazdem wówczas pod wypływem substancji psychoaktywnych. Pozwoli to na orzeczenie kary w górnej granicy zwiększonej o połowę. Tak więc w tej sprawie sprawcy wypadku grozi do 12 lat więzienia.
Przypomnijmy, że 33-latek miał też sądowy zakaz kierowania pojazdami. Poszkodowana w wypadku mama z dwójką synów po pobycie w szpitalach w Lesznie i Poznaniu wrócili już do domu. Czeka ich rehabilitacja.