Młodszy aspirant Marcin Tecław z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej przypomniał, że ogień uszkodził dwie trzecie dachu. Dodał, że wbrew informacjom pojawiającym się w Internecie, strażacy podjęli próbę uratowania zwierząt.
Roty były skierowane do środka po to żeby dotrzeć do papugarni. Podczas tej próby pożar się dynamicznie rozwinął. Doszło do rozgorzenia w środku budynku. Zaistniało zagrożenie dla życia i zdrowia, wobec czego strażacy ewakuowali się z tego miejsca, a kierujący działaniami zdecydował, że będą prowadzone tylko z zewnątrz.
- powiedział Tecław.
Na stronie papugarni Kakadu podano, że hala była domem dla 42 papug. - W starciu z żywiołem nie miały szans – ocenia prof. Piotr Tryjanowski, ornitolog z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Przez rozbitą szybę mogłyby się wydostać, ale proszę pamiętać, że nie wszystkie papugi są tak sprawne i sprytne żeby samodzielnie uciec. Prawdopodobieństwo jest bardzo niskie. To nie jest strata dla populacji. Tu mówimy raczej o stracie ekonomiczno-estetycznej.
- dodał prof. Tryjanowski.
Głos w sprawie pożaru zabrał również prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak, który stwierdził: "z czasem dowiemy się, czy to był przypadek, czy akt dywersji".
CZYTAJ TAKŻE