Unia wygrała 75 do 0. Jest to pierwszy taki wynik w historii polskiego żużla. Według rzeszowian tor nie spełniał regulaminowych wymogów i był niebezpieczny. Z tą opinią nie zgodził się sędzia zawodów. Zezwolił na rozegranie meczu po tym, jak przez godzinę tor poprawiano.
Goście jednak nie zmienili zdania. W tej sytuacji leszczyńscy żużlowcy ścigali się sami ze sobą. I oczywiście - wygrali. Marta Półtorak, prezes klubu z Rzeszowa tłumaczyła, że nie chciała powtórki sprzed dwóch lat, kiedy na torze we Wrocławiu zginął zawodnik jej drużyny, Lee Richardson.
Ekstraliga musi wyjaśnić wszystkie aspekty tego spotkania - mówi Krzysztof Błażejewski z biura prasowego. Decyzję w sprawie tego kuriozalnego meczu Ekstraliga podejmie w ciągu dwóch tygodni.