NA ANTENIE: EVERY BREATH YOU TAKE/THE POLICE
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

"Łukaszenka rozpoczął wojnę"

Publikacja: 11.08.2020 g.15:21  Aktualizacja: 11.08.2020 g.15:24 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
W "Wielkopolskim popołudniu Radia Poznań", Łukasz Kaźmierczak rozmawiał ze Stefanem - Białorusinem, od 8 lat mieszkającym w Polsce, jednym z organizatorów demonstracji Wolność na Białorusi na placu Mickiewicza.
białoruś - Jacek Butlewski
Fot. Jacek Butlewski

Chciałbym zapytać czy protestujecie bardziej przeciwko oficjalnym wynikom wyborów, które pewnie za chwilę poznamy, czy raczej przeciwko brutalnemu stłumieniu manifestacji anty-prezydenckich z użyciem gazu łzawiącego i armatek wodnych? Tego, co znamy u nas sprzed 1989 roku. Po co dziś spotykacie się na placu Mickiewicza przede wszystkim?

Przede wszystkim obecna sytuacja wygląda tak, że wykonujący obowiązki prezydenta Republiki Białoruś Aleksander Łukaszenka ogłosił tak naprawdę wojnę. Rozpoczął wojnę domową i nie możemy tego inaczej odbierać. Oczywiście nie jest to oficjalne, tylko wynika z brutalnego działania policji i służb wojskowych, które mogliśmy obserwować całą noc. Nasz dzisiejszy protest to sprzeciw przeciwko brutalności i łamaniu podstawowych praw człowieka. A także obrona naszych głosów i sprzeciw totalnemu przekłamaniu, który dzieje się już od 26 lat. Mamy tego dość. Przede wszystkim chcemy bronić swoich praw i głosów. I mieć możliwość bronić się przed władzą. Przed jej imitowaniem gwałtu i brutalnym rozpędzaniu manifestacji.

Czy pańscy bliscy są w tej chwili na Białorusi? Protestują tam i spotykały się z represjami?

Tak, moje najbliższe grono to tak zwany Młodzieżowy Blok, pozarządowa organizacja. W tym momencie wielu z nich, przeważnie młodzi do 29 roku życia, już zostało uwięzionych. Gwałtownie porwanych z domu lub prosto z ulicy. Jeszcze przed dniem wyborczym, było dużo zatrzymań prewencyjnych. Na szczęście moi rodzice już są starsi i nie uczestniczą w manifestacjach, są bezpieczni w domu. Jeśli chodzi o obronę znajomych i przyjaciół, to dotknęła ich ogromna fala represji, nie spotykana wcześniej.

Dlaczego akurat teraz taka duża skala represji? Jest większy opór społeczny?

Z jednej strony tak, ale ja tu też widzę drugą tendencję, znaną historii. W pewnym momencie dyktatura osiąga taki nieodwracalny punkt, szczyt eskalacji, w którym już nie ma innego rozwiązania w kwestii utrzymywania władzy.

Może iść tylko do przodu, jeszcze bardziej utwardzać swoje stanowisko?

Tak. Społeczeństwo jest na tyle rozczarowane, a władza zakłamana, że nie ma jak się już odwrócić ani przyznać do błędu, tylko się w nich zagłębiać. Klasyczna historia dyktatury, która się rozpędza aż do skutku, który często bywa bardzo smutny.

Pozwoli pan, że zadam pytanie, które musi paść. Jesteśmy skazani na te skąpe informacje, które napływają z Białorusi. Czy dopuszcza pan taką możliwość, że może jednak Aleksandr Łukaszenka wygrał te wybory uczciwe? Może większość rodaków nadal go popiera?

Twarde nie. Po prostu nie ma takiej możliwości. Obserwując to, co się dzieje na świecie i analizując informacje dochodzące z każdego ich zakątka. Wyniki z zagranicy – Polski, Niemiec, Litwy. Wszystko wskazuje na to, że już od dłuższego czasu Łukaszenka nie ma wsparcia, które pozwoliło mu na przekonującą wygraną. Nawet gdyby ta liczba oficjalna byłaby na poziomie połowy, to można by mówić o jakimś podziale w społeczeństwie. Ale 80% to śmieszna liczba, nie można tu mówić o jakimkolwiek zaufaniu. Nawet gdyby to było o 1 % więcej, niż rzeczywista liczba, nie ma mowy, żeby w to uwierzyć.

Skąd wzięła się ta nagła zmiana w białoruskim społeczeństwie? Obserwuję te 26 lat rządów Aleksandra Łukaszenki. Różne były fazy. Pojawiali się liderzy opozycyjni, znikali. Protesty były raz mocniejsze, raz słabsze. W ostatnich kadencjach słabsze. Dlaczego teraz to tak wzrosło? Niektórzy mówią, że to przez koronawirusa tak paradoksalnie.

Tu pan trafił w dziesiątkę. Ta cała sytuacja z koronawirusem miała największy wpływ jeśli chodzi o obudzenie narodu. Wcześniej reżim potrafił przekonywać własnych obywateli, oczywiście używając przeróżnych mechanizmów, że sytuacja jest stabilna, idziemy ku jasnej przeszłości. Oczywiście są problemy, nie jesteśmy najbogatsi, ale jakoś to idzie. A w przypadku koronawirusa, kiedy oficjalna władza powtarzała wciąż ten sam komunikat, że pandemia to tylko wymysły. To brzmiało cały czas z ust pierwszej osoby w państwie, czyli Łukaszenki. Z jednej strony mamy cały czas te słowa, a z drugiej masowo umierających ludzi. Ludzie sami zorganizowali się, by pomagać lekarzom. Była niespotykana skala solidarności. Ludzie musieli sami zbierać pieniądze na pomoc medykom.

Nie mogli liczyć na państwo?

Doszło do dysonansu kognitywnego, bo była rzeczywistość taka, jak była i nie szło tego ukryć. Ludzie na ulicach, w rodzinach, szpitalach, obserwowali to na żywo, a propaganda państwowa wmawiała, że wszystko jest ok.

Pamiętam, jak Aleksander Łukaszenka pytał „czy widzicie tu obok jakiegoś koronawirusa? Bo ja nie widzę, żeby był.”

Tak. I proszę, później nagła zmiana retoryki. Pewnego dnia Łukaszenka mówi, że przeniósł na nogach koronawirusa, że zachorował…

Tak, i że ktoś mu go podrzucił.

Co tak naprawdę było jakąś bzdurą.

Tragi-farsa można powiedzieć. Czy będzie spokojnie na Białorusi dziś w nocy, w najbliższych dniach? Czego możemy się spodziewać?

Możemy się spodziewać różnych rzeczy, ale według mnie eskalacja będzie trwała. Nasilenie konfliktu.

Aleksander Łukaszenka nie odda władzy dobrowolnie.

Nie odda i wielokrotnie to powtarza. Odnosi się do wydarzenia na Majdanie, że u nas tego nie będzie, odnosi się oczywiście do Ukrainy. Chociaż Majdan jest tylko nazwą placu. Mówi, że za wszelką cenę będzie się trzymał tej linii i stabilności. Nie pozwoli „wrogom zewnętrznym” narzucić swojej linii.

A uda mu się?

Myślę, że tak. Każda władza i reżim ma zasoby. Ale one nie są wieczne. Walka nie trwa w nieskończoność. Ja zakładam, że zacznie się, jak to często na Białorusi, partyzantka. Walka nie otwarta, ale na zasadzie nieposłuszeństwa obywatelskiego. Pasywna. Czyli ludzie nie będą wychodzić do pracy, porzucą obowiązki. Sprzeciw może mniej ostry, ale długotrwały. Myślę, że to nas czeka.

A na razie życzę pańskim rodakom, żeby wyszli z więzień, żeby skończyły się represje i żebyście mogli domagać się swoich praw w sposób cywilizowany. Bez strachu, że coś was może spotkać. Życzę wszystkiego dobrego Białorusi.

https://radiopoznan.fm/n/IsHPZX
KOMENTARZE 0