Mieszkańcy o sprawie dowiedzieli się z rozwieszonych w blokach kartek. Zarząd spółdzielni twierdził, że wyłączając ciepłą wodę od godziny 23 do 5 rano oraz w ciągu dnia od godziny 10 do 14, uda się obniżyć wydatki.
Prezes spółdzielni Stanisław Głuszkiewicz wyjaśnia, że te działania to skutek horrendalnych podwyżek.
Cena wody w czwartym kwartale wyszła 52 zł, a przewidujemy, że jeżeli dalej będą takie faktury kwartalne przychodzić jak w grudniu. To woda może kosztować nawet 80 zł
- mówi Stanisław Głuszkiewicz.
Prezes Głuszkiewicz nie potrafił jednak przedstawić konkretnych wyliczeń, jakich oszczędności mogliby się spodziewać mieszkańcy. Ci z kolei, sam pomysł potraktowali bardzo krytycznie. Twierdzą też, że spółdzielnia chce wprowadzić zmiany bez konsultacji z nimi.
- Moim zdaniem to poroniony pomysł, przecież nie każdemu pasuje brać prysznic w określonych przez spółdzielnie godzinach. Przecież ciepła woda powinna być, bo dzięki niej myje się też naczynia, robi się obiady. - Proszę sobie wyobrazić, że po godzinie 10.00 wracam z Piły do domu. I co teraz? Mam sobie zagrzać wodę na gazie, by się wykąpać. To jest śmieszne
- mówią mieszkańcy.
Ostatecznie po fali krytyki, spółdzielnia wycofała się ze swojej propozycji. Sam dostawca ciepła do spółdzielczych bloków stwierdził też, że czasowa przerwa w dostawie wody, byłaby niemożliwa ze względów technicznych. Mieszkańcy powiedzieli naszemu reporterowi, że przez kilka ostatnich dni poczuli się jak w PRL-u.