NA ANTENIE: TRY/PINK
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

F. Sterczewski: "Nie powinno być zmniejszania częstotliwości kursów MPK"

Publikacja: 31.01.2023 g.18:37  Aktualizacja: 31.01.2023 g.18:42 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Poseł KO był gościem "Wielkopolskiego popołudnia" w Radiu Poznań. Wcześniej rozmawiał z pracownikami MPK. W jego ocenie brakuje chętnych do pracy, co wynika ze skandalicznie niskich - jego zdaniem - zarobków kierowców i motorniczych.
franciszek sterczewski  - Leon Bielewicz  - Radio Poznań
Archiwum. / Fot. Leon Bielewicz (Radio Poznań)

Ja jestem wściekły, że są cięcia kursów. Jestem zły, ponieważ pan prezydent w zeszłym roku zaproponował podwyżki biletów i to było argumentowane, że nie będzie cięć. Są wysokie ceny energii, itd. Jasne, że jest brak transformacji energetycznej, błędy rządu, oczywiście, ale mówimy o sytuacji, w której pracownicy MPK zarabiają głodowe stawki

 - mówił Sterczewski.

Głodowa stawki mają też urzędnicy, tymczasem mamy wielu prezesów wielu spółek, którzy zarabiają pół miliona rocznie albo dostają najwyższe premie w całym kraju

 - dodał poseł.

Nie zgadza się z wypowiedziami władz, według których między szczytami komunikacyjnymi nie ma pasażerów. Z jego obserwacji wynika, że autobusy i tramwaje są wtedy chętnie wybierane jako środek przemieszczania się.

Jak dodaje, MPK powinno zarabiać na przewożeniu ludzi - im więcej ludzi uda się przewieźć, tym więcej przewoźnik zarobki.

 

Poniżej pełny zapis rozmowy:

 

Łukasz Kaźmierczak: Wiemy, że kursów MPK jest mniej. Miasto zdecydowało się na cięcia. Prezydent Jaśkowiak mówił wcześniej, że nie planował zmiany, niestety cięcia są. Jest Pan rozczarowany?

Franciszek Sterczewski: Przede wszystkim rozczarowany, ale też zaniepokojony. Jestem po serii spotkań z motorniczymi z Poznania, którzy nie potwierdzają informacji, którą podawało miasto, że rzekomo w czasie międzyszczytów nie ma pasażerów. Jest wręcz przeciwnie, są tłumy.

Z Poznania ludzi nie ubyło.

Nie ubyło, w sytuacji, w której droga jest benzyna, samochód coraz więcej kosztuje - ludzie szukają alternatywy - jedną z nich jest transport publiczny. Tramwaje są pełne. Jeśli miasto chce zapewnić ludziom atrakcyjną alternatywę to połączeń powinno przybywać. Wiemy, że główną przyczyną jest brak motorniczych i kierowców.

I oszczędności - miasto mówi, że w kieszeniach zostanie pół miliona. Może to argument?

Ja się z tym nie zgadzam, MPK i ZTM nie są organizacjami charytatywnymi i to nie jest tak, że zaoszczędzą. To jest przedsiębiorstwo, które zarabia na przewożeniu ludzi. Im więcej osób uda się przewieźć, im więcej osób zapłaci, tym więcej to przedsiębiorstwo zarobi, a zatem problem jest taki, że motorniczy zarabiają niewiele. Sytuacja jest dramatyczna, są pracownicy, którzy są od np. 20 lat, nie mają wysługi lat, nie mają premii.

W tym fachu im dłużej się jeździ, tym większe doświadczenie.

Oczywiście.

Młodego kierowcy nie puszcza się na długie trasy.

Teraz pojawiają się młodzi motorniczowie i chwała im za to, też są chętni do pracy, ale nie może być tak, że ktoś pracuje lata i nie ma premii za wysługę lat.

To nie jest nadal konkurencyjna pensja.

3500 na rękę. To skandalicznie niska stawka, jeżeli sobie pomyślimy, że ci ludzie są odpowiedzialni za przewożenie tysięcy ludzi dziennie, jeżeli taka osoba musi być odporna na stres, wyspana - nie może zarabiać tyle, ile na kasie w dyskoncie. Od dobrych kilku tygodni apelujemy do pana prezydenta, żeby dać tym ludziom godne wynagrodzenie.

Prezydent obiecał takie podwyżki?

Podwyżek nie obiecał, ale deklarował, że nie będzie cięć w kursach. Ja jestem wściekły, że są cięcia kursów. Jestem zły, ponieważ pan prezydent w zeszłym roku zaproponował podwyżki biletów i to było argumentowane, że nie będzie cięć. Są wysokie ceny energii, itd. Jasne, że jest brak transformacji energetycznej, błędy rządu, oczywiście, ale mówimy o sytuacji, w której pracownicy MPK zarabiają głodowe stawki, podobnie jak urzędnicy, tymczasem mamy wielu prezesów wielu spółek, którzy zarabiają pół miliona rocznie albo dostają najwyższe premie w całym kraju.

Jeszcze dostają stołki w innych miastach w ramach wymiany przyjacielskiej. To jest też proceder, który jest na tapecie.

Dla mnie ta proporcja powinna być odwrócona.

Pewnie mówimy o stołkach takich jak wiceprezesa PIM.

Nie może być tak, że ludzie, na których opiera się to miasto, którzy pracują w urzędzie, jeżdżą tramwajami czy autobusami (prowadzą je) są niedofinansowani, a jakaś grupa w zarządzie ma astronomiczne wynagrodzenia, moim zdaniem niewspółmierne do obowiązków. To głęboko niesprawiedliwe, cierpią na tym poznaniacy i poznanianki, którzy widzą, że jest coraz mniej autobusów i tramwajów. Jest letni rozkład na wielu liniach, to jest dramat.

Za oknem nie za bardzo, ale to inna sprawa. Słuchacz pod artykułem dotyczącym cięć napisał - niech nawet jeżdżą 4 na godzinę, tylko niech będą punktualne. Tramwaje i autobusy są niepunktualnie. Jak wygląda polityka transportowa miasta?

W tej sprawie też rozmawiałem z motorniczymi i oni wskazują na brak koordynacji systemu ITS. Przez to, że na wielu kluczowych węzłach takich jak Kaponiera i Rataje, niestety jest priorytet sygnalizacji świetlnej dla ruchu samochodowego. Wówczas tworzą się korki autobusów i tramwajów, które czekają na zieloną falę. Powinno być na odwrót. Jeżeli w autobusie jest kilkadziesiąt osób, w całej linii z tramwajami, każdy wagon wypełniony - to ci ludzie powinni mieć pierwszeństwo. Transport zbiorowy powinien mieć priorytet.

Inne miasta traktują transport zbiorowy jako priorytet. Poznań tak nie robi?

Trzeba docenić, że Poznań dokonał dużych zakupów, jeśli chodzi o nowoczesny tabor...

Prezydent powie, że nie mamy na podwyżki.

Te priorytety powinny być skorygowane. Jeżeli nie jesteśmy w najlepszej sytuacji budżetowej, przez Polsk Ład i tak dalej, przez kryzys, inflację, ale tym priorytetem musi być bogata oferta dla pasażerów i pasażerek, jakość pracy dla kierowców i motorniczych i częstotliwość. Co z tego, że mamy wspaniały, klimatyzowany tabor, jeśli nie ma...

Możemy go sobie pooglądać raz na 15 czy 20...

A nie ma odpowiedniej oferty pracy...

Te międzyczasy, które wynosiły 12 minut, teraz wynoszą 15 minut, pan mówił, że 12 minut to i tak za rzadko, że maksymalnie powinno być 10 minut. A w godzinach szczytu - mniej.

Wystarczy porównać do rozkładu w Warszawie, Berlinie. To wymiar cywilizacyjny - na ile mamy dostęp do szpitala, szkoły, na ile jakaś grupa jest wykluczona komunikacyjnie i nie ma dostępu do podstawowych usług publicznych. Każde nowoczesne miasto ma priorytet na transport publiczny. W międzyszczytach w takich miastach mamy tramwaj co 10 minut, a w szczytach nawet co 5.

Poznań odpowiada liczbami.

Jeżeli mamy pogodę, jak dzisiaj, mróz, mżawka, wiele, to dla nas duża różnica, czy starsza osoba będzie stała na przystanku 15 minut, czy 5. Jeżeli takiej osobie będzie za zimno, będzie musiała za długo czekać na swój autobus czy tramwaj, to będzie się zniechęcała. A musimy zrobić wszystko, żeby to było wygodne, żeby każdy chciał i, żeby wiedział, za co płaci. Jeżeli płacimy coraz więcej, to oferta nie może być gorsza.

Więcej ludzi może przenieść się np. w taką pogodę do samochodu.

To by było najgorsze, to generuje smog, problemy, stanie w korkach, stres. To przeciwskuteczne.

Nie mamy szczęścia do komunikacji miejskiej, ale też cały czas możemy ponarzekać na dworzec. Rozmawiałem z poseł Jadwigą Emilewicz, która rozmawia ze spółkami, spotyka się z przedstawicielami miasta. Mówiła, że w ciągu miesiąca mogą być nowe informacje.

Niestety, widzimy zapaść w transporcie publicznym w całej Polsce. Widzimy, że jest dramat w PKP. 11 stycznia dramatyczna, historyczna podwyżka cen biletów. Apelujemy do premiera o wstrzymanie podwyżki.

Była taka zapowiedź. Ale jest Kolej+, być może ruszy.

To na razie teoretyczny program, mam nadzieję, że to się nie skończy tak, jak Mieszkanie+, czyli realizacją 10 proc. W każdym razie, jeśli chodzi o dworzec, to jeśli tylko mam okazję, zadaję pytanie zarządowi PKP i ministrom odpowiedzialnym.

Słyszał Pan, że w ciągu miesiąca coś powinno się ruszyć?

Ostatnio na podkomisji ds. transportu kolejowego usłyszałem od przedstawiciela zarządu PKP, że jakaś deklaracja, propozycja będzie ogłoszona do końca stycznia. Styczeń minął i nie widzimy żadnej deklaracji, zaraz minie 7 lat tego rządu, czy nawet 8, a mamy 10 lat ten dworzec.

Chyba za uszami mają spółki kolejowe i miasto, bo tutaj każdy jakieś opóźnienia miał. Czy to będzie w formie konkursu architektonicznego? Będą konsultacje? Z mojej perspektywy im szybciej, tym lepiej.

Z jednej strony tak, ale z drugiej musimy wyciągać wnioski z przeszłości. Ten pośpiech był złym doradcą w 2011 roku, kiedy zapadła decyzja, żeby zamiast rewitalizacji dworca, jak we Wrocławiu, czego efektem jest najpiękniejszy dworzec w Polsce, mamy...

Wrocław miał Grzegorza Schetynę, który mógł lobbować w ówczesnym rządzie, a my nie mieliśmy nikogo.

To też był błąd ówczesnego prezydenta Grobelnego, który oddał pole i nie miał opinii, a powinien mieć. Prezydent Jaśkowiak powinien walczyć o konkurs.

Z konkursami bywa różnie, niech Pan zobaczy na Rynek Łazarski, czy Plac Kolegiacki. Mimo konkursu jest niezadowolony z efektu końcowego.

Absolutnie. Też jestem krytyczny wobec różnych pomysłów, ale możemy sobie wyobrazić, jak by to miejsce wyglądało bez konkursu. Spółka drogowa by zrobiła tam rondo i byłoby jeszcze mniej zieleni, niż teraz. Konkurs jest najlepszą formą wyboru najlepszego możliwego projektu, ale moim zdaniem naprawdę, jeśli chodzi o przywrócenie jakości tego serca komunikacyjnego Poznania i Wielkopolski, to najpierw trzeba zrobić dobrą analizę urbanistyczną, jak rozmawialiśmy ostatnio na zespole ds. dworca PKP, któremu przewodniczę, trzeba się zastanowić, czy na pewno najlepszą opcją byłaby rewitalizacja dworca w tej lokalizacji, czy może, gdyby go zlokalizować między Kaponierą a Mostem Teatralnym.

A co z tym miejscem, w którym jest w tej chwili?

Myślę, że PKP jako spółka posiadająca wiele nieruchomości na pewno by znalazła jakąś odpowiedź.

To by bardzo wydłużyło.

Niekoniecznie. W Szwajcarii to jest tak - sześć lat projektują, a potem rok budują. W Polsce odwrotnie. To jest problem, że profesjonalne projektowanie i budowanie...

Szwajcarią ani Dubajem nie jesteśmy.

Nie musimy być, wystarczy wziąć przykład z polskich samorządów, np. z Wrocławia.

Łódź Fabryczna.

Na przykład. Mam nadzieję, że w końcu tamten węzeł będzie, dzięki tunelowi, dobrze funkcjonował. Myślę, że to inters nas wszystkich, ponadpolityczny. Cieszę się z aktywności posłanki Emilewicz, mam nadzieję, że ona robi, co może żeby rozmawiać z ministrami, do których jest jej bliżej, żeby wywierać presję. Ja co mogę, to robię.

http://radiopoznan.fm/n/hREHqD
KOMENTARZE 1
Michal Zielinski
Łeeee 31.01.2023 godz. 19:03
Myślałem że Sterczewski zostanie motorniczym.....