NA ANTENIE: FAINTED LOVE (2024)/CONAN GRAY
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Powrót do węgla na stałe nie jest możliwy. "Świat nie zmieni nagle kursu" – przekonuje ekspert

Publikacja: 05.08.2022 g.20:05  Aktualizacja: 06.08.2022 g.08:47
Poznań
Daniel Czyżewski z portalu Energetyka24 był gościem popołudniowej audycji Radia Poznań. Tematem rozmowy był wzrost cen gazu i węgla wywołany przez Rosję.
węgiel - Pexels
Fot. Pexels

Państwa, które uzależniły się od rosyjskiego gazu, tak jak Niemcy, teraz musiały wrócić do węgla. Zdaniem Daniela Czyżewskiego, to tylko tymczasowe rozwiązanie.

Ten trend odchodzenia od węgla jest długotrwały. Nawet jak kilka lat będziemy częściowo do węgla powracać i więcej używać, to myślę, że w dłuższej perspektywie nie będzie to opłacalne. Świat nie zmieni nagle kursu z powodu nadzwyczajnej sytuacji. Może się to jedynie opóźnić. Myślę, że odejście od węgla zostało przypieczętowane, możemy okresowo zwiększyć jego wydobycie i użycie, ale tak czy siak musimy naszą energetykę modernizować

- uważa ekspert.

Daniel Czyżewski twierdzi, że, dzięki wzrostowi cen, branża węglowa zakończy ten rok na plusie. Taka sytuacja nie zdarzała się często w ostatnich latach.

Od węgla mają odejść także Niemcy, którzy do tej pory byli niechętni do powrotu do energetyki atomowej.

Jeśli będą mieli do wyboru masowe bankructwa przedsiębiorstw, brak ciepła w domach, to uruchomią reaktor jądrowy

– przekonuje Daniel Czyżewski.

Cała rozmowa poniżej:

Bartosz Garczyński: Mamy nowe złoże gazu pod Poznaniem. Wiemy już, że nie jest to duże złoże i problemów z gazem w skali krajowej raczej nie rozwiąże. Ale to chyba mimo wszystko dobra wiadomość?

Daniel Czyżewski: Tak. W takiej sytuacji kryzysu energetycznego każda, nawet niewielka w skali zużycia w całym kraju ilość gazu się przyda. To jest w skali kraju złoże dosyć małe. Mniej niż 1 procent zużycia, jeśli spojrzymy na roczne możliwości eksploatacji tego złoża. Ale na przykład to złoże pokryłoby zapotrzebowanie polskiego rolnictwa na gaz. Oczywiście to rolnictwo nie zużywa tego gazu tak dużo, ale między 30 a 40 milionów metrów sześciennych można tego gazu wydobyć. Na szczęście mamy w Polsce własne zasoby. One pokrywają mniej więcej 20 procent naszego rocznego zapotrzebowania.

To jest niewiele. Prawda?

Ale może być istotne zwłaszcza w sytuacji kryzysowej to, że ten gaz sami również wydobywamy i rok rocznie mamy chociaż jedną piątą wypełnioną z własnych złóż. Większość państw europejskich nie ma nawet tyle, a niektóre w ogóle nie wydobywają, a bardzo dużo zużywają i wszystko mają z importu.

Czy powinniśmy się zatem szykować na zimę? Wiemy, że jest problemy i Europa przygotowuje plan oszczędności energetycznej. Jak to wygląda u nas? Zimą zużycie energii jest dużo większe. Niektórzy w kręgach ministerialnych mówią, że powinniśmy zbierać chrust na opał. To wszystko brzmi niepokojąco.

Pamiętajmy, że jesteśmy w sytuacji może nie bezprecedensowej, ale mamy kryzys energetyczny na miarę tego z lat 70-tych i tak jak tamten kryzys wywołany czynnikami politycznymi. Rynek energii nie zawalił się z przyczyn naturalnych, jakiejś gry rynkowej, tylko pod wpływem manipulacji Rosji na rynku gazu, która zaczęła je w zeszłym roku, a w tym najechała na Ukrainę, co spowodowało dalsze konsekwencje w postaci sankcji, embarg i generalnej chęci odejścia Europy i nie tylko od rosyjskich surowców energetycznych. Przeprowadzenie kontynentu, czy każde z poszczególnych państw, będzie niezwykle trudnym zadaniem. Co do tego nie ma wątpliwości. Wydaje się, że Polska ma odpowiednie zasoby i połączenia.

Ale słyszymy, że mamy się tymi zasobami w ramach solidarności energetycznej dzielić z takimi państwami jak Niemcy, które swoich zapasów nie zrobiły. Ja się pytam, gdzie była solidarność, kiedy Niemcy realizowały Nord Stream 1 i Nord Stream 2 z Rosją? Dlaczego mielibyśmy teraz angażować się w pomoc Niemcom, skoro oni nie wykazywali takiej woli dotychczas?

Mamy dosyć małe zużycie w porównaniu z Niemcami, jeśli chodzi o gaz. Ja nie widzę możliwości, żeby Polska wspomagała Niemcy dodatkowymi ilościami gazu. Ten problem z polityką Niemiec widać na takich przypominanych ostatnio w sieci wystąpieniach Donalda Trumpa z Brukseli, w kwaterze NATO, czy w Nowym Jorku w siedzibie ONZ, który pytał w krótkich wystąpieniach: „Jak to my mamy płacić za wasze bezpieczeństwo w Europie, a wy sobie robicie interesy z Rosją, połączenia gazowe, jakby nigdy nic?” Wtedy minister spraw zagranicznych Niemiec śmiał się z delegacją, teraz pewnie już się nie śmieje.

Natomiast z powodu kryzysu gazowego w Niemczech parlamentarzyści Bundestagu i Bundesratu zgodzili się na powrót do energetyki węglowej. Niemcy wracają do węgla. Jak to jest możliwe, że węgiel, za który obrywaliśmy tyle lat, teraz wrócił do łaski i wszystko jest w porządku?

Niemcy jako jedno z ostatnich państw w Europie obok Polski wydobywa węgiel. To jest rozwiązanie, które mogły wprowadzić szybko. Dla mnie to jest też zagadką, dlaczego społeczeństwo niemieckie woli węgiel od energii jądrowej. Wciąż jest duży sprzeciw, jeśli chodzi o społeczeństwo niemieckie, ale także wśród elit. Chociaż ostatnie sygnały wskazują, że ta skała może się kruszyć, bo nawet kanclerz Scholz, z antyatomowej partii SPD powiedział, że rozważany jest taki scenariusz, w którym Niemcy wracają do energii atomowej. Ja myślę, że to zrobią, jeżeli będą mieli do wyboru masowe bankructwa przedsiębiorstw, brak ciepła w domach, to uruchomią ten reaktor jądrowy, tylko pytanie, na jak długo i czy to nie będzie tylko awaryjne uruchomienie, a nie na dłużej.

Niemcy mają alternatywę w postaci atomu. My takiej opcji nie mamy. Zostaje nam węgiel. Co z krajowymi cenami węgla? Dlaczego jest tak drogo? I czy jest szansa na zmiany?

Ceny węgla wynikają z cen w portach europejskich. Cen na rynkach międzynarodowych. To wszystko właściwie znowu ma źródło na wschodzie. Ceny gazu podrosły w związku z manipulacjami Rosji i za nimi poszły ceny węgla. Część przedsiębiorstw i instytucji porzuciła gaz na rzecz węgla. Wzrasta popyt na węgiel i jego cena. To są naczynia połączone. A przyczyną jest działanie Kremla, a dokładnie Gazpromu.

Załóżmy, że jestem świeżo upieczonym właścicielem domu i wybieram źródło ogrzewania. Jakie powinienem wybrać, żeby płacić jak najmniej?

Ja osobiście wybrałbym w tym momencie, patrząc na całą niestabilną sytuację na rynku surowców energetycznych oraz rzeczywiście, że program Czyste Powietrze jest coraz prostszy w obsłudze, jest też na niego więcej środków przeznaczonych, to jest ponad 100 miliardów złotych w tej dekadzie, głównie są to środki unijne, to bym chyba poszedł w pompę ciepła. Oczywiście to jest inwestycja, która zwraca się po latach, ale już w nawet 90 procentach jest finansowana przez program Czyste Powietrze. Pompy ciepłą są niewzruszone w obliczu zmian cen węgla czy gazu. Mają swoje wady, ale ich cena spada z biegiem lat, a jest to też rozwiązanie bezemisyjne, jeśli chodzi o ogrzewanie domu, a także jego ochładzanie, bo działa w dwie strony. Myślę, że jest ciekawą propozycją.

Chcę też zapytać o Baltic Pipe. Kiedy możemy się spodziewać pełnego uruchomienia tego gazociągu i całkowitego uniezależnienia od energii rosyjskiej?

Jeśli chodzi o zakontraktowanie Baltic Pipe, to zapewne szczegóły znają jedynie odpowiedzialni za to pracownicy z PGNiG. Przepustowość Baltic Pipe pozwala zastąpić w zupełności gaz rosyjski. Otwarcie ma nastąpić jesienią, tylko, że w sytuacji jaką mamy obecnie w Europie, czyli ogromnej konkurencji o surowce, również o gaz z Szelfu Norweskiego, bo tam wiele państw ma połączenia, w tym Niemcy, Wielka Brytania.

Jak źródło na wschodzie przestało działać, to wszyscy zwracają się w kierunku innych źródeł.

Jest ogromna konkurencja. Na tę chwilę trwa walka o każdy kontrakt, jeśli chodzi o Szelf Norweski. Nie wiemy jak wygląda sytuacja z Baltic Pipe i jego zapełnieniem. Na pewno dużo europejskich państw i spółek walczy tam o każdą cząsteczkę gazu.

Czyli pomimo przepustowości Baltic Pipe może się okazać, że nie będzie wypełniony w stu procentach i nie pokryje nam zapotrzebowania?

To nie jest wykluczone.

Jaką mamy alternatywę, jeżeli chodzi o energetykę? Teraz węgiel wygaszamy. Czy jest możliwy powrót do tego surowca na dłużej?

Zapewne branża węglowa będzie miała ten rok na plusie, bo ceny są bardzo wysokie, a nie była przez ostatnie dekady w większości lat. Ale pytanie, co będzie z węglem za 10 czy 15 lat? Ten trend odchodzenia od węgla jest długotrwały. Nawet jak kilka lat będziemy częściowo do węgla powracać i więcej używać, to myślę, że w dłuższej perspektywie nie będzie to opłacalne. Świat nie zmieni nagle kursu z powodu nadzwyczajnej sytuacji. Może się to jedynie opóźnić. Myślę, że odejście od węgla zostało przypieczętowane, możemy okresowo zwiększyć jego wydobycie i użycie, ale tak czy siak musimy naszą energetykę modernizować.

http://radiopoznan.fm/n/jk0xKq
KOMENTARZE 0