NA ANTENIE: 00:00-01:00 KLASYKA I/
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

B. Wróblewski: Putin ma słabe karty

Publikacja: 27.01.2020 g.11:03  Aktualizacja: 27.01.2020 g.11:38
Poznań
Gościem Kluczowego Tematu był Bartłomiej Wróblewski.
Bartłomiej Wróblewski - Wojtek Wardejn
Fot. Wojtek Wardejn

Zmiana politycznej wachty w Platformie Obywatelskiej. Szefem partii został Borys Budka. Decyzja budzi polityczne komentarze. 

Łukasz Kaźmierczak: Borys Budka jako szef Platformy Obywatelskiej - jest pan zaskoczony także tym, że tak wielu ludzi zagłosowało na niego, a nie na Siemoniaka?

Bartłomiej Wróblewski: Nie jestem zaskoczony tą decyzją. Od dłuższego czasu można się było spodziewać, że to Borys Budka wygra te wybory. Platforma postawiła też na zmianę pokoleniową. Borys Budka jest młodszy od Grzegorza Schetyny. Całe swoje dorosłe życie spędził po 1989 roku. To też podsumowanie takiego wielkiego votum nieufności, którym cieszył się Grzegorz Schetyna.

To coś więcej niż lifting? Nowy model, nowy rocznik - schodząc na nomenklaturę samochodową?

Myślę, że tak można to podsumować.

Macie do czynienia z nową odsłoną partii.

Nie odczuwam tego jako problem, przyglądałem się temu bez większych emocji. PO jest największą partią opozycyjną, ale zmiana przywództwa nie oznacza, że nagle pojawia się jakaś realna alternatywa w stosunku do Prawa i Sprawiedliwości.

Czy to, że Jacek Jaśkowiak mówi "ja głosuję na Tomasza Siemoniaka", to oznacza w domyśle: "głosujcie i wy, Wielkopolanie". Później przytłaczająca większość głosuje na Borysa Budkę, a nie na Tomasza Siemoniaka - czy to coś oznacza?

Dwie rzeczy, po pierwsze to, że Jacek Jaśkowiak - znany z wielu wolt politycznych - okazał się lojalny wobec Grzegorza Schetyny, który go popierał. To jest pozytywne. Z drugiej strony to też pokazuje podział wielkopolskiej Platformy, który zresztą jest zrozumiały w takich momentach.

Dziś 75. rocznica wyzwolenia Auschwitz i oczywiście jedynym właściwym miejscem obchodów jest samo  Auschwitz, ale mieliśmy wcześniej to preludium w postaci tego spotkania na Światowym Forum Holocaustu. Nie ma pan wrażenia, że tak naprawdę trochę te obchody są w cieniu rosyjskiej ofensywy historycznej? I, że trzeba się przed tym bronić.

To prawda, zresztą PiS zwraca uwagę (ja także) na niebezpieczeństwo nowego odczytania historii - w Rosji, ale też w wielu państwach. Polska musi być do tego dobrze przygotowana, dlatego od lat mówimy o tym, że musimy bardziej ofensywnie przedstawiać nasze racje. Akurat w czasie tej dyskusji, chyba po raz pierwszy, Polsce udało się sformułować przekaz, który się przebił. To nie jest tak, że poglądy Putina, czyli neostalinowskie poglądy przebiły się na świecie.

Bitwa wygrana, ale to będzie długa wojna. Putin mówi, że zamknie ohydne usta tym, którzy próbują przeinaczać historię - w domyśle - Polakom.

To prawda, ale Putin ma słabe karty. Reżim stalinowski był winny śmierci kilkudziesięciu milionów ludzi - w przypadku komunizmu ta liczba była jeszcze większa. Wiemy, że udział Związku Radzieckiego w początkach II wojny światowej jest bezsprzeczny - także w olbrzymich zbrodniach wojennych. Oczywiście można przez cały czas poddawać to w wątpliwość, ale myślę, że prawda się obroni. To jest ważne, że i premier Morawiecki, i prezydent Duda publikują artykuły w zagranicznych gazetach, pokazują stanowisko Polski i, co więcej, to, że wielu ludzi na świeci, od Izraela po USA też uczestniczy, że nie można uczestniczyć w grze Putina.

Pan też ma swoje zadania do wykonania. Jest pan szefem polsko-niemieckiej grupy parlamentarnej. Może to jest właściwe forum, że tworzyć głos przeciwko nowej polityce Rosji.

To jest oczywiście jedna możliwość, staram się z tej możliwości korzystać.

Ja bym już dziś wziął do Auschwitz niemieckich posłów.

Kiedy niemieccy posłowie byli w Polsce to odwiedzili wprawdzie nie Auschwitz, ale Fort VII i obóz w Żabikowie. My także w ramach tej grupy staramy się to robić, ale staram się to robić także na innych polach. Dwa miesiące temu Sejm przyjął uchwałę upamiętniającą 80. rocznicę wypędzeń w 1939 roku na terenach wcielonych do Rzeszy.

Czuje pan potrzebę zintensyfikowania tych działań w tym momencie?

Czuję potrzebę, żeby konsekwentnie te działania prowadzić bez wpadania w panikę, ale jednocześnie czując odpowiedzialność i wagę tych działań. Nie możemy uznać, że ta sprawa sama się obroni. Fakty są jednoznaczne, ale musimy je ukazywać światu.

Przeskoczmy na poznańskie podwórko. Sprawa wstrzymanej budowy hali lekkoatletycznej na Golęcinie. Mocno się panu za to dostało od opozycji ale też część dziennikarzy stwierdziła, że obiecaliście pieniądze na budowę hali wiedząc, że są niewystarczające.

Ze strony opozycji nie słyszałem takich głosów.

Adam Szłapka...

Nie słyszałem tej wypowiedzi. Natomiast jeden z dziennikarzy Gazety Wyborczej próbuje odwrócić uwagę od meritum tej dyskusji. Uznał, że to wina PiS-u, ale to absurd. Przez dwa lata angażowałem się osobiście w to, żeby Poznań dostał pieniądze na budowę tej hali. Jeśli chodzi o rozwiązanie sporu, który istniał wokół lokalizacji tej hali na Golęcinie. Były obawy, że będzie to pretekst do zabudowy deweloperskiej tego pięknego kompleksu. Po uzyskaniu definitywnego zaprzeczenia władz Poznania, to trwało zresztą bardzo długo, co dawało do myślenia, że jednak nie będzie tam deweloperki - to można było wspierać budowę hali. Poznań otrzymał 15 milionów zł. na budowę hali lekkoatletycznej - to lwia część kosztów tej inwestycji. Moim zdaniem wielkim błędem miasta jest wycofywanie się. Koszty inwestycji to 53 mln zł. Jeśli będziemy rezygnować z takich inwestycji dlatego, że dostajemy 1/3.....

... Tylko Katowice dostały 40 mln zł.

Ale to jest zupełnie nieporównywalne, bo tam buduje uczelnia, której budżet wynosi kilkadziesiąt milionów. W Poznaniu buduje miasto, które ma budżet 5-miliardowy. Bydgoszcz jest mniejszym miastem, a dostała 15 mln mając mniejszy budżet, więc Poznań nie dostał mniej. Niezależnie od dyskusji, czy to jest tyle, ile byśmy chcieli, to trzeba mieć wolę działania - skoro przygotowało się projekt. Jeżeli będziemy rezygnować z takich inwestycji to bardzo trudno będzie Poznaniowi pozyskiwać pieniądze na inne duże inwestycje. Muzeum Powstania Wielkopolskiego, Teatr Muzyczny, inwestycje infrastrukturalne (np. wiadukty w Poznaniu).

To może rząd weźmie na siebie budowę hali.

Ale to jest inwestycja miasta.

Ale inwestycja w polski sport.

Trudno żeby inwestycję miasta prowadził rząd, zwłaszcza, że jest kolejka chętnych.

A może tak, jak mówi Szymon Ziółkowski: 50/50.

Należy starać się o więcej, ale jeżeli jest 1/3, to trzeba z tymi pieniędzmi budować. Poznań mówi "nie warto". Władze miasta skalkulowały - po co nam taka hala, którą trzeba będzie przez lata utrzymać, a będzie służyła tylko grupie sportowców. To błędne myślenie.

Wielu młodych sportowców czeka na taką halę.

Mieliśmy szansę na zbudowanie kompleksu lekkoatletycznego na Golęcinie z prawdziwego zdarzenia. Byłby jednym z najlepszych kompleksów tego rodzaju...

Może pan powinien teraz pójść do nowej minister sportu i powiedzieć, że była obiecana dotacja. Miasto zwróciło się o większą dotację - może rozważmy ten pomysł.

Tę dyskusję możemy prowadzić dalej. Potrzebna jest absolutna deklaracja Jacka Jaśkowiaka: "tak, chcemy budowy tej hali". Zwracałem się do poprzedniego ministra sportu, po przyznaniu tych 15 mln zł, czy jest możliwe dalsze dofinansowanie i powiedział, że jest możliwe, ale dla ministerstwa jest ważna jasna deklaracja miasta w tej sprawie.

To jest apel do Jacka Jaśkowiaka?

Tak, żeby zweryfikował tę decyzję. Nie wiem, czy to jest jeszcze możliwe, bo te pieniądze zostały już rozdysponowane. Zarezerwowano 20 mln zł na inne cele.  Przekonuję do tego władze Poznania od roku. Mam nadzieję, że Jacek Jaśkowiak w końcu da się przekonać. Może być też tak, że władze uznają, że tej hali nie chcą. A to, że jest to 30 a nie 50 proc. traktują wyłącznie jako pretekst.

Wy od początku wiedzieliście, że miasto nie dołoży tylu pieniędzy. Mówiliście o tych milionach z kamienną twarzą.

Ale skąd można było wiedzieć jeśli nie było wiadomo, jaka będzie ostatecznie kwota tej inwestycji, dlatego, że nie było jeszcze przetargu przeprowadzonego, który był na jesieni tego roku.

Tym bardziej może ministerstwo powinno się wstrzymać z wysokością tej dotacji. Powiedzieć: "tyle dołożymy, ile wyjdzie po przetargu".

Miast zainteresowanych różnymi projektami jest wiele. W tym wypadku taka została podjęta decyzja, że samorządy ubiegają się o budowę hali i dostają po 15 mln zł. Nie jest to mała kwota.

https://radiopoznan.fm/n/ukHMIU
KOMENTARZE 0