NA ANTENIE: DON'T YOU WANT ME/THE HUMAN LEAGUE
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Ekspert o bonie turystycznym: to dla branży istotny impuls

Publikacja: 12.06.2020 g.10:59  Aktualizacja: 12.06.2020 g.11:10
Wielkopolska
Ubiegający się o drugą kadencję obecny prezydent Andrzej Duda zapowiedział uruchomienie bonu turystycznego - po 500 zł na każde dziecko, na potrzeby wypoczynku krajowego.
morze wakacje wypoczynek - Wojtek Wardejn
Fot. Wojtek Wardejn

Gościem Kluczowego Tematu był profesor Sławomir Jankiewicz z Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu, z którym rozmawiał Roman Wawrzyniak.

Roman Wawrzyniak: Z bonu turystycznego Andrzeja Dudy ma skorzystać ok. 6 mln. dzieci. Mam obowiązywać do 2021 roku. Jak pan profesor ocenia tę inicjatywę?

Sławomir Jankiewicz: Trzeba powiedzieć, że branża turystyczna jest jedną z najbardziej dotkniętych przez koronawirus. Praktycznie rzecz biorąc do dzisiaj możliwość wyjazdu jest dosyć utrudniona. Wszystkie biura turystyczne mogą dziś tylko oferować część swoich usług. Wszelka pomoc, która pomoże zwiększyć popyt, jest bardzo cenna. Pozwala to tym formom się odbudowywać i przetrwać te najgorsze czasy.

Kto bardziej skorzysta? Czy może obie strony? Rodziny czy branża turystyczna?

To jest ten element, który pozwala zwiększyć popyt. Ten bon, który powstaje, ma nie tylko pomóc ludziom, którzy byli w zamknięciu i izolacji, mogli wyjechać i odpocząć. Bardziej jest o pomoc kierowana do branży turystycznej. Wyjeżdżając - te 500 zł powiedzmy - nie pokryje całości kosztów. To zachęci nas do pojechania i wydania dodatkowych pieniędzy, co będzie zwiększało popyt branży turystycznej - będzie miała więcej klientów, dzięki czemu przetrwa.

Prezydent wyliczał to nawet bardziej konkretnie, mówiąc, że to będzie 500 zł na każde dziecko. Mamy 2,4 mln rodzin wychowujących dzieci. Znakomita większość (2 mln) ma tych dzieci co najmniej dwoje. W 80 proc. można powiedzieć, że to będzie 1000 zł na rodzinę.

Tylko jadąc na wakacje rodzina wyda zdecydowanie więcej. Te kwoty dla turystyki będą zdecydowanie większe. Będą napędzały koniunkturę w tej branży.

Panie profesorze, jak pan obserwuje dziś rynek, mamy jakąś wiedzę dotyczącą zachowań konsumenckich Polaków, to czego możemy się spodziewać - pewnego wstrzymywania się z wydawaniem pieniędzy, czy zachęta do tego, żeby wydawać.

Po raz pierwszy mieliśmy taki kryzys i tak do końca nikt nie wie, jak będzie się zachowywał konsument.  Chociażby świadczą o tym dane dotyczące rynku pracy w USA. Żaden analityk nie przewidział, co się stało w Stanach Zjednoczonych - że rynek tak szybko odbije, tego nikt się nie spodziewał. Bon zachęci ludzi do wyjazdu - tych, którzy nie byli zdecydowani, czy jechać. Jak już ludzie wyjadą to będą więcej wydawać. To jest element pozytywny.

To jest konkretna zachęta, ale z drugiej strony - ważne będą emocje. Jak poszczególne rodziny będą chciały prowadzić swoją politykę pieniężną.

To będzie bon na konkretny cel. Bez tego bonu myślę, że rodziny by się zastanawiały, czy w ogóle wyjechać. Tu mamy konkretną kwestię: dostaniesz pieniądze, jak wyjedziesz, bezgotówkowo. Po drugie dostaniesz jeśli wyjedziesz w Polsce. To jest ukierunkowanie i zachęta. To wpływa bezpośrednio na konkretną branżę. Polska branża będzie dofinansowana i rodziny z tego skorzystają.

Świadczenie będzie można uzyskać po zarejestrowaniu się w Platformie Usług Elektronicznych ZUS. To Zakład Ubezpieczeń Społecznych ma zajmować się przekazywaniem tych środków bezpośrednio do usługodawców, mają być kody kreskowe. Jest taki szacunek, który wartościuje te bony na 3 mld zł. Dla branży tj. turystyka w Polsce to dużo, czy mało? Jaki to może mieć wpływ na branżę?

To istotny impuls. Ta kwota będzie zwielokrotniona. Ten mnożnik będzie x2. To pozwoli przetrwać tej branży trudny moment. Bez tych pieniędzy wiele rodzin nie zdecydowałoby się na wyjazd, te destynacje byłyby inne. Mielibyśmy duży problem z upadkiem biur turystycznych. Ten rok jest już stracony, ale może uda się odbić i nie będzie bankructw.

Chciałbym jeszcze zapytać o te kwotę w odniesieniu do budżetu państwa. Czy to znacząca kwota? Czy to zwykłe rozdawnictwo?

Wiemy, że ten budżet jest napięty, bo sytuacja w gospodarce światowej ale też polskiej. Wszyscy spodziewamy się,  że będzie recesja. Z jednej strony to kwota niewielka, ale każda złotówka będzie się liczyć. Czy i w jaki sposób powracać do normalności? Czy państwo powinno w tym uczestniczyć?

Jaka jest pana opinia na ten temat?

Opinie są różne. Wszystkie kraje, zaczynając od Stanów Zjednoczonych, a kończąc na Unii Europejskiej, podjęto decyzję taką, że żeby wyjść z kryzysu, trzeba w tym okresie stymulować gospodarkę. Czyli państwo powinno z budżetu wygenerować dodatkowe pieniądze, żeby weszły do gospodarki. Proszę zwrócić uwagę, że UE już ma drugi pakiet, pozwoliła nawet przekroczyć limity zadłużenia wszystkim krajom. Wszyscy idą w tym kierunku. Naukowcy mają różne podejścia do tego, ale w praktyce wszystkie kraje na świecie powiedziały, że nie ma lepszej drogi.

Pytanie o państwo dbające o ludzi, wspierające swoich obywateli. To państwo drukujące pieniądze i w konsekwencji z zagrożeniem budżetowym, czy państwo nakręcające własną gospodarkę?

Pytanie, jak efektywne będą te narzędzia? Jak to wpłynie na branżę? Kolejne pytanie: kiedy i jak szybko rząd zacznie pewne rzeczy normalizować.

Co pan przez to rozumie?

W tym sensie, że dajemy dzisiaj impuls popytowy, ale w momencie, kiedy światowe gospodarki zaczną powracać do normalności, powinniśmy powoli te impulsy wycofywać i redukować te pewne działania i deficyt budżetowy. Jeżeli okaże się, że się wszyscy przyzwyczają...

Raz podarowane trudno odebrać...

Wtedy państwa będą mieć problem, bo będą miały coraz większy deficyt.

Chyba, że będzie bardziej precyzyjne w ściąganiu z dziury vatowskiej. Gdzieś te pieniądze się znajdą.

Ale to się nie zatrzyma. Jest pewna sytuacja niestandardowa i potem trzeba mieć odwagę, żeby wrócić do sytuacji standardowej. Gospodarka to taki samochód - jeżeli samochód czasem nie chce zapalić i trzeba go popchnąć. Można pchać auto tylko jeśli sytuacja jest nietypowa - gdy samochód nie chce zapalić. W normalnej sytuacji wsiadamy i jedziemy, a  nie ciągle go pchamy.

Jeszcze mamy kogoś takiego, jak marszałek Grodzki i Senat, który nie wiadomo, czy nie okażą się hamulcowymi w tej kwestii, chociaż wiadomo, że zgoda musi wydać Unia Europejska, a minister Jadwiga Emilewicz zapowiada, że nie powinno być z tym kłopotu z dwóch powodów: stosowanie rozwiązań w innych krajach oraz jego powszechności. Czekamy na te rozwiązania czysto polityczne, a później praktyczne. Bardzo dziękuję panie profesorze za odebranie telefonu, mimo trwającego długiego weekendu dla niektórych.

Dziękuję panie redaktorze, dziękuję państwu.

https://radiopoznan.fm/n/2cY9UC
KOMENTARZE 0