NA ANTENIE: FREE YOUR MIND/EN VOGUE
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

F. Lamański: Podatki trochę za szybko obniżono i w zbyt dużej skali

Publikacja: 17.12.2019 g.11:11  Aktualizacja: 17.12.2019 g.11:59
Poznań
Koniec roku już blisko, cały czas jesteśmy zasypywani danymi na temat stanu polskiej gospodarki. Dzisiaj spróbujemy z tych danych wyciągnąć wnioski na temat mijającego roku i tego, który przed nami.
podatki formularze pieniądze - Fotolia.pl
Fot. (Fotolia.pl)

Gościem Kluczowego Tematu był redaktor naczelny portalu Obserwator Gospodarczy Filip Lamański.

Piotr Tomczyk: Dzięki solidnym fundamentom makroekonomicznym nasz kraj prawdopodobnie pozostanie europejskim liderem wzrostu w kolejnych latach – to opinia prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego. Ocena realna czy nadmiernie optymistyczna?

Filip Lamański: Powiedziałbym, że to i to. Realna, bo na pewno będziemy wysoko pod względem wzrostu gospodarczego. PKB urośnie w tym roku o te 4 lub 4,1 proc. mniej więcej, tak się szacuje wzrost gospodarczy. Czy będziemy liderem? Trudno powiedzieć, bo coraz więcej danych mówi, że jednak Węgrzy mogą nas wyprzedzić. Trudno jednoznacznie stwierdzić, że pod koniec 2019 roku faktycznie będziemy liderem wzrostów w Unii Europejskiej, ale trzeba powiedzieć, że będziemy w tej statystyce wysoko. Znajdziemy się prawdopodobnie w pierwszej trójce, jeśli chodzi o wzrost gospodarczy. On jednak będzie niższy niż w minionym roku, kiedy wynosił 5,1 proc. To też wynika m.in. z globalnej sytuacji gospodarczej, od której jesteśmy w dużej mierze zależni.

Prezes NBP nawet dość ostrożnie przewiduje, że wzrost PKB w Polsce przekroczy w tym roku 4 proc. i podaje, że w tym samym czasie w Niemczech wyniesie on zaledwie 0,5 proc. Co się dzieje z naszym sąsiadem, dlaczego jest taka różnica?

Należy zauważyć, że gospodarka niemiecka ma charakterystykę eksportową. Niemcy mają największą nadwyżkę handlową na świecie i ta gospodarka jest silnie narażona na wszelkie zmiany w globalnej gospodarce. Jak wiemy trwa dosyć zażarta wojna handlowa między USA i Chinami, a ona bardzo mocno wpływa na globalny popyt. Ze względu na to, że Niemcy są dostawcą i realizują ten popyt, to niemiecki przemysł zaczyna w związku odczuwać duże problemy. We wrześniu produkcja w niemieckim przemyśle spadła o 5,3 proc. w stosunku do września ubiegłego roku, a w październiku spadła o 6,2 proc. w stosunku do października ubiegłego roku. To są dane fatalne. Prawdopodobnie to jest znak, że ta wojna handlowa niemieckiej gospodarce daje się coraz mocniej we znaki i trzeba liczyć się z tym, że ten niski wzrost za Odrą dalej będzie. W tym roku Niemcom udało się uniknąć technicznej recesji. Niemiecka gospodarka cały czas kręci się wokół tej recesji. Trzeba mieć na uwadze, że ten wzrost będzie dużo niższy niż w Polsce.

Wracając do naszego kraju: poza PKB, bardzo dobrym, jak kształtują się inne wskaźniki – eksport, konsumpcja? Jak trzeba to oceniać?

Dane za wrzesień i październik pokazują, że eksport rósł między 4 a 5 proc. To całkiem dobry wynik. To pokłosie tego, że nie dotarło do nas to spowolnienie gospodarcze. Jesteśmy silnie zależni od niemieckiej gospodarki – to trzeba jasno powiedzieć. Ponad jedna czwarta polskiego eksportu trafia za Odrę i mocno jesteśmy uzależnieni od niemieckiego przemysłu. On coraz gorzej sobie radzi, ale nasza gospodarka na razie tego nie odczuła. To zawsze przychodzi z pewnym opóźnieniem. Na razie ten wzrost jest całkiem dobry, natomiast trzeba mieć na uwadze, że ten eksport w przyszłym roku może być niższy i możemy odnotować spadek eksportu, ale trudno powiedzieć jak duży może być. Co do konsumpcji – sprzedaż detaliczna w okresie styczeń – październik wzrosła o 5,6 proc. To bardzo dobry wynik. Jest niższy niż w tym samym okresie w 2018 roku, bo wtedy było 6,5 proc. Trzeba jednak zauważyć, że ta sprzedaż detaliczna jest mocnym motorem napędowym polskiego PKB w chwili obecnej.

W polskiej gospodarce pojawiło się też kilka niespodzianek, jeśli chodzi o finanse państwa. W polityce finansowej doszło np. do obniżki podatku dochodowego od osób fizycznych, dodatkowo wprowadzony został zerowy PIT dla młodzieży do 26. roku życia. To wbrew teorii, że podatki tylko są podnoszone.

Podatki zostały obniżone. To proces mający na celu pobudzenie konsumpcji, ale też zmniejszenie klina podatkowego dla osób, które najmniej zarabiają. Tu chodzi o to, żeby zrobić większą progresywność systemu podatkowego i zlikwidować tę regresywność, którą obecnie mamy w Polsce. To pobudziło konsumpcję, jednak tutaj mam pewne uwagi: jak mówił jeden z ojców ekonomii John Maynard Keynes, podatki powinno się obniżać w momencie, gdy gospodarka trochę gorzej sobie radzi. My zrobiliśmy to w okresie prosperity. Trzeba mieć na uwadze, czy nie poniesiemy za to konsekwencji. Może się tak stać, ale nie musi. Uważam, że te podatki trochę za szybko obniżono i w zbyt dużej skali.

Mimo tej obniżki podatków, po raz pierwszy od lat 30 doszło do takiej sytuacji, że zaplanowany został zrównoważony budżet.

Plany to jedno, realia to drugie. To są na razie plany i one mogą się zmienić. Budżet jest bardzo wrażliwy na sytuację gospodarczą, więc on nie musi być zrównoważony. W polskiej debacie publicznej dość mocno demonizuje się ten deficyt publiczny. To nie jest nic strasznego. Gospodarka nie działa tak, jak gospodarstwo domowe. My nie musimy mieć zrównoważonego budżetu. Dopóki ten deficyt nie rośnie szybciej niż wzrost PKB i dopóki nie przekraczamy poziomu, który nałożyła Unia Europejska czyli 3 proc. PKB w skali roku, nie powinniśmy się tym specjalnie przejmować. Oczywiście, istotna jest również struktura tego deficytu. Jeżeli zadłużamy się w walutach obcych, to to może być problematyczne, ale wiem, że teraz rząd trochę z tym walczy i stara się zadłużać w krajowej walucie. Jedna z zasad ekonomii mówi, że jeżeli państwo jest zadłużone we własnej walucie i ma własną walutę, to de facto nigdy nie zbankrutuje. Specjalnie bym się tym deficytem budżetowym nie przejmował i nie fascynował się tym, że go nie ma. To miła informacja, ale zobaczymy co z tego wyjdzie. To nie jest jakoś specjalnie istotne według mnie z perspektywy gospodarczej.

Pewnie część naszych słuchaczy się teraz zbulwersowała, że mamy takie nowoczesne podejście do finansów, że te stare reguły ekonomiczne dotyczą gospodarstw domowych, a państwa już nie muszą ich przestrzegać. Sama sprawa zrównoważonego budżetu państwa wydaje się dość zaskakująca, bo wprowadzone zostały w tym roku dość duże obciążenia:  świadczenie 500 plus zostało rozszerzone na każde dziecko, są zapowiedzi 13. i 14. emerytury. Czy w związku z tym jest szansa, że te zapowiedzi będą zrealizowane w przyszłym roku?

Myślę, że tak. Nie wiem jak z tą 14. emeryturą. Jeśli chodzi o 13. to były głosy, że może się nie pojawić, ale pewnie się pojawi. To co ma zostać zrealizowane, pewnie będzie zrealizowane. Może się w związku z tym pojawić deficyt budżetowy, ale tak jak powiedziałem – to nic strasznego. Warto też dodać, że świadczenia socjalne, które mamy od państwa, były finansowane w połowie z domknięcia luki VAT, a w połowie z dobrej koniunktury gospodarczej. To nie tak, że pieniądze znalazły się tylko z domknięcia luki vatowskiej. Dane, które opublikowało ministerstwo finansów wskazują, że połowa tych pieniędzy pochodziła z dobrej koniunktury, a połowa z luki. Należy mieć więc na uwadze, że jeśli ta koniunktura się pogorszy, to tych pieniędzy będzie mniej. Trzeba mieć świadomość, że ten deficyt się pojawi. Czy będzie mniejszy czy większy zależy od tego, jak rząd zareaguje na te wydatki socjalne – czy jest pozostawi czy obetnie.

Mieliśmy też w tym roku systematyczny spadek bezrobocia. Czy ten trend będzie utrzymany, szczególnie gdy wzrasta płaca minimalna? To nie jest zagrożenie dla tego trendu?

Raczej bym się nie spodziewał, że będzie wyraźny wzrost stopy bezrobocia. Mogą być pewne zmiany, np. ze względu na gorszą koniunkturę, może delikatnie wzrosnąć, choć nie sądzę by płaca minimalna w istotny sposób na to wpłynęła. Teraz według Eurostatu mamy 3,2 proc. stopy bezrobocia, według GUS ok. 5 proc. To nie będzie tak, że w ciągu roku stopa bezrobocia podniesie się dwukrotnie. Jeśli będzie zmiana, to niewielka. To już jest najniższa stopa bezrobocia, jaką jesteśmy w stanie osiągnąć.

W jakich nastrojach będziemy kończyli przyszły rok? Możemy mieć nadzieje na podobne efekty?

Przewidywania dla Polski, jeśli chodzi o wzrost gospodarczy, są takie, że to będzie 3,3 proc. Ten wzrost będzie wyraźnie niższy, ale w skali europejskiej będzie bardzo dobry. To zależy, jak będziemy na to patrzeć. Sytuacja w gospodarce globalnej ulegnie pogorszeniu, o tym mówi się od dawna. Nie będzie tak dobrze jak w tym roku i w zeszłym. Nie będzie jednak takiego armagedonu, jak w roku 2009, 2010 i 2013. Jestem dobrej myśli, nie ma się co stresować.

https://radiopoznan.fm/n/b0ds6O
KOMENTARZE 0