NA ANTENIE: Informacje sportowe
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

M. Bosacki: Nie miałem zamiaru zrównywać śmierci ks. Popiełuszki ze śmiercią Piotra Szczęsnego

Publikacja: 22.10.2019 g.11:21  Aktualizacja: 22.10.2019 g.16:23 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Marcin Bosacki senator - elekt z okręgu poznańskiego, w rozmowie z Radiem Poznań tłumaczył się ze swojego kontrowersyjnego wpisu na profilu twitterowym.
Marcin Bosacki - Wojtek Wardejn
Fot. Wojtek Wardejn

Napisał w nim m.in.: „Zapaliłem dziś z najmłodszym synem znicze i na grobie ks. Jerzego Popiełuszki, i w miejscu śmierci Piotra Szczęsnego. W rocznicę Ich śmierci. Obaj chcieli lepszej Polski”.

W sobotę, bo o niej mówimy, były uroczystości w Warszawie, gdzie wówczas byłem, właśnie w tych dwóch miejscach. Na Żoliborzu przy grobie księdza Jerzego i pod Pałacem Kultury w dniu, w którym dwa lata temu dokonał samospalenia. I uważam, że oddając hołd księdzu Jerzemu Popiełuszce i potem Piotrowi Szczęsnemu tzw. „Szaremu człowiekowi”, nie ma w tym nic złego.

Marcin Bosacki zaprzeczył także, że jest autorem wpisów na koncie twitterowym Grzegorza Schetyny. Takie sugestie pojawiły się po tym, gdy na profilu szefa Platformy Obywatelskiej znalazł się wpis bardzo podobny w treści do tego, który zamieścił wcześniej Bosacki. Nowy wybrany senator przyznał natomiast, że choć startował w wyborach jako kandydat bezpartyjny, zamierza zostać formalnie członkiem Platformy Obywatelskiej.

Poniżej cała rozmowa w porannej audycji Radia Poznań "Kluczowy Temat".

Łukasz Kaźmierczak: Pański twitterowy wpis wywołał ogromną burzę. Napisał pan: „Zapaliłem dziś z najmłodszym synem znicze i na grobie ks. Jerzego Popiełuszki, i w miejscu śmierci Piotra Szczęsnego. W rocznice Ich śmierci. Obaj chcieli lepszej Polski. Dobrej Polski.” Co Pan miał na myśli? Większość opinii jest krytyczna, są głosy że zupełnie nieuprawnienie zestawia pan te dwa tragiczne wydarzenia.

Marcin Bosacki (KO): Dziękuję za to pytanie, jest okazja żeby parę rzeczy wyjaśnić. Niczego nie zrównuję, na pewno nie śmierci błogosławionego Jerzego Popiełuszki, bo jej się z niczym porównać nie da. Wiedzą to ci, którzy pamiętają tamten czas.

Ł.K: Moim zdaniem nie da.

M.B: Dla mnie ks. Jerzy Popiełuszko był i jest postacią niezwykle ważną. Jego śmierć była jednym z powodów – dla mnie, wówczas nastolatka – dla których zacząłem działać w opozycji antykomunistycznej. Byłem na jego pogrzebie w Warszawie i dla mnie jako młodego chłopaka to było niezwykłe. W tym wpisie wymieniłem dwie osoby, które poświęciły wszystko w imię swoich wartości.

Ł.K: Tu jest mord państwowy, a tu próba samobójcza desperata. Grzegorz Schetyna podobnie o tym pisze, jest powszechna fala krytyki w związku z tym. Przyzna się pan do niezręczności?

M.B: Uważam, że dobrze jest, tak jak ja to zrobiłem edukując mojego syna, łączyć różne wrażliwości patriotyczne. Oddając hołd ks. Jerzemu Popiełuszce i potem Piotrowi Szczęsnemu, tak zwanemu „szaremu człowiekowi”, którego manifest jest wstrząsającym świadectwem patriotyzmu, nie zrobiłem nic złego.

Ł.K: Dlaczego nie ma we wpisie np. Marka Rosiaka. On też został zamordowany 19 października.

M.B: Ponieważ w sobotę, bo o niej mówimy, w Warszawie były uroczystości w dwóch miejscach – na Żoliborzu, gdzie jest grób ks. Jerzego Popiełuszki i pod Pałacem Kultury, w dniu w którym dwa lata temu dokonał samospalenia Piotr Szczęsny.

Ł.K: Czyli nie porównuje pan ze sobą tych dwóch wydarzeń.

M.B: Absolutnie nie, ale uważam że warto o zawiłościach i tragicznych kartach polskiej historii edukować młode pokolenie.

Ł.K: Jest pytanie, czy pana syn to właściwie zrozumie?

M.B: Z całym szacunkiem dla pana oraz wielu polityków partii rządzącej, bardzo bym chciał żeby wychowanie mojego syna zostawić mnie i mojej żonie.

Ł.K: Panie senatorze, czy prowadzi pan twitterowe konto Grzegorza Schetyny? Takie wypowiedzi się pojawiły, sugeruje to m.in. Jan Śpiewak po tym, jak na jego koncie pojawił się wpis podobny do pańskiego.

M.B: Nie prowadzę konta ani twitterowego, ani facebookowego, ani bankowego Grzegorza Schetyny.

Ł.K: Żadnych kont Grzegorza Schetyny pan nie zna…

M.B: Oczywiście że znam, bo jest szefem koalicji z której startowałem i to wszystko, co mam do powiedzenia na ten temat.

Ł.K: Przystąpi pan do Platformy Obywatelskiej? To pytanie często zadawane w poznańskich szeregach, dotyczy nowej konfiguracji powyborczej.

M.B: Tak, uważam że skoro powiedziało się A, trzeba powiedzieć B. Zamierzam przystąpić do Platformy Obywatelskiej.

Ł.K: Ktoś do pana dzwonił z propozycją zmiany układu sił poprzez poparcie obozu Zjednoczonej Prawicy w Senacie?

M.B: Nie, ale rozmawiałem m.in. z senatorem Janem Filipem Libickim i senatorem Tomaszem Grodzkim, do których w tej sprawie, jak sądzą, dzwoniono.

Ł.K: Dzwoniono, ale nie odbierali? Nie wiedzą, o co chodziło?

M.B: Jeden i drugi relacjonuje, że dzwonili wysłannicy partii rządzącej, która wbrew wyraźnej decyzji wyborców chce zmienić układ sił w Senacie. Uważam, że to jest karygodne.

Ł.K: A gdyby była odwrotna sytuacja, nie robilibyście tak samo? To targi polityczne, takie rzeczy występują w przyrodzie.

M.B: Jeśli pan uważa, że targiem politycznym było rok temu - mówiąc wprost - polityczne przekupienie radnego śląskiego sejmiku Wojciecha Kałuży, to inaczej rozumiemy definicję targów politycznych.

Ł.K: Pamiętam wyciągniecie części posłów z Nowoczesnej przez PO i zmuszenie ich do tego, żeby stała się częścią jednego klubu.

M.B: Nie wydaje mi się, żeby wówczas oferowano miejsca w spółkach samorządowych, jak w przypadku tego radnego ze Śląska.

Ł.K: Pan wie, jak wygląda światowa polityka. Takie rzeczy do uzyskania większości są spotykane.

M.B: W obecnej sytuacji każda próba odwrócenia wyroku wyborców, którzy dali opozycji większość w Senacie jest absolutnie karygodna.

Ł.K: Nie uważa pan, że można na przykład straszyć senatorów? Pański kolega, już teraz z ław senatorskich, Jerzy Fedorowicz powiedział, że być może ci, którzy tego dokonają będą musieli obawiać się o życie swoich bliskich, dzieci, wnuków?

M.B: Naprawdę tak powiedział? Nie znam tej wypowiedzi.

Ł.K: Cytuję: „człowiek, który zmienił front będzie obłożony anatemą do trzech pokoleń, to jest pewne. Jeżeli ktoś ma odwagę, żeby zaryzykować swoje życie, swoich dzieci i wnuków, to proszę bardzo”.

M.B: Ze słowami o anatemie się absolutnie zgadzam, uważam że radny Kałuża już to przeżywa. Z resztą tej wypowiedzi trudno się zgodzić.

Ł.K: Jak pańskim zdaniem będzie wyglądał Senat? Wcale nie jestem taki przekonany, że można już powiedzieć, że opozycja odbiła Senat. Arytmetyka jest na razie remisowa. Są senatorowie niezależni, w większości sprzyjający opozycji, ale co do szczegółów bywa różnie. Robert Biedroń mówi na przykład: nie będzie nam Grzegorz Schetyna wybierał marszałka Senatu.

M.B: W tej chwili najważniejsze są dwie rzeczy: po pierwsze wybór marszałka i prezydium Senatu, a po drugie – w szerszym planie politycznym na najbliższe miesiące – utrzymanie przynajmniej poprawnych stosunków między głównymi siłami opozycyjnymi. W Senacie dysproporcja jest duża, bo my – senatorowie KO – mamy 43 mandaty, SLD ma 2, a PSL – 3. W Sejmie ta arytmetyka jest korzystniejsza dla tych mniejszych ugrupowań, choć nadal KO jest silniej reprezentowana. To, do czego będę koleżanki i kolegów przekonywał to trzymanie nerwów i emocji na wodzy oraz spokojne negocjowanie i układanie Senatu, a także planu politycznego do wyborów prezydenckich za pół roku.

Ł.K: Kto pańskim zdaniem będzie marszałkiem Senatu?

M.B: Nie chcę spekulować. Te osoby, o których się mówi, na czele z marszałkiem Borusewiczem to świetni kandydaci.

Ł.K: Jan Filip Libicki – poparłby pan takiego kandydata?

M.B: Znam Filipa od studiów czyli od 30 lat. Bardzo go cenię, chociaż nie we wszystkim się zgadzamy. Rozmawiałem z nim i słuchałem jego wypowiedzi publicznych. On mówi, że jeśli zostałby marszałkiem Senatu to będzie marszałkiem opozycji.

Ł.K: Wierzy pan, że Senat stanie się izbą zadumy, a nie zadymy? Na razie to wygląda na polityczną zadymę.

M.B: Wie pan, przez cztery lata Senat był izbą zapomnienia. Przerywano tam debaty opozycji, przeprowadzano je w środku nocy pospiesznie i pod dyktando woli prezesa Kaczyńskiego.

Ł.K: Nie zawsze te głosowania były takie oczywiste.

M.B: No nie, to była część „maszynki legislacyjnej” PiS-u.

Ł.K: Były takie ustawy, które wracały do Sejmu do poprawki.

M.B: Ale nie te, które łamały w mojej opinii praworządność czy Konstytucję, niestety. Myślę, że Senat będzie miał jeszcze jedną bardzo ważną funkcję. Przywrócimy, i zrobię wszystko żeby tak się stało, inicjatywę ustawodawczą Senatu. Polskę trzeba naprawiać, musimy się zająć takimi sprawami jak smog, likwidacja kolejek na SOR-ach, usprawnienie służby zdrowia, wyższe płace. To można robić na różne sposoby. Przedstawiliśmy sensowny program wzrostu płac, a nie program sztucznego podwyższania płacy minimalnej i tylko jej. Większość w Senacie da opozycji możliwość wysyłania sensownych ustaw reformujących kraj do Sejmu, bez tego co było przekleństwem ostatnich czterech lat czyli tego, że PiS ładował je na całe lata do tak zwanej zamrażarki.

Ł.K: Pamiętam zamrażarkę marszałka Bronisława Komorowskiego. Była tak wielka, że lodówka Mińsk by się jej nie powstydziła i pan pewnie też to doskonale pamięta. Zapisze się pan do ponadparlamentarnego zespołu na rzecz Poznania?

M.B: Absolutnie.

Ł.K: Nawet jeśli powoła go minister Jadwiga Emilewicz?

M.B: Mam nadzieję, że jako mieszkanka Krakowa czy okolic nie będzie sobie uzurpować prawa do patronowania czemukolwiek w Poznaniu.

Ł.K: Bardziej jako członek rządu, który ma wpływ na inwestycję.

M.B: Mam nadzieję, że nie zapomni parę tygodni po wyborach skąd została wybrana. Uważam, że w takich sprawach jak odblokowanie inwestycji - zwłaszcza S5 do Bydgoszczy czy remont węzła kolejowego, w tym starego budynku dworca w Poznaniu – powinno być ponadpartyjne porozumienie.

Ł.K: To są pańskie osobiste pomysły na Poznań w izbie wyższej parlamentu?

M.B: Tak, mówiłem o tym w kampanii i teraz to powtarzam. Uważam również, że miastu należy zwrócić budynek bardzo reprezentacyjny i potencjalną perłę Poznania czyli Starą Gazownię. W tej chwili częściowo gości biura, a częściowo jest zapomniana. A taki budynek z widokiem na Wartę mogłoby być miejscem wspaniałym dla rozwoju Poznania.

Ł.K: Senat jest dla pana ważnym miejscem na mapie ustawowej Polski? Jeszcze w 2009 roku Donald Tusk mówił, że sprzymierzy się z każdym kto chciałby likwidacji Senatu, a w 2005 roku Platforma mówiła „cztery razy tak” i jednym z tych „tak” była likwidacja Senatu.

M.B: Powiem panu, że nie ze wszystkim co Platforma robiła i deklarowała do 2005 roku się zgadzam, chociaż okres rządów 2007-2015 oceniam w sumie bardzo pozytywnie. To jednak nie ogranicza mojego prawa do krytyki poszczególnych wypowiedzi lub pomysłów.

Ł.K: Czyli rozumiem, że pan jest za pozostawieniem Senatu.

M.B: Tak, to pokazuje ta sytuacja. W Senacie rozdrobniona opozycja, bo idąca w trzech blokach,  wygrała. Tymczasem do Sejmu PiS poszedł w jednym bloku i wygrał, a my – mimo że jako opozycja dostaliśmy w sumie milion głosów więcej – w rozkładzie mandatów przegraliśmy.

https://radiopoznan.fm/n/itxHQ0
KOMENTARZE 0