NA ANTENIE: FLYING IN A BLUE DREAM/JOE SATRIANI
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

S. Szynkowski vel Sęk: Coraz bardziej dostrzegalne jest to, że Europa oddycha swoimi dwoma płucami

Publikacja: 23.07.2020 g.11:03  Aktualizacja: 23.07.2020 g.11:24
Poznań
Wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk był gościem porannej rozmowy Radia Poznań "Kluczowy Temat".
Szymon Szynkowski vel Sęk - Leon Bielewicz
Fot. Leon Bielewicz

Rozmawiał z nim Roman Wawrzyniak. Rozmowa dotyczyła sukcesu Polski na ostatnim szczycie w Brukseli.

Roman Wawrzyniak: Rozpocznę oczywiście od sukcesu premiera Mateusza Morawieckiego w zdobytych dla Polski 750 mld złotych. To faktycznie sukces czy tak, jak mówi opozycja raczej narracja rządowa, nieprawdziwa narracja rządowa?

Szymon Szynkowski vel Sęk: Zupełnie nie potrafię zrozumieć, co drzemie w głowach posłów i polityków opozycji, którzy próbują ten sukces - niekwestionowany także poza granicami naszego kraju, bo największe światowe media: Washington Post, New York Times, Suddeutsche Zeitung, można by wiele tych tytułów wymieniać, także Politico, jasno wskazują, że Polska wychodzi z tej niełatwej dyskusji na szczycie Unii Europejskiej, zwycięsko i to zwycięsko w kilku obszarach. Ta historyczna kwota ponad 750 mld złotych z budżetu UE i z mechanizmu odbudowy - to jest oczywiście jedno, natomiast jest szereg innych, już może nieco mniej dyskutowanych sukcesów tego szczytu. To to, że zwiększono środki dla polskiej polityki spójności, wspólnej polityki rolnej, to, że wykluczono niekorzystną dla Polski propozycję finansowania budżetu unijnego z przychodów z handlu emisjami, że poprawiono warunki wdrażania polityki spójności poprzez wyższe stopy współfinansowania i dłuższy okres na wydatkowanie. Wreszcie, że skorygowano zapisy dotyczące zobowiązania dążenia do neutralności klimatycznej, to jest bardzo ważne dla konsumentów. To oznacza, że my nie będziemy przymuszani restrykcyjną polityką klimatyczną do celów, które odbiłyby się na cenach prądu czy gazu.

Przynajmniej do 2050 roku.

No właśnie, nie ma tutaj tej twardej daty, jak chodzi o Polskę. My te konkluzje ze szczytu z grudnia 2019, gdzie Polska wyłączyła się z obowiązku dojścia do neutralności klimatycznej. W tej dacie. Utrzymaliśmy to teraz na szczycie i wreszcie ten dyskutowany tak zwany mechanizm praworządności, który miał powiązać wydatkowanie ze środków budżetu unijnego z niejasnymi kryteriami praworządności, to udało się uchylić, więc można powiedzieć, że to nie jest jeden sukces, to jest cała sekwencja dobrych wiadomości płynących z Brukseli, które przywozi premier Mateusz Morawiecki.

Panie ministrze, to jak to jest właśnie z tym poszanowaniem dla praworządności, była premier Ewa Kopacz z PO mówi, że poszanowanie dla praworządności będzie decyzyjnym kryterium dla wydatków budżetowych jednak UE. Jak pan skomentuje te słowa?

Nie ma racji, nie wczytała się w przebieg i protokół z tego, jak przebiegały prace podczas szczytu ostatniego w Brukseli. Nie dostrzegła różnicy między wcześniej dyskutowanym i proponowanym rozwiązaniem a tym, co ostatecznie znalazło się w konkluzjach szczytu, a z czego jednoznacznie wynika, że żeby ustanowić taki mechanizm potrzebna będzie jednomyślność Rady Europejskiej. Jak wiemy, w tej sprawie jednomyślności Rady Europejskiej nie ma, bo są co najmniej dwa państwa, które kwestionują tego rodzaju mechanizm, a w praktyce wiemy, że tych państw jest więcej. W związku z tym nie mamy się czego obawiać, a to, że jest sprawa pewna, dowodzi chociażby zakład mojego kolegi wiceministra Pawła Jabłońskiego z jedną z dziennikarek, który o niemałą kwotę założył się, że Polska nie straci ani centa na tym mechanizmie, bo on po prostu nie będzie miał zastosowania.

Panie ministrze, pan na początku swojej wypowiedzi wspominał o zagranicznych mediach, które opisywały, pisały o sukcesie Polski właśnie w tych negocjacjach w Brukseli, w przeciwieństwie do części mediów zwłaszcza tych obcokrajowych, międzynarodowych, które są w Polsce, one tutaj nie widziały sukcesu Polski i Węgier, ale mówię o tym nie bez powodu, bo np. niemiecki dziennik Suddeutsche Zeitung sugeruje, że UE powinna na nowo założyć swoją wspólnotę wyłączając z niej łamiących reguły, w domyśle oczywiście chodzi o Polskę i Węgry.

My się już trochę przyzwyczailiśmy do tego, część zachodnich mediów nie kibicuje tym wartościom, które nam są bliskie. Mówię tutaj o całym katalogu wartości poczynając od dla nas ważnych wartości polegających na suwerennych decyzjach kraju, na tym, że nasz kraj powinien bronić tej niezależności w podejmowaniu decyzji, ale poprzez także wspieranie wartości rodzinnych, poprzez wspieranie różnymi programami społecznymi osób starszych, realizację zasad solidarności społecznej takiej klasycznie rozumianej, to wszystko nie jest pozytywnie recenzowane przez zachodnie media.

Zwłaszcza chyba przez niemieckie...

Trudno też dziwić się takim nawoływaniom. To jest pewien rodzaj rozgoryczenia po tym szczycie, kiedy Polska i Węgry osiągnęły na nim sukces mimo niesprzyjających okoliczności. Myślę, że te właśnie odpryski tego sukcesu, co do którego te zachodnie media nie mają, ale jednak nie są z niego zadowolone.

Jaka jest w ogóle pana ocena właśnie tego, co pisze się, co mówi się w niemieckich mediach? Pan jest wiceministrem spraw zagranicznych, też głównie odpowiadał pan za te relacje polsko-niemieckie. Czy można je rozróżnić, czy można mówić co innego o samych relacjach politycznych z Niemcami, Polski z Niemcami, a co innego w opisie jakby rzeczywistości przez media niemieckie?

Pierwsza rzecz to fakt, że nie wszystkie media niemieckie recenzują w sposób jednolity, krytycznie sytuację w Polsce. Rzeczywiście znaczna część z nich i to są często znaczące tytuły, odbijają tę rzeczywistość w krzywym zwierciadle, niekiedy w tak krzywym, że trzeba na to twardo reagować, ale my tutaj jesteśmy zdeterminowani i takie reakcje są podejmowane, czy to przez naszą placówkę, czy to, kiedy trzeba, jest to sekwencja publikacji również przez samo ministerstwo. Natomiast jest część dziennikarzy i korespondentów, którzy starają się tę sytuację relacjonować w sposób bardziej obiektywny, a do tego dodałbym jeszcze opinię polityków. Tutaj ja znam szereg polityków niemieckich, którzy dostrzegają zalety rządów PiS, patrzą na to bardziej sprawiedliwie, tylko ich głos jest często mniej słyszalny, a już na pewno w Polsce przez media krytyczne wobec rządu, on jest zupełnie pomijany. Natomiast wzmacnianie są te sygnały krytyczne wobec Polski tak, żeby stworzyć wrażenie jakoby cała opinia publiczna i wszystkie media zagraniczne i politycy zagraniczni krytykowali Polskę, tak nie jest. Natomiast czasami można takie wrażenie odnieść, ale to wynika też właśnie ze specyficznego funkcjonowania naszych krajowych niektórych mediów.

Czy można postawić taką tezę, że stosunki dyplomatyczne, polityczne, są lepsze niż opis w mediach?

Zdecydowanie tak, taką tezę ja stawiam nie od dziś. One są partnerskie, one bazują na takim jednak postrzeganiu nas jako równouprawnionych partnerów, a nie jak to niegdyś było, że tutaj musimy słuchać jakiś pouczeń, czy wpisywać się w linię polityki zagranicznej innego kraju. Na to dzisiaj z polskiej strony nie ma zgody i znaczna część partnerów naszych politycznych na zachodzie to docenia i rozumie.

Prof. Zdzisław Kranodębski, z którym rozmawiałem wczoraj, mówił właśnie o tym, że w niemieckich mediach da się zauważyć po tym szczycie w Brukseli taką tendencję do zauważenia tego, że ten środek ciężkości przesuwa się trochę na wschód i że już nie tylko Niemcy i Francja o wszystkim decydują, ale że wiążą się nowe koalicje, które mają wpływ na demokrację w UE.

W pełni podzielam tę ocenę pana profesora, z resztą niezwykle doświadczonego nie tylko recenzenta, ale współtwórcę polskiej polityki zagranicznej i myślę, że to jest trafiona recenzja. Faktycznie coraz bardziej dostrzegalne jest to, że Europa oddycha swoimi dwoma płucami i to dobrze, ponieważ my jesteśmy jednym z liderów regionalnych tej części Europy, Europy Środkowo-Wschodniej.

Chciałbym jeszcze wrócić na podwórko krajowe. Prezes Jarosław Kaczyński zapowiedział rekonstrukcję rządu jesienią. Zapytam wprost, czy wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk może zostać pierwszym ministrem spraw zagranicznych?

To bardzo miłe, że pan ma takie przemyślenia. Natomiast nie ma takiego tematu w tym sensie, że takiej propozycji nie otrzymałem i skupiam się na pracy w ministerstwie w tej funkcji i na tych zadaniach, które mam dzisiaj powierzone.

A wie pan, kto zostanie pana szefem?

Nie, myślę, że ta dyskusja jest jeszcze przed liderami obozu Zjednoczonej Prawicy i wypracowanie ostatecznych rozwiązań, prezes PiS powiedział, że te decyzje dotyczące rekonstrukcji rządu będą podejmowane wczesną jesienią, w związku z tym jak sądzę, dzisiaj jest to przedmiotem rozważań premiera, lidera formacji, czyli prezesa Jarosława Kaczyńskiego, innych ważnych osób, które ostatecznie wypracują taki model, który pozwoli rządowi funkcjonować jeszcze sprawniej. Z tego, co wiemy dzisiaj, to zapowiadana przez pana prezesa taka zmiana struktury rządu w kierunku funkcjonalności, pewnie też ograniczenie liczby ministerstw po to, by ta ścieżka decyzyjna była możliwe efektywna.

To zapytam jeszcze inaczej, pan się spodziewa zostać w ministerstwie na swoim stanowisku?

Wszystko jest w rękach pana premiera i jego decyzji i oczywiście też politycznej woli prezesa Jarosław Kaczyńskiego. Ja jestem do dyspozycji, tak, jak wiele lat byłem do dyspozycji na polu samorządowym i z satysfakcją realizowałem te zadania, tak dzisiaj mam dużą satysfakcję z pracy w ministerstwie, a jak będzie recenzja tej pracy, to zobaczymy jesienią.

Ale rozumiem, że to, że zostaje na stanowisku premier Mateusz Morawiecki, jest przesądzone w pana ocenie?

To przesądził jednoznacznie prezes Jarosław Kaczyński w swoim wywiadzie. Ja się z tego bardzo cieszę, ponieważ uważam, że sukces pana premiera w Brukseli, to jest kolejny dowód na to, jak sprawnie potrafi zarządzać zespołem, Radą Ministrów i wyciągać z tego dla Polski konkretne rezultaty.

https://radiopoznan.fm/n/5Py4bd
KOMENTARZE 0