NA ANTENIE: Ramówkowy spekulant
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Manifest prostego życia

Publikacja: 22.05.2025 g.09:07  Aktualizacja: 22.05.2025 g.12:18 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
"Nadzieja" to pierwsza w historii autobiografia papieża. Jeszcze bardziej niezwykłe jest jednak to, że jej publikacja zbiegła się ze śmiercią, pogrzebem i końcem pontyfikatu papieża Franciszka. Można zatem czytać ją w kluczu post mortem, także jako ostatni dar Franciszka i jego duchową spuściznę.
Nadzieja autobiografia papieża - Gracjan Jaworski - Radio Poznań
Fot. Gracjan Jaworski (Radio Poznań)

W ciągu ostatnich lat dało się często słyszeć głosy, że „papież z końca świata” nie rozumie Europy, ani jej problemów geopolitycznych – zwłaszcza wschodnich rubieży. Abstrahując od prawdziwości tego stwierdzenia, można je odwrócić: żeby zrozumieć pontyfikat Franciszka, jego nauczanie i szczególne wyczulenie na niektóre kwestie – trzeba bardzo głęboko sięgnąć do biografii samego Jorge Mario Bergoglio.

„Nadzieja” jest znakomitym źródłem takiej wiedzy, wszak pochodzi z pierwszej ręki. Nie jest to jednak literatura pisana na kolanie, tylko z rozmysłem, w dojrzały sposób. Papież pracował nad nią wraz z włoskim publicystą Carlo Musso przez pełne sześć lat.

Symptomatyczne, że Franciszek rozpoczyna swoje wspomnienia od opisu katastrofy statku „Principessa Mafalda”, który zatonął w 1927 roku w odległości 80 mil od brzegów Brazylii. Zginęło w niej kilkuset pasażerów – w większości włoskich emigrantów z Piemontu, Ligurii i Kalabrii. Wśród nich o mały włos znaleźliby się także dziadkowie przyszłego papieża i ich jedyny syn – Mario… Oni także próbowali dostać się na pokład statku w poszukiwaniu lepszego życia, ale nie udało im się na czas sprzedać dobytku. Do Ameryki Południowej dotarli dopiero dwa lata później. Cali i zdrowi. Czy może zatem dziwić szczególne wyczulenie Papieża na kwestie migranckie? I to, że w pierwszą podróż apostolską udał się na wyspę Lampedusę na Morzu Śródziemnym, która  - jak sam pisze – „stała się przyczółkiem nadziei i solidarności oraz symbolem tragedii migrantów”?

I to właśnie w życiorysie Jorge Bergoglio - człowieka z krwi i kości, potomka tanos – jak w Argentynie nazywano włoskich emigrantów, wychowanego w robotniczej dzielnicy Buenos Aires – znajdziemy odpowiedzi na pytania dotyczące kluczowych dylematów jego pontyfikatu. Ale nie tylko - także na te, z pozoru mało znaczące, jak choćby słynne „dobry wieczór”, wypowiedziane z balkonu Bazyliki św. Piotra w pierwszych chwilach po wyborze na tron Piotrowy. Franciszek pisze:

„Grzeczność jest siostrą miłosierdzia, gasi bowiem nienawiść, a zachowuje miłość.(…) Z taką też intencją 13 marca 2013 roku powiedziałem „dobry wieczór”. (…), ponieważ to krótkie pozdrowienie, na które zwykle nie zwracamy uwagi, świadczy o naszej trosce, naszej dbałości, a wreszcie naszej miłości do drugiego człowieka”.

W wielu myślach i słowach papieża pobrzmiewają zresztą wyraźnie echa jego domowego wychowania, biedy, wzorca dziadków, rad ojca czy troski matki o potrzebujących. Czyli wszystko to, co zbudowało we Franciszku empatię wobec prostego człowieka, ludzi ubogich, więźniów i wszystkich tych, którzy znajdują się na peryferiach Kościoła.

https://radiopoznan.fm/n/uWONgw