NA ANTENIE: BALLADA O NIEJ (2024)/DARIA ZAWIALOW
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Wicewojewoda podczas obchodów 17 września: "Nic się nie zmieniło, historia znowu się powtarza"

Publikacja: 17.09.2022 g.12:46  Aktualizacja: 18.09.2022 g.16:50 Adam Michalkiewicz
Poznań / Leszno / Kalisz
W trakcie wojewódzkich uroczystości z okazji 83. rocznicy napaści ZSRR na Polskę Aneta Niestrawska odniosła się do rosyjskiej agresji na Ukrainę.
wuw niestrawska 17 września - WUW
Fot. WUW

"Imperialne skłonności, być może na chwilę uśpione, powróciły" - mówiła wicewojewoda.

Byli tacy, którzy przed nimi ostrzegali, tak jak świętej pamięci prezydent Lech Kaczyński - wygodniej było odwrócić wzrok i cieszyć się wygodnym życiem. Walka Ukrainy jest tak naprawdę walką nas wszystkich - o wolność, o wspólnotę, o świat, który znamy

 - mówiła Aneta Niestrawska.

Wicewojewoda podkreślała, że 83 lata temu dwie zbrodnicze ideologię i dwa zbrodnicze reżimy, sprzysięgły się, by odebrać nam wolność, pogłębić Polskę i Polaków, rozedrzeć jej ziemię, wykorzenić i zdeptać godność. Aneta Niestrawska przypomniała też masowe deportacje na Sybir.

Trudno znaleźć słowa, które byłyby w stanie oddać tragedię naszych rodaków, tragedię poszczególnych istnień ludzkich, koszmar rodzin, koszmar matek patrzących na swoje umierające dzieci. Była to zaplanowana i przemyślana zbrodnia na polskim narodzie - narodzie, który miał przestać istnieć

 - mówiła wicewojewoda.

W uroczystościach przed Pomnikiem Ofiar Katynia i Sybiru uczestniczyli także prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak, wicemarszałek województwa Wojciech Jankowiak, wiceprezes Najwyższej Izby Kontroli Tadeusz Dziuba, a także posłowie: Bartłomiej Wróblewski czy Katarzyna Kretkowska.

O tej dacie na pewno nie zapomnimy - zapewniał prezydent Leszna Łukasz Borowiak. Tradycyjnie mieszkańcy Leszna hołd ofiarom sowieckiej agresji oddali przy Obeliskach Ofiar Katynia i Matek Katyńskich. Na uroczystości nie zabrakło mieszkańców Leszna, którzy przeżyli sowieckie okrucieństwo. Prezydent Leszna przypomniał, że wraz z zakończeniem II wojny nie skończyła się agresja Związku Radzieckiego na Polskę.

Koniec wojny nie był jednak końcem sowieckiego zniewolenia. Przez kolejne 45 lat Polska była uzależniona oraz podporządkowana Związkowi Radzieckiemu i komunistycznemu reżimowi. Straciliśmy dekady rozwoju gospodarczego. To mroczny i trudny czas w historii naszego kraju. A naszym obowiązkiem jest o nim pamiętać

 - mówił Łukasz Borowiak.

Dziś także w Lesznie w kościele pw. Św. Kazimierza odprawiona została uroczysta msza św. w intencji Pomordowanych Ofiar Golgoty Wschodu i Zesłańców Sybiru. Po nabożeństwie jego uczestnicy i przedstawiciele samorządu założyli kwiaty i zapalili znicze przy Tablicy Sybiraków i pod Pomnikiem Matki Sybiraczki przy kościele Św. Kazimierza.

Znicze zapłonęły dziś przy obelisku poświęconemu Zesłańcom Sybiru w ogrójcu oo. Jezuitów w Kaliszu. Dziś mija 83. rocznica sowieckiej agresji na Polskę. W obchodach udział wzięli przedstawiciele samorządu Kalisza, parlamentarzystów, służb mundurowych, organizacji kombatanckich i społecznych oraz kaliskich szkół.

Przewodniczący Rady Miasta Kalisza Tadeusz Skarżyński podkreślał, że świat nie nauczył się jeszcze szanować pokoju.

Pamiętajmy, że skutki polityczne, społeczne i gospodarcze ataku Armii Czerwonej, ataku Rosji odczuwaliśmy jeszcze dziesiątki lat po zakończeniu II Wojny Światowej, kiedy Polska znalazła się po wschodniej stronie "żelaznej kurtyny"

 - mówił Tadeusz Skarżyński.

Dzień Sybiraka rozpoczęła msza św. w Kościele Garnizonowym pw. św. Wojciecha i św. Stanisława. Następnie przemaszerowano do ogrójca klasztoru oo. Jezuitów, gdzie złożono kwiaty i zapalono znicze. W Ogrójcu oo. Jezuitów znajduje się znajduje się obelisk poświęcony rodakom, którzy nie powrócili z zesłania z naniesioną na tablicy inskrypcją "Ofiarom terroru na nieludzkiej ziemi - Sybiracy".

 

Poruszające przemówienie Sybiraka w trakcie wielkopolskich uroczystości w rocznicę napaści ZSRR na Polskę. Urodzony na Wileńszczyźnie Marian Macutkiewicz jako dziecko został wywieziony do tajgi w obwodzie permskim. "NKWD przychodziło zawsze w nocy" - mówił dziś w Poznaniu przed Pomnikiem Ofiar Katynia i Sybiru.

Łomotanie w drzwi, macie pół godziny, spakować się, nie chcieli nigdy powiedzieć, gdzie będą nas wywozić, czasami odzywali się: wy już tu nie wrócicie. Jak płakały szczególnie matki, to wtedy zawsze sowieci odpowiadali: Moskwa łzom nie wierzy, możecie sobie płakać ile wam się podoba

 - mówił Marian Macutkiewicz.

Marian Macutkiewicz mówił, że dzieci i starcy umierali w wagonach jadących na Syberię. "Czasami pozwalali wyrzucić zwłoki na pobocze, matki zrywały się, szczególnie jak chowano dzieci, próbowały rozdrapać lód, by schować niemowlę, ale nie było czasu, bo nadzorca gonił" - wspominał Sybirak.

Do naszego obozu trafiło, przyjechało około 150 osób, z czego pierwszej zimy nie przetrwało 57. Nie wytrzymali, próbowali uciekać, ale ponieważ to była tajga, a kto wszedł w tajgę, ten już nie wrócił, a rano nie raz znajdywano kosteczki, bo zwierzęta też były głodne

 - mówił.

Marian Macutkiewicz jest obecnie prezesem Związku Sybiraków w Poznaniu. W rocznicę napaści na Polskę 17 września obchodzony jest Światowy Dzień Sybiraka.

73 osoby zrzesza koło miejskie Związku Sybiraków w Koninie. Dziś obchodzono tam dzień ich pamięci. Pamięci zesłańców - ofiar sowieckiego totalitaryzmu.

"Jesteśmy wdzięczni, że są nadal ludzie, szczególnie młodzież, która tę pamięć chce kultywować" - mówiła Paulina Małecka, która wyjechala na wschód jako dziecko.

Miałam 4 lata. Z całą rodziną wieźli nas w tych wagonach, co dzisiaj bydło wiozą i lepiej traktują jak nas. Babcia od razu wyrzucona została niewiadomo gdzie, a myśmy dalej pojechali. Byłam tam do 10 roku życia. Czwórka krewnych została na nieludzkiej ziemi a myśmy wrócili

 - mówiła.

Pani Paulina dodaje, że kiedy jej ojciec po wojnie wrócił do Polski, to - mimo iż był weteranem spod Monte Cassino - ówczesny reżim skazał go na dożywotnie więzienie.

Kiedy już przyjechał do Gdańska, wysiadł ze statku - dwóch panów podeszło: "Po coś wrócił? Jesteś wrogiem.", a ojciec mówi: "Ja wrogiem? Ja wróciłem, do Polski, bo o nią walczyłem"

 - opowiadała.

Ojciec pani Pauliny - na fali odwilży - wyszedł po ok. 10 latach, ale ze zniszczonym zdrowiem i wkrótce potem zmarł. Ilekroć pani Paulina opowiada tę historię - w jej oczach stają łzy.

Nie mogę tego zapomnieć

 - tłumaczy...

Po mszy świętej i złożeniu kwiatów sybiracy spotkali się na corocznym poczęstunku. Skromnym tym razem, bo samorząd nie wsparł ich w tym roku finansowo.

https://radiopoznan.fm/n/c02y8e
KOMENTARZE 0