Sprawa zaczęła się, gdy radny Stowarzyszenia Ziemia Turkowska poróżnił się z kolegami. To w siedzibie tego stowarzyszenia znaleziono rzekomy podsłuch. Jak mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koninie, Aleksandra Marańda - materiały w tej sprawie są już w sądzie. Jakie zarzuty usłyszy podejrzany?
Uzyskanie informacji, do których dana osoba była nieuprawniona za pomocą urządzenia podsłuchowego. Radny zamontował w siedzibie Stowarzyszenia Ziemia Turkowska dyktafon marki Olympus, chcąc w ten sposób nagrać członkinie tego stowarzyszenia. Urządzenia to zostało wykryte przez jedną z radnych i zabezpieczone do sprawy.
Radny kategorycznie zaprzeczył, twierdząc, że faktycznie dyktafon może należeć do niego, ale - jak oświadczył - zagubił urządzenie kilka dni wcześniej. Warto dodać, że prezesem Stowarzyszenia Ziemie Turkowska jest burmistrz miasta, a osobą, która wykryła dyktafon jest wiceprezes, a jednocześnie przewodnicząca Rady Miasta w Turku, Mariola Kadrzyńska-Siwek. Pani przewodnicząca odmówiła nam komentarza.
Nieoficjalnie Radio Poznań dowiedziało się, że na znalezionym dyktafonie nie ma żadnych nagrań, a radnemu proponowano porozumienie - przyznanie się do winy i niewielką karę finansową. Radny sprawę komentuje krótko.
Jestem niewinny i będę tego dowodził w sądzie.
Opozycyjni radni są przekonani, że intryga z dyktafonem ma na celu pozbawienie radnego mandatu, do czego mogłoby dojść po ewentualnym skazaniu go przez sąd.