Gdyby PO wystawiła innego kandydata, wygrałby w pierwszej turze - twierdzi Ryszard Grobelny

Takiej uroczystości chyba jeszcze nie było w Poznaniu. W bazie przy ulicy Bukowskiej nastąpiła zmiana dowódcy V Korpusu Armii Amerykańskiej. Uroczystość odbyła się w Camp Kościuszko przy ulicy Bukowskiej na... boisku do piłki nożnej.
Amerykańscy żołnierze ubrani w charakterystyczne mundury w kolorze khaki trzymali flagi państw NATO przez cały apel. Uroczystość rozpoczęła modlitwa, a zaraz po niej bukiet czerwonych róż otrzymała żona odchodzącego dowódcy gen. broni Johna Kolashewskiego, Buffy.
Po hymnach obu państw najważniejszy moment: generał Kolashewski przekazał sztandar korpusu dowódcy sił amerykańskich w Europie i Afryce, generałowi Darrylowi Williamsowi, a ten wręczył symbol nowemu dowódcy gen. broni Charlesowi Costanzie.
Wysunięte stanowisko dowodzenia ma kilka zadań. Jesteśmy tutaj, żeby zabezpieczyć naszych sojuszników z NATO i pokazać obecność Stanów Zjednoczonych. Jesteśmy tutaj, żeby odstraszyć ewentualny rosyjski atak. Ale najważniejsze to być gotowym do walki
- mówił generał broni.
Charles Costanza zamieszka w Poznaniu, a nie w siedzibie głównej jednostki w Fort Knox w Stanach Zjednoczonych. W najbliższym czasie będzie odwiedzał inne kraje wschodniej flanki NATO.
Podczas uroczystości o historycznym znaczeniu V Korpusu przypomniał głównodowodzący Armii Amerykańskiej w Europie i Afryce generał Darryl A. Williams.
V Korpus Armii Amerykańskiej odegrał kluczową rolę podczas obu wojen światowych. Brał udział w walkach w Normandii. W trakcie zimnej wojny był przygotowany do obrony przesmyku Fulda. Później wspierał żołnierzy podczas wojny w Zatoce Perskiej, wojny w Iraku i operacji Trwała Wolność
- mówi Darryl A. Williams.
Uroczystość zakończyła pieśń V Korpusu Armii Amerykańskiej.
Generał broni Charles Costanza służył w korpusie podczas działań w Iraku. Brał także udział w misji zabezpieczającej w Bośni i Hercegowinie. W ostatnim czasie dowodził 3. Dywizją Piechoty Armii Amerykańskiej. Constanza zastąpił generała broni Johna Kolashewskiego.