NA ANTENIE: MY (2025)/KAMIL BEDNAREK
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Boliwariańska rewolucja trwa nadal

Publikacja: 31.07.2017 g.10:25  Aktualizacja: 31.07.2017 g.10:30
Poznań
30 lipca w Wenezueli miał miejsce kolejny akt dramatu jaki rozgrywa się tam od kilku miesięcy.
nicolas maduro - Nicolas Maduro/Facebook
/ Fot. Nicolas Maduro/Facebook

Wybory do Narodowego Zgromadzenia Konstytucyjnego (NZK), które jak podkreślają analitycy, będzie miało nieograniczoną władzę, to dla wielu dopełnienie budowy systemu autorytarnego w Wenezueli.

Zgromadzenie nie składa się wyłącznie z bezpośrednio wybieranych delegatów - 364 z nich było wybieranych w głównie jednomandatowych okręgach wyborczych (choć stolica będzie miała ich siedmiu), lecz 173 pochodzić będzie z różnych organizacji społecznych. I tutaj istnieje największa obawa ze strony opozycji: organizacje te mają reprezentować „warstwy społeczne” (np. robotników, rolników, biznesmenów, rybaków), ma to zapewnić odpowiednią reprezentatywność społeczną. Można się tu zastanowić: co ma rybak do tworzenia nowej konstytucji? Organizacje te, z których będą pochodzić społeczni kandydaci są kontrolowane przez władze i z prezydentem Madurą są związane ideologicznie i strukturalnie. Zgromadzenie będzie miało prawo urzędować tak długo jak uzna to za stosowne. Nie będą jego władzy ograniczać żadne przepisy, gdyż to ono będzie ustanawiać te, które obowiązują innych. Cilia Flores, żona prezydenta Maduro, zapowiedziała, że Zgromadzenie powoła komisję, której zadaniem będzie ukaranie odpowiedzialnych za ostatnie protesty.

Wybory odbyły się bez społecznego i politycznego konsensusu. Badania opinii publicznej wykazują, że wybory nie cieszą się powszechnym poparciem. Przez wiele krajów Ameryki Łacińskiej (np. Argentynę, Meksyk, Brazylię) zostały potępione jako naruszenie zasad demokracji. Opozycja odmówiła w nich udziału, ogłaszając bojkot i zapowiadając protesty. W dniu samych wyborów śmierć poniosło 14 osób; ogólny bilans śmierci w trwających od kilku tygodni starciach policji z demonstrantami to przeszło 120. Kiedy NZK zacznie urzędować, automatycznie powinien przestać dotychczasowy parlament, Zgromadzenie Narodowe, zdominowany przez opozycję. Na co liczy opozycja? Na niską frekwencję, która pozwoli jej ogłosić, że konstytuanta nie posiada społecznej legitymizacji. Jednak prawdopodobny scenariusz jest taki, że opozycja nie uzna NZK i będzie utrzymywać, że parlament dalej działa. W środę ma zacząć pracę nowy organ w tym samym budynku, w którym obraduje Zgromadzenie Narodowe.

Dziś rano Narodowa Rada Wyborcza podała, że do urn poszło 41,53% wyborców. Wedle opozycji dwa razy mniej. Konstytucja w artykule o NZK nie mówi jak wysoka musi być frekwencja, aby wybory nowego Zgromadzenia Konstytucyjnego były ważne.

O nowej konstytucji, jaka miałaby zostać ustanowiona przez nowo wybrane zgromadzanie wiemy na pewno tyle, że będzie ona postępowa. Tak jak postępowe są konstytucje bliźniaczych republik boliwariańskich: Boliwii i Ekwadoru. Jednak wbrew mniemaniu postępowość ta nie zasadza się na modernizacji i większej efektywności. Postęp jest tutaj rozumiany inaczej, raczej jako oddanie społecznej sprawiedliwości, której częściami składowymi są: równość, redystrybucja (czyniąca równość czymś faktycznym) oraz ograniczenie wolności indywidualnej, oczywiście tylko tej, która równość może naruszać, w tym wolności posiadania i użytkowania swojej własności.

Do ograniczenia tych wolności może służyć np. ekologia. W Ekwadorze wprowadzono do konstytucji pojęcie „prawa przyrody” uznając tym samym, że ta posiada niezbywalne prawo do życia i odradzania się. Twórcy konstytucji nie ukrywali, że jest to sposób na ograniczanie prywatnej przedsiębiorczości. Oczywiście w zamyśle chodzi o „wielkie, zagraniczne koncerny”.

Konstytucje „boliwariańskie” są socjalistyczne jeszcze w starym stylu, mocno skupione na prawach robotników, Indian, kobiet, choć również (np. ekwadorska) nie zapominają o „nowych” mniejszościach, takich jak homoseksualne.

Z punktu widzenia progresizmu europejskiego za atrakcyjny może być uznany również pluranacjonalizm. Wedle konstytucji Boliwii i Ekwadoru państwa te zamieszkuje wiele narodów, istniejących we wzajemnej równości; wbrew pozorom idea ta ma swoje daleko idące konsekwencje. Państwa nowożytne dążą do wewnętrznej jedności, którą realizuje wspólnota obywatelska rozumiana jako jeden naród (polityczny) w obrębie państwa, nawet jeśli obywatele miewają różne pochodzenie etniczne. W porządku prawnym Boliwii i Ekwadoru to etniczność wyniesiona do poziomu narodu nabiera wymiaru politycznego.

Sama równość jest rozumiana jako równość siły oddziaływania, co powoduje, że jednych trzeba osłabić (zrównać) a innych umocnić (wyrównać). Socjalizm XXI wieku, to więc postępowość w imię dobrze (w swoim mniemaniu) zbilansowanego społeczeństwa, postrzeganego jako kolektyw. Człowiek jest uwięziony w społeczeństwie jako bycie kolektywnym, gdzie każda jego część, rozumiana również jako małe kolektywy, musi być odpowiednio ułożona, tak aby między nimi panowała równość.

Konstytucje te, nie tylko ograniczają swobodę jednostki, ale również jej ontologiczny wymiar, uznając że jednostkę tę obowiązuje przede wszystkim odpowiedzialność społeczna, a ta wymaga od niej, aby była zsolidaryzowana z innymi jednostkami, akceptując swoją społeczną funkcję w wielkiej mozaice egalitarnego kolektywu.

Progresywność mieści się również w obrębie semantyki, terminologii i odwołań ideologicznych. „Boliwariańskie” konstytucje rozumiane są jako narzędzie mające gwarantować, że do władzy nie dotrą siły „reakcji”. Mają więc one akcjonistyczny charakter. Przez to wspomniany kolektyw społeczny zamykany jest nie tylko poprzez faktyczne rozwiązania prawne, lecz także poprzez rozumienie i nazywanie rzeczy. Dostrzec to można choćby w języku polityki, który wypełniają ciągle powtarzane terminy i zwroty: suwerenność ludu, prawdziwa równość, rewolucja, walka o demokrację/sprawiedliwość i negatywne jako dominacja, siły antydemokratyczne. Terminy te używane są one w skrajnie statyczny sposób. Pojęcia nie są definiowane przez ich znaczenie odnoszone do zewnętrznej rzeczywistości. Ich znaczenie i zakres użycia jest określany przez władze.

Wydaje się, że opozycji nie pozostaje nic innego, jak kontynuować protesty i dążyć do załamania się systemu. Walka między teraz już dwoma parlamentami będzie się zaogniać. Pozwoli to Maduro ogłosić całą opozycję wrogiem porządku prawnego. Przyczyni się to jedynie do jeszcze większego podziału skłóconego już narodu. 

Łazarz Grajczyński

https://radiopoznan.fm/n/UUiOPe