Mieszkańcy okolicznych osiedli od lat skarżą się na hałas, kradzieże, dewastacje, zaśmiecanie oraz fatalną jakość powietrza spowodowaną
spalaniem odpadów.
Władze Poznania są bezradne. Dawne działki to teren prywatny, a według urzędników mieszkańcy koczowiska to imigranci z Rumunii pochodzenia romskiego, czyli obywatele Unii Europejskiej, którzy mają prawo do swobodnego przemieszczania się oraz przebywania na terytorium państw członkowskich.
W trakcie dzisiejszego posiedzenia komisji głos mają zabrać przedstawiciele mieszkańców. Radni zorganizowali łączone posiedzenie komisji, bo problem dotyczy wielu spraw - od ochrony środowiska, przez kwestie zdrowotne czy oświatowe po bezpieczeństwo i porządek publiczny.
Początek obrad w trybie zdalnym o godzinie 16. Transmisję można śledzić na stronie urzędu.
W tym roku na koczowisku interweniowali również obrońcy zwierząt, który w asyście policji odebrali psy, koty i świnie. Jedna z nich w trakcie interwencji została ubita. Postępowanie w tej sprawie prowadzi policja, bo jest podejrzenie, że zrobiono to ze szczególnym okrucieństwem.
- odebrano je właścicielom przy rozpaczy dzieci (kto był i widział ten wie co to był za płacz);
- w efekcie zaś ci ludzie zostali pozbawieni ważnego elementu bezpieczeństwa: psy ostrzegały ich przed próbami ataków w nocy, a ataki (próby podpaleń, rzucanie kamieniami) zdarzają się tam często.
No, ale dla ,,obrońców zwierząt" dziecko to tylko zlepek komórek - świnia to co innego, świnia to podmiot praw.