Dwoje poznańskich seniorów straciło ponad 260 tysięcy złotych
Uwierzyli, że dzwoni do nich policjant. Przekazali pieniądze, by bliska osoba nie trafiła do aresztu za rzekomo spowodowany wypadek drogowy.
Funkcjonariusze sprawdzają, jak chłopiec opuścił placówkę i dlaczego nikt nie zauważył jego zniknięcia. O stojącym na chodniku dziecku bez opieki poinformował policję w środę wieczorem przechodzień - mówi rzecznik ostrowskiej policji Małgorzata Michaś.
Otrzymaliśmy informację, że na ul. Wrocławskiej w Ostrowie Wielkopolskim uwagę przechodniów zwrócił samotnie stojący na chodniku chłopiec. Na miejsce oczywiście pojechali policjanci i zestali tam zgłaszającą, która oświadczyła, że zauważyła małego chłopca bez opieki. Okazało się, że czteroletni chłopiec wyszedł z placówki medycznej, gdzie przebywał na oddziale. Na szczęście chłopcu nic się nie stało. Teraz dokładnie wyjaśniamy okoliczności tej sytuacji
- mówi Małgorzata Michaś.
Ulica Wrocławska jest bardzo ruchliwa - to jedna z głównych, przelotowych ulic Ostrowa. Chłopiec nie był wystraszony, wyszedł prawdopodobnie niezauważony przez nikogo głównymi, ogólnodostępnymi drzwiami z budynku, w którym mieści się rehabilitacja dziecięca.
Uwierzyli, że dzwoni do nich policjant. Przekazali pieniądze, by bliska osoba nie trafiła do aresztu za rzekomo spowodowany wypadek drogowy.
Chodzi o kąpielisko nad jeziorem Kierskim w Krzyżownikach. Poznański sanepid zakazał wstępu do wody, bo podczas badania stwierdzono niebezpieczne dla ludzi bakterie kałowe. Inspektorzy nie wykluczają, że mogło dojść tylko do miejscowego zanieczyszczenia wody. Podobno sytuacja była na tym kąpielisku trzy lata temu.
To pokłosie odkrycia w mieście dwóch nielegalnych składowisk beczek z "przepracowanym" olejem napędowym.