Czy odsiadujący wyrok gangster wie co mówi?

Były senator jest oskarżony o podżeganie do zabójstwa dziennikarza Jarosław Ziętary. Przed poznańskim sądem po raz kolejny zeznawał główny świadek oskarżenia Maciej B. pseudonim Baryła. Jego zdaniem oskarżony osobiście bił porwanego reportera. 

Maciej B. do sądu przyjechał w obstawie, prosto z więzienia. Na pytania sądu, oskarżenia, obrony i biegłego odpowiadał zza kuloodpornej szyby. Pełnomocnik świadka prosił o odroczenie terminu zeznań ze względu na stan zdrowia skazanego gangstera. Sąd nie przychylił się do tej prośby. Maciej B. stwierdził, że na poprzedniej rozprawie był w złym stanie psychicznym. - To był bełkot - mówił o swoich poprzednich zeznaniach Baryła.

Na prośbę sądu powtórzył, co wie o pobiciu, porwaniu, zamordowaniu i ukryciu zwłok dziennikarza. Sąd skonfrontował te słowa z zeznaniami Baryły ze śledztwa i poprzednich rozpraw. Świadek przyznał też, że leczy się i bierze obecnie leki antydepresyjne. O te leki i stan psychiczny świadka pytał biegły sądowy. - A jak czuje się pan na tej rozprawie? - pytał biegły Marcin Siedlecki.

Baryła często zmieniał swoje zeznania, czego zresztą nie kryje, bo jak mówi chciał uzyskać pomoc od prokuratury w wyjściu z więzienia. Na obecnej rozprawie ze szczegółami opowiadał o zbrodni. Podawał konkretne pseudonimy, nazwiska, rysopisy, a nawet marki i kolory samochodów.

Reporter śledczy Gazety Poznańskiej Jarosław Ziętara opisywał szarą strefę gospodarczą początku lat dziewięćdziesiątych. Do teraz nie znaleziono jego ciała. W poznańskim sądzie toczy się również proces przeciwko byłym milicjantom i ochroniarzom Elektromisu, którzy oskarżeni są o porwanie, pobicie i pomoc w zamordowaniu Jarosława Ziętary. Akt oskarżenia w tych sprawach przygotowali prokuratorzy z Krakowa. Wcześniej w Poznaniu nie udało się wyjaśnić wszystkich okoliczności zaginięcia i śmierci dziennikarza.