"Sprawa trafiła do sądu administracyjnego i doszło do paradoksu" - tłumaczy prezes pilskich Wodociągów i Kanalizacji Mariusz Bednarczyk. "Ponosimy koszty, bo musimy wykonywać usługę, ale nie wolno nam pobierać za nią opłat. Mimo tego wyroku umowy nadal istnieją. Co ciekawe, sąd nie nakazał nam ich wypowiedzenia. Teraz sytuacja się unormuje. Będziemy nadal świadczyli usługę, a nasi klienci będą za nią płacić" - wyjaśnia Bednarczyk.
Zdaniem prezesa pilskich Wodociągów spółka straciła od sierpnia ponad milion złotych. Prezes dodaje, że opłat za tzw. ścieki opadowe nie płacą ci klienci, którzy zbierają i wykorzystują deszczówkę na swoje potrzeby, na przykład do podlewania ogródka.