Na miejsce wezwano 6 jednostek straży pożarnej, w tym jednostkę chemiczną. Jest także policja.
Trwa ustalanie, co to za ładunek i do kogo należy. Według nieoficjalnych informacji naczepa stoi porzucona od kilku tygodni. Teraz jednak ze zbiorników zaczęła się wylewać nieznana na razie substancja - dlatego zaalarmowani zostali strażacy.
Ruch na drodze krajowej nr 92 odbywa się normalnie.
Aktualizacja godz. 23.00
Akcja policjantów, strażakow i inspektorów ochrony środowiska na parkingu przy drodze krajowej nr 92 - zakończona. Wczoraj Po południu poznanska straż pożarna dostała zgłoszenie, że w pobliżu podpoznańskiego Baranowa stoi naczepa, z której wydostaje się niezidentyfikowana ciecz. Po rozpoznaniu przez strażaków i inspektorow środowiska, okazało się, że w środku znajdują się duże torby z plastikowymi opakowaniami i pięć pojemników z cieczą. Ludziom i środowisku nic nie zagraża - powiedział nam kapitan Krzysztof Karolewski z poznańskiej straży pożarnej.
Strażacy czekali wieczorem na właściciela gruntu, któremu zdadzą teren. Właścieciel zostanie zobowiązany do usunięcia ładunku.
Nawet jeżeli popsułoby się połączenie z naczepą jak to napisałeś to można było przyjechać innym pojazdem i odholować przyczepę. Można było podjechać innym zestawem z naczepą i przełożyć ładunek do drugiego pojazdu. "po odjechaniu kierowca mógł dostać zawału i pewnie leży gdzieś" co ty piszesz za bzdury! To trzeba było przysłać innego kierowcę. Możliwości są zawsze. Tutaj ewidentnie porzucono cały transport, właściciel się nim nie opiekuje bo nie ma takiego zamiaru. Od czasu porzucenia minęło już kilka tygodni (ok.miesiąca) nie godzin...
Skoro wyciekająca ciecz była bezpieczna to przecież można było napisać co to za ciecz żeby uspokoić okolicznych mieszkańców a jednak tego nie uczyniono. Słyszałem o wielu przypadkach kiedy środki nie wiadomego pochodzenia wyciekały do gleby ale zawsze po przebadaniu laboratoryjnym informacja była przekazywana mediom - nie tym razem dlaczego?
edit. Według informacji w innych mediach podanych 2 godz. temu "Do tej pory nie wiadomo, jaka substancja znajduje się w pojemnikach. Wczoraj strażacy pobrali próbki i przekazali do badań, które wykona Inspekcja Ochrony Środowiska." Skoro nie wiadomo jaka to substancja to dlaczego podano do wiadomości publicznej że nie jest szkodliwa? Cała ta sprawa śmierdzi ... chemikaliami!
Kierowcy popsuł się ciągnik siodłowy, więc odhaczył naczepę pełną cieknących chemikaliów i odjechał zepsutym ciągnikiem na kilka tygodni, tak? Albo kierowca zachorował czy wyskoczyły mu nagłe sprawy rodzinne, więc trzeba było odczepić naczepę z chemikaliami i odjechać? I oczywiście wszystko to już trwa kilka tygodni. Lepiej już daj sobie spokój z wyciąganiem wniosków, ale czego można się spodziewać po gliździe. Muszę sprawdzić czy one w ogóle mózgi mają, bo zaczynam mieć wątpliwości?
Czy wydaje ci się, że opłacalnym jest porzucanie nieszkodliwych "dużych toreb z plastikowymi opakowaniami i pięć pojemników z cieczą" która "ludziom i środowisku nie zagraża" i wszystko to na na naczepie wartej kilkanaście tysięcy złotych? Nie mówiąc o ryzyku odnalezienia właściciela i potencjalnej karze.
Myślę, że nie podano całej prawdy ani o zawartości ładunku a już na pewno skąd przyjechał i do kogo należy.
Ja umiem czytać ale czy ty umiesz wyciągać wnioski? Zresztą sam masz wątpliwości.
Glizda a z ciebie to zwykły sfrustrowany g... ale tak to jest jak brakuje komuś argumentów do merytorycznych rozmów to wtedy zaczyna się obrażanie.