Pacjenci skarżyli się w ubiegłym roku głównie na brak dostępności leczenia, na nieodbieranie telefonów i zamknięte drzwi przychodni - mówi Mikołaj Woźniak z wielkopolskiego NFZ.
Prawdopodobnie pandemia wymusiła to, że liczba skarg wzrosła w ubiegłym roku, w tym roku pandemicznym powiedzmy, ponieważ w 2019 roku przez cały rok wpłynęły do wielkopolskiego oddziału NFZ łącznie 554 skargi, w zeszłym roku to było 741 skarg, a w tym roku tylko do końca marca już 252. Rośnie ta liczba i widzimy też, że rośnie głównie w zakresie porad podstawowej opieki zdrowotnej i w tym zakresie faktycznie wzrost odnotowaliśmy prawie o sto procent.
W 2019 roku skarg na lekarzy rodzinnych w całej Wielkopolsce było 96, w ubiegłym roku 185.
Pandemia wymusiła także zupełnie nowe sytuacje. Powstały oddziały covidowe, na które trafiają zakażeni koronawirusem. W przypadku tych oddziałów skargi były tylko pojedyncze. W tym roku skargi dotyczą głównie dostępności szczepień - mówi Mikołaj Woźniak z wielkopolskiego NFZ.
Wtedy jak rozpoczęła się akcja szczepień populacyjnych, zauważyliśmy, że ta struktura skarg znacząco się zmieniła i do końca marca 77 z nich dotyczyło właśnie kwestii organizacji szczepień, czyli głównie przesuwanie terminów, odmowa rejestracji, brak możliwości zapisu pacjentów spoza listy POZ. Do marca wyglądało to w ten sposób, teraz faktycznie program się rozwija, więc mamy nadzieję, że będzie tych zgłoszeń dwa razy mniej.
Każda skarga złożona przez pacjentów jest rozpatrywana indywidualnie. Urzędnicy interweniują też w innych pilnych sprawach. Ostatnio pomogli zaszczepić się w Poznaniu mężczyźnie, który przyjechał z Wielkiej Brytanii. U siebie dostał pierwszą dawkę, ale z powodów rodzinnych musiał został w Polsce.