Ekolog powiedział w "Porannym rozpoznaniu" Radia Poznań, że chce po tym roku zakończyć akcję, ponieważ coraz ciężej zdobyć pieniądze na przygotowanie wydarzenia.
Bywały lata, że ja byłem zadłużony jako osoba prywatna, potem przez pozostałą część roku musiałem spłacać te długi i jest to ciężkie. Ktoś powie, że nie ma kosztów, ale jeżeli przychodzi na akcję 300-400 osób, każdą trzeba ubrać w kamizelkę, bo to jest impreza zorganizowana, motorówki spalają 600 litrów paliwa, tysiąc porcji jedzenia
- mówi Staśkiewicz.
Sebastian Staśkiewicz daje sobie dwa miesiące na znalezienie sponsorów i osób chcących wesprzeć akcję. Ekolog liczy na pomoc poznańskiego magistratu, ale miasto organizuje własne działania i nie ma pieniędzy dla zewnętrznej fundacji. Urząd finansuje jednak odbiór zebranych śmieci.
Przez dziesięć lat uczestnicy akcji zebrali blisko 500 ton śmieci. Tegoroczna akcja miała odbyć się w sobotę. Z powodu złej pogody została przesunięta o tydzień.