Na spotkanie z lekarzami czekali nie tylko pracownicy, ale też uczniowie, którzy będą się w szkołach uczyć zawodu. Dokumenty muszą dostarczyć do szkoły w ciągu tygodnia. Niektórzy pacjenci przyszli na badania bladym świtem.
- Stoję tu od wpół do szóstej. Byłem "prawie pierwszy", przede mną była tylko jedna pani. Ochroniarz mówił, że otwarte jest od siódmej, a było od ósmej. Liczyłem na to, że pójdzie szybciej no i trochę się sprawdziło. Zajęło mi to wszystko ponad trzy godziny. Oni w tej przychodni mają teraz trudny moment, bo mają mnóstwo tych uczniów, którzy muszą dyrekcji nosić zaświadczenia - mówili.
Naszemu reporterowi nie udało się na miejscu porozmawiać z przedstawicielem przychodni. Nie można się też do niej dodzwonić, prawdopodobnie przez duże zainteresowanie badaniami właśnie.