Enea sprzedaje energię elektryczną w znacznej części Wielkopolski i w sąsiednich województwach. Protest ma trwać dwie godziny. "Nie oznacza to, że zostanie wyłączony prąd" - tłumaczy przewodniczący Piotr Adamski.
Strajkujący nie będą wykonywać drobnych napraw i prac planowych. "Zarząd grupy chce przenieść część pracowników, przede wszystkim z działów obsługi klienta do innej spółki. I to jest powód protestu" - dodaje wiceprzewodniczący Tomasz Nejman.
"Zarząd ewentualny strajk uznaje za nielegalny" - odpowiada rzecznik Enei Sławomir Krenczyk. W Enei trwają rozmowy płacowe, ale postulaty strajku nie obejmują dyskutowanych podwyżek. Akcji protestacyjnej nie poparły inne związki. Solidarność reprezentuje niemal połowę pracowników firmy energetycznej obejmującej większość Wielkopolski i sąsiednie województwa.