Placówkę obecnie prowadzi Caritas. Dla wielu kobiet z dziećmi jest to często ostatnia deska ratunku. - W ciągu tych kilku miesięcy czuję że odżyłam na nowo, wiem że mam dla kogo żyć mam troje dzieci w tym jedno niepełnosprawne - mówi pani Natalia która uciekła od męża ze względu na przemoc.
Pani Ewa, która także ma troje małych dzieci, mówi że przeszła piekło. Do domu nie tęskni. W czasie pobytu w placówce stanęła sama na nogi, znalazła już mieszkanie i zaczyna życie od nowa.
Te przykłady świadczą o tym, że ośrodek był i jest potrzebny - mówi Magdalena Piasecka, wiceprezes fundacji Barbary Piaseckiej-Johnson. - Jest pomostem do tego żeby ktoś kto stracił wiarę, czy szansę w życiu, mógł tę szansę wypracować. Nie bezczynnie tylko pracując nad sobą. Taki cel przyświecał mojej ciotce - mówiła.
W Placówce mieszka teraz osiem kobiet i 16 dzieci.