Podatek za psa w Wągrowcu wynosi 54 złote rocznie. Niby to nie dużo, ale urzędnicy odkryli, że do kasy miejskiej w 2014 roku wpłynęło podejrzanie mało pieniędzy z tego tytułu. - Spotykamy się z pewnym oporem mieszkańców Wągrowca, którzy nie są skorzy do wnoszenia tych opłat - podkreśla skarbnik Tomasz Pachowicz.
Żeby poprawić wyniki finansowe, w mieście pojawił się inkasent. Został nim pan Marek Sadłowski. Przyznaje, że czasem to bardzo nieprzyjemna praca. - Wylewają na mnie ludzie wszystkie swoje frustracje. Bywa i tak, że muszę przestać i wyjść, bo następnemu klientowi musiałbym coś brzydkiego powiedzieć - mówi inkasent.
Często psy szczerzą do niego kły, ale czworonóg potrafi też umilić dzień inkasentowi. - Przychodzę do bramy, a on mi podaje łapę przez bramę - podkreśla pan Marek.
Urzędnicy w Wągrowcu nie wiedzą ile dokładnie jest psów w mieście, ale szacują, że w 2015 roku wpływy z podatku za psy powinny wynieść około 50 tysięcy złotych. Wynagrodzenie psiego inkasenta jest zależne od jego skuteczności. Inkasent ma 20 procent prowizji od każdej pobranej opłaty.