Każdy chętny mógł podejść i namalować swoje rozumienie wolności i pokoju. Mimo niepogody chętnych nie brakowało. Na płótnie oczywiście pojawiły się barwy Ukrainy, ale nie do nich sprowadziło się to happeningowe malowanie.
- Taka jest idea, żeby tutaj na płótnie opowiedzieć, jak czujemy tę wolność naszą wewnętrzną, jak byśmy chcieli, aby ona wyglądała na świecie - powiedział nam Gruszczyński. - Z tego względu, że jestem pszczelarzem, to namaluję pszczołę. To jest wolność dla mnie, bo dzięki pszczołom się czuję wolny! - tłumaczył mężczyzna, który przyjechał rowerem.
- Ja maluję rybę, bo rybki zawsze mają dużą wolność: w oceanach, w rzekach... - wyjaśniła swój motyw młoda kobieta. - Czuję wolność, jest to dla mnie bardzo ważne pojęcie - opowiadała z kolei pani Daria, która w namalowane już przez innych motywy i sceny wkomponowała pacyfę, łącząc nią kilka mniejszych obrazków. Do malowania włączyli się też mąż pani Darii i ich córka.
To już dwunaste płótno, które powstało od marca w ramach akcji prowadzonej przez Krzysztofa Gruszczyńskiego. Wcześniej swoje rozumienie wolności i pokoju malowali m.in. mieszkańcy Poznania, Wrocławia czy Aten. Gruszczyński zdradził nam, że pod koniec roku wszystkie powstałe tak obrazy będzie chciał wystawić w Poznaniu.