W innych miastach jazda autobusami i tramwajami jest tańsza. Mieszkańcy Łodzi za podobny bilet płacą 96 złotych, Wrocławia 90 złotych, Gdańska 99 złotych, Szczecina 100 złotych, Krakowa 106 złotych, a w Warszawie z kartą "Warszawiaka" 98 złotych.
W Poznaniu bilet za 119 złotych mogą kupić tylko płacący podatki w mieście lub okolicznych gminach. - To bilet metropolitalny - mówi rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego Bartosz Trzebiatowski.
Dla osób, które nie korzystają z tej ulgi metropolitalnej, cena takiego biletu na strefę "A" na 30 dni będzie wynosiła 149 złotych.
Od 1 lipca w Poznaniu drożeją również przejazdy w ramach T-portomentki. Pierwszy przystanek zamiast 60 groszy będzie kosztował 72 grosze. Bilety papierowe także zmieniają ceny.
- Nie będzie biletu na 10 minut, a pojawia się bilet na kwadrans - mówi Bartosz Trzebiatowski z ZTM.
Będzie kosztował 4 złote. Bardzo często mieliśmy takie apele od pasażerów, że przez 10 minut bardzo ciężko jest przejechać jakikolwiek dystans. Został zwiększony czas przejazdu, ale bilet kosztuje 4 złote.
Do tej pory za 10 minutowy bilet trzeba było zapłacić 3 złote. O podwyżkach cen biletów w marcu zdecydowali miejscy radni.
Między innymi o podwyżkach cen komunikacji miejskiej mówiliśmy we wczorajszym "Wielkopolskim popołudniu". Gośćmi Romana Wawrzyniaka byli radny Platformy Obywatelskiej Filip Olszak oraz radny PiS Mateusz Rozmiarek.
Roman Wawrzyniak: Rafał Trzaskowski wygrywa pierwszą turę wyborów w Poznaniu, tymczasem jego polityczne zaplecze w stolicy naszego regionu, wprowadza drastyczne podwyżki. Od jutra ekipa prezydenta Jacka Jaśkowiaka drastycznie podwyższa ceny na komunikację miejską. Kierowcy więcej też zapłacą za parkowanie np. na Jeżycach. PO podniosła też opłaty za parkowanie w centrum miasta. Są to najdroższe opłaty w Polsce, z resztą komunikacja też będzie najdroższa w Polsce. Jak radni PO chcą się wytłumaczyć seniorom, którzy w ostatnich wyborach podobno decydowali o tym, że prezydent Jaśkowiak wygrał wybory, właśnie z podwyżki z 50 na 90 złotych za sieciówkę dla seniorów?
Filip Olszak: To nie jest podwyżka biletu miesięcznego, tylko półrocznego.
R.W.: To mój błąd, ale podwyżka jest faktem.
F.O.: Jest faktem, to była jedna z decyzji, które musieliśmy podjąć na początku roku, kiedy w budżecie miasta już wtedy sytuacja była bardzo trudna. Po podsumowaniu jakie dla budżetu miasta zmiany dotyczące podatku od dochodów osobistych, Urząd Miasta stwierdził bardzo dużą dziurę w budżecie miasta. Te zmiany w PIC-ie spowodowały, że z budżetu miast już wtedy wyparowało 175 mln złotych.
R.W.: Kiedy to było?
F.O.: To było już na początku roku, bo to były zmiany, które weszły od początku tego roku, to była tak zwana "Piątka Kaczyńskiego", zmiany, które rząd PiS wprowadził.
R.W.: Ale nie jest to efekt koronawirusa, na który zwykle lubicie państwo zrzucać całą odpowiedzialność.
F.O.: Tamte decyzje o podwyżkach cen biletów zapadały jeszcze przed epidemią.
R.W.: Ale jak zamierzacie się wytłumaczyć z tego wszystkiego chociażby seniorom z tak wysokiej podwyżki?
F.O.: Wtedy właśnie KO zaczęła z panem prezydentem poszukiwania źródeł dochodów dla miasta, które mogłyby tę obniżkę przychodów zrównoważyć. Nie jest zbyt wiele takich elementów, na których można by szukać przychodów. Niestety trzeba było podnieść ceny biletów i tu w zasadzie każdej grupie użytkowników komunikacji miejskiej te ceny podnosiliśmy.
R.W.: To prawda, faktycznie, jak pan mówi, ceny wzrastają także dla innych grup, np. okresowe o 30 procent. Trudno nie uznać takiej podwyżki jako drastycznej?
Mateusz Rozmiarek: Oczywiście, że tak, ale warto też dodać, że KO, a wcześniej PO specjalizowała się w podwyżkach cen biletów na komunikację zbiorową, bo ja przypomnę, że PiS, ale też szereg ruchów miejskich, już 8 lat temu inicjowało pierwszą tak zwaną inicjatywę uchwałodawczą, by zamrozić ceny biletów jeszcze wtedy za prezydenta Ryszarda Grobelnego, ale wtedy też rządziła PO. Wtedy też podniesiono te ceny, one są regularnie podwyższane, a nie mamy do czynienia z jakimiś obniżkami. Ta argumentacja, o której mówi radny Filip Olszak, jest dla mnie osobiście kompletnie nie do przyjęcia z uwagi na fakt, że sam sprawdziłem, jak wygląda struktura dochodów z PIT-u i CIT-u w stosunku do roku 2015 a roku 2019. Okazuje się, że w 2015 mieliśmy do czynienia z dochodami 965 mln, a w 2019 mieliśmy już wzrost o dodatkowe 431 mln złotych, wobec czego na przełomie ostatnich czterech lat, czyli rządów PiS dochody z PIT-u i CIT-u dochody w mieście Poznań wzrosły o 44 procent, czyli w zasadzie o 10 procent rocznie, a przypomnę, że PKB rośnie mniej więcej o 4 procent rocznie. Wobec czego miasto bogaciło się szybciej niż kraj i taka argumentacja - moim zdaniem - jest całkowicie bezzasadna. Gdyby porównywać wpływy z PIT-u ze stycznia, lutego i marca 2019 a 2020 roku, to ta różnica jest tylko rzędu kilkunastu tysięcy złotych, wobec czego te argumenty finansowe w ogóle mnie nie przekonują.
R.W.: Może jakiś argumenty, które pana przekonają, ma pan radny Olszak np. w sprawie podwyższenia opłat w Strefie parkowania na Jeżycach, które wzrastają właśnie od jutra. Pięć złotych za pierwszą godzinę, kolejne godziny będą kosztować 6 złotych, a nawet 6,90.
F.O.: Ja się odniosę jeszcze do argumentów radnego Rozmiarka, jeśli chodzi o wzrost dochodów, to owszem był wzrost dochodów i miejmy nadzieję, że wrócimy na tę ścieżkę wzrostu w przyszłości.
R.W.: I zaczniecie obniżać ceny, już to widzę....
F.O.: Ale oprócz dochodów są jeszcze koszty u tutaj Związek Miast Polskich ostatnio podsumował, jak rosły te szkoty, kiedy rosły dochody. Koszty rosną dynamicznie i dramatycznie. Koszty, na które składają się: energia, usługi, koszty pracy. Dochody dużych miast wzrosły, owszem o 22 mld złotych, ale w tym samym czasie koszty, które ponoszą miasta, wzrosły o 41,5 mld.
R.W.: Nie wierzę, by radni PO nie wiedzieli, że ubywa poznaniaków, po prostu ludzie się wyprowadzają z miasta. Po prostu nie macie pomysłu na to, jak ich zatrzymać, a zatrzymanie mieszkańców, oznaczałoby wzrost podatków i być może budżetu i mniejsze kłopoty budżetowe.
F.O.: My mamy pomysł na to, jak zatrzymać mieszkańców.
R.W.: Nie widać tego po statystykach...
F.O.: Nie będzie tak, że w ciągu roku czy dwóch nagle zmieni się wektor.
R.W.: Hola, hola nie dwóch, bo prezydent Jaśkowiak rządzi już drugą kadencję, więc proszę nie używać takich argumentów, że rok czy dwa.
F.O.: Oczywiście takie zmiany wymagają czasu i one są już widoczne.
R.W.: To jest druga kadencja prezydenta Jaśkowiaka, który formuje, jak rozumiem waszą politykę i ciągu tych lat tendencja jest ta sama. Ja tu nie chcę się uzłośliwiać, ja operuję faktami, w Poznaniu jest coraz mniej mieszkańców, ubywa ich, a państwo tłumaczycie się problemami budżetowymi, każdą podwyżkę, również tę dotyczącą Strefy Płatnego Parkowania, że nie wspomnę o tych kwotach podniesionych wcześniej w centrum - 7 złotych pierwsza godzina, 7,40 druga godzina, 7,90 trzecia.
F.O.: Podwyżki cen parkowania to to kwestia fiskalna jest na samym końcu, tu bardziej wprowadzając nowe regulacje i rozszerzając Strefę Płatnego Parkowania chcemy zmieniać centrum. To o czym mówimy teraz, to, że mieszkańców ogólnie ubywa, teraz mieszkańców w centrum zaczyna przybywać. W dzielnicach centralnych mamy nową dynamikę, tutaj faktycznie pojawiają się nowi mieszkańcy na Jeżycach, na Starym Mieście. To są też nowe inwestycje, to jest możliwe dzięki temu, że zmieniamy wygląd otoczenia, zmienia się wygląd ulic, sadzimy więcej drzew na ulicach, porządkujemy kwestie parkingowe, ulice.
R.W.: Zwężane itd. To jest prawda.
F.O.: To jest ze sobą powiązane. Musimy wygląd miasta poprawić.
R.W.: To jest kwestia wizji miasta. Jeszcze przed wprowadzeniem tych opłat, szef Klubu Radnych PO Marek Sternalski tak uzasadniał te najwyższe opłaty w Strefie Parkowania - tu cytat - aby mieszkańcy dzielnic, z których jest łatwy dojazd komunikacją miejską, korzystali z niej, a nie wjeżdżali samochodem kilka metrów przed miejsce, do którego chcą dotrzeć. W kontekście podniesienie teraz opłat za komunikację miejską, muszę powiedzieć, że bardzo przewrotne uzasadnienie.
M.R.: Nie da się ukryć chaos i dezorganizacja i kompletne niezrozumienie polityki miejskiej, bo w tej chwili, jeżeli podwyższamy zarówno kwotę za bilety w komunikacji miejskiej i podwyższamy także cenę opłat w Śródmiejskiej Strefie Parkowania, to nie tworzymy jakiejkolwiek alternatywy dla mieszkańców Poznanian i to jest najgorsze. Tak naprawdę mam wrażenie, że wszystkie podręczniki z zakresu transportu i tego, jak miasta powinny się rozwijać, w tej chwili miasto Poznań wyrzuciło do kosza, bo jeżeli podwyższamy opłaty za parkowanie, to powinnyśmy zachęcać mieszkańców do korzystanie z transportu zbiorowego, tymczasem podwyższamy tutaj opłaty. Jeżeli chcielibyśmy, by mieszkańcy jeździli jednak samochodami, to zrozumiałe byłyby podwyżki w komunikacji zbiorowej, ale w takim razie zostawmy samochody w Strefie Płatnego Parkowania w spokoju. Tutaj też mamy do czynienia z kompletną dezinformacją i dezorientacją, a najgorsze jest to, że mieszkańcy co do zasady i tym nie wiedzą. Prócz kilku materiałów w mediach społecznościowych i mediach lokalnych wybrzmiała ta informacja, natomiast wielu mieszkańców nie wie, że Strefa Płatnego Parkowania jest droższa, że trzeba płacić w soboty. Miasto Poznań jako pierwsze w kraju ponownie wróciło do tych opłat w soboty. Mamy duże problemy z tych wszystkim i myślę, że mieszkańcy to w tej chwili dostrzegają. Konsultacji jako takich wiążących nie było, w których mieszkańcy mogliby wyrazić swój sprzeciw. PO rządzi samodzielnie i podejmuje takie nieodpowiednie decyzje.
R.W.: Panie radny Olszak, gdyby pan mógł się mógł odnieść do tych słów Marka Sternalskiego.
F.O.: Jeszcze chciałbym się odnieść do Strefy Płatnego Parkowania i wprowadzenie opłat w sobotę. To było możliwe dzięki nowelizacji wprowadzonej przez rząd PiS.
R.W.: Ale to samorząd może zdecydować o wysokości stawki i to państwo zdecydowaliście się na najwyższe w Polsce.
F.O.: Ale to jest jedna z decyzji rządu PiS, którą popieram i z której się cieszę.
R.W.: I rozumiem, że pan popiera wypowiedź Marka Sternalskiego, którą cytowałem?
F.O.: To jest przyczyna wprowadzenia wyższych stawek, to jest właśnie dlatego, żeby mniej samochodów pojawiało się na Starym Mieście, na Jeżycach. Właśnie to mamy na celu.
R.W.: A nie jest to trochę nabicie ludzi w butelkę. Najpierw zostawiajcie samochody, bo podwyższamy wam Strefę Parkowania, korzystajcie z komunikacji miejskiej, a potem informacja, że podwyższamy ceny w komunikacji miejskiej?
F.O.: Podwyższenie cen komunikacji miejskiej ma zupełnie inne przyczyny. O ile są kwestie fiskalne we wprowadzenie Strefy Płatnego Parkowania na nowych obszarach, to w przypadku Śródmiejskiej Strefy Parkowania są na końcu. Nawet nie wiemy, czy ten efekt będzie, bo jeżeli mniej samochodów będzie przyjeżdżało, to mniej będą ludzie zostawiali opłaty i może się okazać, że to się zrównoważy.
R.W.: Albo w ogóle przerzucą się na rowery i przestaną korzystać z komunikacji miejskiej, co jest być może państwa celem.
F.O.: Celem nie jest zarabianie na Strefie Płatnego Parkowania, a jeśli chodzi o bilety to niestety tu kwestie zarobkowania miały kluczowe znaczenie. My nie podwyższaliśmy przez wiele lat ceny biletów, mimo wzrostu kosztów i cały czas utrzymywaliśmy tę cenę na stałym, stosunkowo niskim poziomie, dzięki temu, że mogliśmy co roku dorzucać więcej pieniędzy, bo mieliśmy te pieniądze w budżecie. W momencie, kiedy zabrakło tych pieniędzy u budżet przestał się domykać, podwyżki stały się konieczne.
R.W.: Ale trudno, żeby się domykał w sytuacji w mieście, w którym jest coraz mniej mieszkańców. Chciałbym jeszcze poruszyć wątek kultury w Poznaniu, w której wrze, bo prezydent Poznania zmienił zdanie i zapowiedział poważne cięcia w kulturze nawet na kwotę 4 mln złotych.
M.R.: Jacek Jaśkowiak słynie z tego, że zmienia zdanie i podobnie, jak Rafał Trzaskowski, deklaruje różnego rodzaju tezy, które potem nie znajdują odzwierciedlenia w życiu, ponieważ często potem robi na opak, sprzecznie z deklarowanymi postulatami. Wobec czego środowisko kultury, to środowisko, które zarabia de facto niewielkie pieniądze w stosunku do innych sektorów, często jest poszkodowane, bo jeśli szukamy jakiś środków w budżecie, to bardzo często to się odbija na kulturze. Tutaj ogranicza się różnego rodzaju działania, przedstawienia, spektakle i jeżeli teraz mamy do czynienia z okresem epidemii koronawirusa i po raz kolejny podejmujemy się cięć w kulturze, to znaczy, że tak naprawdę miasto w tej sprawie nie ma absolutnie nic do powiedzenia. Na szczęście mamy bardzo dobre programy Ministerstwa Kultury, nie tylko "Kultura w sieci", gdzie na stypendia było przeznaczone 20 mln złotych, a na dotacje 60 mln, nie tylko pomoc socjalna dla twórców, która ma nabór ciągły, ale także dodatkowe zapisy z Tarczy 4.0, która teraz będzie obowiązywała. Dlatego cieszę się, że miejskie instytucje kultury, które powinny pod opieką Jacka Jaśkowiaka, będą mogły chociaż przetrwać dzięki wsparciu rządowemu. Jeżeli samorząd nie potrafi sobie z nimi poradzić i ścina ciągle koszty, to mam nadzieję, że ta kultura w Poznaniu przetrwa chociaż dzięki dotacjom rządowym.
R.W.: Póki co to kandydat KO wygrywa w wyborach prezydenckich w Poznaniu, to chyba mieszkańcy nie oceniają tak źle tych cięć w kulturze, podwyżek w komunikacji miejskiej?
M.R.: Nie mają świadomości tego, co się dzieje w ostatnich miesiącach w Poznaniu, dlatego tym łatwiej , jest teraz wprowadzić podwyżki, cięcia. To jest idealny okres, bo się tak nie przebija medialnie, jak polityczne wypowiedzi prezydenta Trzaskowskiego, dotyczące różnych dziedzin.
F.O.: Ja ze zdumieniem słucham pana radnego Rozmiarka, bo pan bardzo nie docenia poznaniaków, że oni nie mają świadomości. Oni mają świadomość, w jakim stanie jest budżet ich miasta, bo budżet miast to jest tak, jak budżety domowe. Kiedy zaczyna brakować, bo jeden z małżonków traci pracę i zaczynamy szukać i musimy szukać oszczędności, to wszyscy wiemy, że szukamy ich wszędzie, a przede wszystkim trzeba zapewnić byt i tak się dzieje teraz w Poznaniu. My musimy szukać oszczędności. Prowadzimy teraz dużo ciężkich rozmów z różnymi podmiotami, które muszą oszczędzać. Wszyscy zdają sobie sprawę, że my na ten wspólny budżet się składamy i że my z tego wspólnego budżetu korzystamy na różne cele i tu jest pełne zrozumienie, że jest ciężko i trzeba oszczędzać.
W mojej rodzinie od lat krąży takie powiedzenie, że "jak Bóg chce kogoś ukarać to mu rozum odbiera". To powiedzenie pasuje jak ulał, tak do poznaniaków jaki i do warszawiaków.